Misia Furtak: piękny umysł, fot. Bartek Wieczorek

A przyjaciółek się radzisz?
Przez wiele lat przyjaźniłam się właściwie wyłącznie z chłopakami, głównie z Très.b. Miałam zawsze wokół siebie kilka bliskich dziewczyn, ale często były one rozsiane po świecie. W Warszawie mam teraz grupę koleżanek, dzięki którym przeżywam zupełnie nową relację z dziewczynami. Dzwonią w ciągu dnia, żeby się spotkać choćby na chwilę. Albo wysyłają SMS-y: „Miłego dnia, kochana”. Czuję się przy nich jak nastolatka. Przyjaźń z dziewczynami uświadamia mi też, że rzadko patrzyłam z perspektywy typowo kobiecej. Za to kompletnie nie umiem kłamać, najczęściej widać po mnie, kiedy coś się dzieje.

Teraz uczysz się od innych kobiet beztroski?
Życie kobiet wcale nie jest beztroskie. Ale kobiety się słuchają, potrafią być dla siebie wsparciem. Mnie się zawsze wydawało, że trzeba sobie radzić samemu i kropka. Życie jest, jakie jest, nie ma co narzekać, tylko trzeba zasuwać. A teraz widzę, że nie ma nic złego w tym, że potrzebujesz się wyżalić, że można poprosić o pomoc, być dla siebie łagodniejszym.

A skąd miałaś to poczucie, że zawsze musisz sobie dawać radę sama?
To chyba wynika z mojego charakteru, jestem dla siebie bardzo surowa. Jeżeli jest problem, to po prostu trzeba zakasać rękawy i sobie z nim poradzić.