Większość z nas, oddychając „naturalnie”, robi to zbyt płytko. A konsekwencją przewlekłego płytkiego oddychania jest niedotlenienie organizmu, objawiające się nadmiernym zmęczeniem, osłabieniem, drażliwością i zaburzeniami snu. A co się dzieje, kiedy oddychamy naprawdę głęboko? Okazuje się, że możemy poprawić jakość życia na wielu poziomach. Dowodzą tego m.in. badania przeprowadzone przez czeskiego psychiatrę Stanislava Grofa. Jest on jednym z twórców nurtu psychologii transpersonalnej i metody oddychania holotropowego.

Z Czechosłowacji do USA

Oddychanie holotropowe (Holotropic Breathwork™) to technika psychoterapeutyczna, która została wynaleziona przez czeskiego psychiatrę Stanislava Grofa i jego żonę Christinę. Metoda łączy w sobie oddychanie w różnym tempie, przy odpowiedniej muzyce. Odbywa się to w procesie grupowym. Osoby biorące udział w sesji 
przeżywają niesamowite, również duchowe, doświadczenia, wchodzą też w odmienne stany świadomości. W latach 60. XX w. wiele ośrodków naukowych i uniwersyteckich na świecie prowadziło badania z kontrolowanym użyciem substancji psychodelicznych i możliwością zastosowania ich w psychiatrii. W tamtym czasie było to legalne. W komunistycznej Czechosłowacji takimi badaniami zajmował się Stanislav Grof. Analizując wyniki, doszedł do wniosku, że kilka sesji z podaniem leku psychodelicznego może przynieść podobne efekty co wieloletnia terapia analityczna. W 1965 r. Grof odwiedził USA, gdzie podzielił się swoją wiedzą. Wyjechał tam ponownie w 1967 r. na stypendium do New Haven. Jednak w Stanach Zjednoczonych zabroniono prowadzenia eksperymentów i badań naukowych z użyciem substancji psychoaktywnych. Wtedy Grof postanowił stworzyć metodę bez użycia psychodelików, która będzie przynosiła podobne rezultaty. Zależało mu na umożliwieniu pacjentom doświadczenia porównywalnych efektów pod kątem emocjonalnej intensywności doznań, dostępu do dawnych (często wypartych) wspomnień i możliwości przekraczania własnego „ja”. Tak powstało oddychanie holotropowe, które czerpie również z psychologii głębi, arteterapii i wielu mechanizmów procesu grupowego. 

Założeniem tej metody jest pomaganie ludziom, którzy cierpią z powodu traumatycznych przeżyć, mają ciężkie doświadczenia z dzieciństwa lub przechodzą różnego rodzaju kryzysy. Ale korzystać z niej mogą także osoby, które mają się dobrze, jednak poszukują narzędzi do pracy nad sobą, by czerpać większą satysfakcję z życia. Sesje przeprowadzane są w grupie, pod okiem facylitatora i jego pomocników. Natomiast nie należy wykonywać ich samodzielnie w domu, gdyż istnieje ryzyko pojawienia się 
niepożądanych stanów, takich jak np. halucynacje albo drgawki. 

Uwolnione emocje

– W trakcie sesji oddychania holotropowego bardzo ważna jest otwarta i akceptująca atmosfera – mówi Tomasz Kwieciński, pierwszy certyfikowany przez Grof Transpersonal Training facylitator oddychania holotropowego w Polsce, założyciel Holotropic Poland, prowadzący warsztaty w dwunastu krajach Europy, USA i Kolumbii. – Zapewnienie uczestnikom poczucia bezpieczeństwa jest bardzo ważne, dlatego podczas oddychania każdemu asystuje obserwator, który nad nim czuwa. Osoba ćwicząca leży na materacu, ma zasłonięte oczy, aby nie rozpraszały jej żadne bodźce wzrokowe, w tle gra muzyka. Podczas przyspieszania tempa i pogłębiania oddechu następuje rozluźnienie psychologicznych mechanizmów obronnych, co prowadzi do wyzwolenia odmiennego stanu świadomości i wyłonienia się tego, co jest nieświadome. Oddychanie aktywuje naturalne procesy uzdrawiające przez serię głębokich przeżyć, które są unikatowe dla każdej osoby – dodaje Kwieciński. Każda sesja, która trwa zwykle około 3 godzin, mimo powtarzalności elementów jest odmienna. W trakcie uczestnicy często ujawniają długo skrywane emocje: płaczą, krzyczą, przypominają sobie sceny z dzieciństwa lub przeżywają stany mistyczne. Oddychanie holotropowe nierzadko prowadzi do aktywacji silnych, przyjemnych i nieprzyjemnych wspomnień (jak wypadki, operacje, traumy). Wyostrzają się też zmysły, budzi się ogromna wrażliwość na muzykę, natłok myśli ustaje. Można mieć poczucie, że czas zwalnia albo przyspiesza. Uczestnicy nieraz mówią o przyjemnych cielesnych doświadczeniach (czasem nawet euforii i rozkoszy), poczuciu radości z istnienia, szczególnie na koniec sesji, gdy intensywne doświadczenia maleją. Pojawiające się wówczas wrażenie zrelaksowania zwykle towarzyszy im jeszcze wiele dni. 

