Pokaz H&M Studio jesień-zima 2014. fot. Imaxtree

Modne wsparcie
Sieciówki chętnie wspierają młode talenty, przy okazji załatwiając sobie dobry PR. Pionierem jest tu Topshop. Od początku swojej aktywności na London Fashion Week marka angażuje się w stworzony przez jego organizatora – British Fashion Council – projekt „Newgen”, który wyławia najzdolniejszych młodych projektantów i im pomaga. Wśród twórców wspartych przez Topshop do tej pory znaleźli się m.in.: . Zwycięzcom brytyjska sieciówka organizuje pokaz i pokrywa związane z nim koszty, takie jak wynajęcie przestrzeni ekspozycyjnej. Pomaga też w nawiązaniu kontaktów z prasą branżową i klientami z całego świata. Topshop silnie promuje też londyński tydzień mody. Marka, jej sklepy i witryny żyją tygodniem mody. Pokaz jesienno-zimowej kolekcji można było oglądać we flagowym butiku na Oxford Street.

Warte swojej ceny
W świecie mody młodość jest w cenie. Dlatego marki sieciowe za wszelką cenę chcą się kojarzyć z młodzieżowym luzem, nowoczesnością i ze świeżym spojrzeniem na modę. – Nawet celebryci w swoich strojach mieszają projekty znanych domów mody z vintage, rzeczami od młodych projektantów i ubraniami z sieciówek. To samo robią młodzi ludzie, którzy interesują się modą, ale nie stać ich na drogie ubrania. Wielu z nich będzie nosiło jako podstawę rzeczy z H&M lub Zary, a jako wyróżnik (tzw. statement piece) dodadzą luksusowe akcesoria wysokiej jakości lub coś od projektanta – mówi Marlena Woolford. Zresztą nawet ci, którzy mogą sobie pozwolić na bardzo kosztowne rzeczy, często nie chcą przepłacać. Zamiast wydawać na zwykły (tyle że markowy) T-shirt ponad 300 zł, wolą go mieć za 50 zł z sieciówki. Zwłaszcza że w dobie kryzysu oszczędność jest trendy.

Marta Krupińska