W przeciągu kilkunastu lat pracy udało mu się zyskać miano jednego z najbardziej rozchwytywanych artystów, o czym może świadczyć współpraca z Valentino, Hermès czy Mariną Abramović. W naszym cyklu Zawód Moda opowiada o wpływie ciężkiej pracy i konsekwencji na jego karierę, pozytywnych skutkach lockdownu oraz drugiej pasji, jaką jest malarstwo.

Przemek Dankowski: Peter Lindbergh powiedział kiedyś, że dla niego każde zdjęcie jest portretem. Ubrania są tylko nośnikiem tego, co chce się powiedzieć. Czy zgodzisz się z nim?

Marcin Kempski: Staram się, aby każde zdjęcie niosło konkretną informację, historię, emocje. Ubrania, scenografia czy światło tylko w tym pomagają.

Celowo przywołałem wypowiedź Petera Lindbergha, który jest ikoną fotografii lat 80. i 90., ponieważ wiem, że jest dla Ciebie jednym z autorytetów w branży mody. Czy jego twórczość miała wpływ na Twoją estetykę?

Wszystko, co kiedykolwiek zobaczyliśmy, ma wpływ na to, co robimy, zatem jak najbardziej. Jednak myślę, że w mojej twórczości odzywają się różne wpływy.

Powróćmy do początków Twojej kariery. Nie studiowałeś fotografii mody, tylko prawo. Mimo tego jesteś jednym z najbardziej rozpoznawalnych twórców w branży fashion. Czy to dowód na to,  że w tym zawodzie naturszczyk z poczuciem estetyki i pasją może zrobić olbrzymią karierę i pracować na całym świecie? 

Dojść do celu można na wiele sposobów. Należy wybrać drogę, która jest dla nas najbardziej odpowiednia. Jednak bez względu na to, którą wybierzemy, osiągnięcie celu zawsze możliwe jest tylko dzięki pracy i konsekwencji.

Ty zdecydowanie wybrałeś drogę cieżkiej pracy. Jednak jako młodemu i niedoświdczonemu fotografowi, nawet mimo talentowi i konsekwencji zapewne nie było Ci łatwo zawojować świat mody. Jak udało Ci się przekonać całą warszawską branżę do tego, aby postawiła właśnie na Ciebie? Nie da się ukryć, że jest dość hermetyczna.   

Nie będę oryginalny. Zapewne każdy  słyszał to po setki razy zwłaszcza od swoich rodziców - ciężką pracą. I nie wiem, czy przekonałem całą branżę, ale cieszę się z tego, że jestem w tym miejscu i mogę być częścią świetnych projektów. 

Urodziłeś się w Gliwicach w latach 80. Dzisiaj współpracujesz  z najważniejszymi domami mody na całym świecie, między innymi Valentino, Hermès, Farfetch x Burberry. Zdjęcia Twojego autorstwa mogliśmy oglądać  w magazynie ELLE, Marie Claire czy Harper’s Bazaar, a gwiazdy takie jak Marina Abramović czy Anja Rubik chcą z Tobą współpracować i realizować Twoją wizję artystyczną. Czy spodziewałeś się, że Twoja kariera rozwinie się aż tak bardzo.

Nie zastanawiam się nad tym i nie przykładam do tego większej uwagi.  Staram się po prostu, żeby mój kolejny projekt był jak najlepszy, na to poświęcam najwięcej energii.

Wiele energii poświęcasz również na projekty komercyjne. Mimo tego, iż wielu artystów się ich wystrzega, Ty na przekór pokazujesz, że można ją łączyć z artyzmem. Doskonałym tego przykładem jest Twoja współpraca z marką Hexeline. Film reklamowy dla tej marki stał się częścią oficjalnej selekcji na Fashion Film Festival Milano oraz Berlin Fashion Film Festival. To olbrzymi sukces!

Każda sesja zdjęciowa daje mi niesamowite możliwości kreacji. Wszystkie zdjęcia czy filmy, które robię są w pewnym stopniu komercyjne, choć chcę je zawsze pokazać w jak najmniej komercyjny sposób, zbliżyć się jak najbardziej do projektu artystycznego.

Brzmi to jak idealny scenariusz. Jednakże pewnie czasami jest Ci trudno skonfrontować własną wizję z pomysłami Twoich zleceniodawców.

Doświadczenie pokazuje mi, że zawsze można znaleźć kompromis.

W ostatnim czasie światło dzienne ujrzała najnowsza kampania Valentino, którą miałeś okazję wyreżyserować. Domyślam się, że współpraca z jednym  z największych domów mody była dla Ciebie olbrzymim wyróżnieniem. Jednakże przy takich projektach na Twoich barkach zazwyczaj spoczywa też olbrzymia odpowiedzialność.

Odpowiedzialność i logistyka są duże, zwłaszcza przy wielkich setach. . Współpracuję z najlepszymi ludźmi w branży, którzy wiedzą, co robić i jak to robić. Przy odpowiedniej organizacji i koordynacji można realizować duże projekty w miłej atmosferze.

 Jesteś laureatem nagrody Elle Style Awards w kategorii Fotograf Roku. Mimo tego, iż było to 5 lat temu, to wciąż pamiętam tę galę i Ciebie odbierającego statuetkę. Wyglądałeś na przejętego.

Praca to dla mnie poważna sprawa, dlatego zawsze towarzyszą jej emocje.

Twoja przygoda z magazynem Elle Man trwa już od kilku sezonów. Zrelizowałeś między innymi sesję okładkową z Maciejem Musiałem czy edytorial z top modelem Karlem Edelem.  Skąd czerpiesz inspiracje do tworzenia kreatywnych koncepcji?

Inspiracje czerpię z wielu źródeł. Czasem są to wspomnienie z dzieciństwa, innym razem malarstwo, książka czy luźna myśl.

Pracujesz na wielu zagranicznych rynkach, między innymi w Stanach Zjednoczonych, Francji czy Wielkiej Brytanii. Czy standardy pracy są tam inne niż w Polsce? 

Standardy produkcji fotograficznej w Polsce są bardzo wysokie. Nie zauważam różnic. W każdym kraju napotkam ludzi, którzy mają odpowiednie kwalifikacje, poczucie estetyki do pracy w tej branży.

Opowiedziałeś o wielu zaletach Twojego zawodu. A jakie są jego wady?

Czasem nie widzę swojej rodziny tygodniami i to jest zdecydowanie dla mnie największa wada mojego zawodu.

Ostatnie miesiące upływają pod znakiem pandemii, zatem pewnie miałeś więcej czasu niż zwykle dla swojej rodziny oraz innych kreatywnych koncepcji.

To prawda, dla mnie był to czas, który mogłem poświęcić rodzinie oraz kreatywnej pracy nad moodboardami. Podczas lockdownu wymyśliłem również kilka koncepcji, które niebawem ujrzą światło dzienne.

W świecie mody jesteś znany jako fotograf. Mimo to sporo czasu poświęcasz malarstwu. Czy jest ono dla Ciebie swego rodzaju odskocznią od codzienności?

Jest tak jak mówisz. Jest to jedna z moich największych pasji. Malarstwo daje mi możliwość jeszcze większej kreacji, niż w przypadku fotografii, zwłaszcza fotografii komercyjnej.