Po sesji oddychania uczestnicy rysują mandale. Użycie tej techniki wspomaga proces. A potem w atmosferze pełnej akceptacji mogą dzielić się swoimi doznaniami oraz integrować je za pomocą różnorodnych ćwiczeń. – Jako prowadzący przywiązuję dużą wagę do zintegrowania doświadczenia – mówi Tomasz Kwieciński. – Po zakończeniu sesji osoby mogą mieć podwyższoną wrażliwość emocjonalną, dlatego podsuwam im sposoby na zadbanie o siebie, a w razie potrzeby służę pomocą także po warsztacie. Czasami zdarza się, że np. u kogoś, kto miał silne traumy, często wyparte, powracają dawne przeżycia i to powoduje oczyszczenie, katharsis, ale jednocześnie całkowicie rozpada się budowany przez lata obraz własnego życia. Taka osoba potrzebuje więc wsparcia i czasu, aby wszystko sobie na nowo poukładać. W przypadku procesów pełnych trudnych emocji może być nawet niezbędna pomoc specjalistów, np. psychologa.  – Oddychanie holotropowe w Polsce jest ciągle mało popularne – mówi Tomasz Kwieciński. – Ale w wielu krajach, np. Hiszpanii czy USA, sesje takie stosuje się jako narzędzie wspomagające inne terapie. Nierzadko zdarza się, że psycholog czy terapeuta wysyła na nie pacjenta. 

Za i przeciw

Aby zminimalizować ryzyko problemów zdrowotnych, potencjalny uczestnik musi wypełnić szczegółowy formularz medyczny, a prowadzący dodatkowo rozmawiają z nim, aby wykluczyć wszelkie zagrożenia. Ponieważ podczas sesji mogą pojawić się bardzo intensywne przeżycia, którym towarzyszą silne emocje oraz wrażenia fizyczne, sesje nie są odpowiednie dla: kobiet w ciąży, chorych na astmę, epilepsję, mających poważne nadciśnienie, choroby układu krążenia i serca, osoby z jaskrą czy odklejaniem siatkówki, po świeżo przebytych zabiegach chirurgicznych, złamaniach, wypadkach lub w ostrych stanach chorób zakaźnych. Przeciwwskazaneim do udziału w sesji są też zaburzenia psychiczno-emocjonalne, takie jak psychozy czy silne nerwice, choroba dwubiegunowa. Według zwolenników tej metody niesie ona wiele korzyści, jak uwolnienie emocji czy pomoc w uporaniu się z trudnymi doświadczeniami, zwiększenie zaufanie do samego siebie. Jednak medycyna i psychologia sceptycznie podchodzą do Holotropic Breathwork™. Jednym z zagrożeń podczas sesji jest możliwość hiperwentylacji, która może prowadzić do bezdechu i negatywnie wpływać na pracę mózgu (niedokrwienie) i całego organizmu. – Należy też podkreślić, że psychologia traktowana jako nauka empirycznie weryfikowana nie może traktować oddychania holotropowego jako rzetelnej metody wsparcia i rozwoju, potwierdzonej wynikami badań – mówi dr Bogna Bartosz z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego. – Jeśli chcemy traktować odpowiedzialnie metody pracy psychologicznej z osobami o różnych potrzebach i z różnymi problemami, przede wszystkim powinniśmy znaleźć potwierdzenie skuteczności metody. W odniesieniu do Holotropic Breathwork trudno o takie dane. 

Należy mieć świadomość, że ingerencja w psychikę człowieka wymaga ogromnej etycznej wrażliwości i dowodów, że podejmowane działanie nie wpłynie niekorzystnie na osobę, która zgłasza się na warsztaty lub prosi o pomoc. Bez twardej empirii i dowodów o wartości metodologicznej nie jest właściwe promowanie działań obudowanych nawet najbardziej atrakcyjnym przekazem, lecz niepopartych wynikami rzetelnych badań – dodaje dr Bartosz.


Pisanie automatyczne

To ćwiczenie wykorzystuje się na warsztatach oddychania holotropowego (jako rozgrzewkę na początku sesji lub jako ćwiczenie integrujące na jej zakończenie). Jak sama nazwa wskazuje, polega ono na automatycznym zapisywaniu wszystkiego, co przychodzi do głowy, bez żadnej autocenzury. Jest metodą na „rozpisanie się” (z upodobaniem stosowali ją np. surrealiści, którzy twierdzili, że obrazy, które im się nasuwały, przypominały te, jakie powstają pod wpływem opium!), ale i poznanie samego siebie. Może mieć również funkcję terapeutyczną. 

Przygotuj kartkę i długopis. Nastaw budzik lub stoper na 5 minut (jeśli chcesz powtarzać to ćwiczenie – na 10 minut). Weź kilka głębokich wdechów, włącz stoper i zacznij zapisywać wszystko, co przychodzi do ciebie: bez oceny, krytyki i żadnych ograniczeń. Być może pojawią się frazy czy zdania, które wydadzą ci się zwariowane. Nie analizuj, nie myśl o szyku wyrazów czy sensie tekstu, tylko pisz. Kiedy skończysz pisanie, przeczytaj, co zapisała twoja ręka pod wpływem impulsu. Jeśli udało ci się puścić kontrolę, zapis będzie autentyczny i ciekawy. Jeżeli chcesz, powtarzaj ćwiczenie codziennie lub co kilka dni. Zapewne dzięki temu dowiesz się czegoś interesującego o sobie.

Coaching , czerwiec–sierpień 2021

Marta Sadkowska
Dziennikarka. Pisze do magazynów, m.in.: „Zwierciadło”, „Sens”, „Twój Styl”, „Viva!”, „Newsweek Psychologia”, „Newsweek Zdrowie”. Autorka książki o odchudzaniu (z psychodietetyk Elżbietą Lange) „Gdybym tylko schudła“; arteterapeutka terapii tańcem i ruchem.