Hotel położony jest przy Washington Avenue w rejonie South Beach w Miami. Jeden ze współzałożycieli hotelu David Grutman podkreślił, że prace nad hotelem trwały od trzech lat, a cały proces dodatkowo zwolnił przez pandemię. Wyjaśnił też, że pomysł na hotel pojawił się w trakcie jego rozmów z Pharellem, a ich wspólnym celem było pobudzenie do życia lokalnej społeczności i przywrócenie okolicy do czasów świetności. Stąd też nazwa hotelu „Goodtime Hotel". 

„W dziwny sposób okolica przypomina mi trochę Williamsburg, zanim Williamsburg stał się Williamsburgiem” - zauważa deweloper Eric Birnbaum. „Miejsca, które kiedyś były wyjątkowe zawsze mają wielką szansę znowu być niesamowite. Jest w nich coś, co po prostu działa i tak jest z Goodtime Hotel" – dodaje. 

Już z zewnątrz hotel robi świetne wrażenie, ale jego prawdziwy urok widać po wejściu do środka. Budynek jest siedmiopiętrową konstrukcją, która powstała z białych kolumn i prostych szklanych powierzchni, które dodatkowo zostały ozdobione elementami naturalnej zieleni. W hotelu nie brakuje obszernego holu. doskonałej restauracji, zewnętrznej strefy ćwiczeń, a nawet w pełni wyposażonego studia nagraniowego. Zadbano także o miłośników shoppingu – do ich dyspozycji oddano 45 000 stóp powierzchni handlowej z najlepszymi butikami. 

Za podsumowanie całego projektu świetnie może posłużyć zdanie Kena Fulka, architekta wnętrz Goodtime Hotel, który mówi, że wchodząc do hotelu można poczuć się jakbyśmy przenieśli się do świata „rodem z XIX wieku zmieszanego z elementami Dolce Vita z połowy stulecia i dużą dawką optymizmu lat 80".