Czy pomysł na zorganizowaniu konkursu Papaya Young Directors narodził się z potrzeby poszukiwania „świeżej krwi” w branży reklamy i telewizji czy z chęci dania szansy ludziom niezwiązanym z branżą?

Siedem lat temu, kiedy zaczynaliśmy pracę nad pierwszą edycją konkursu, zależało nam tym, aby stworzyć miejsce, w którym zgromadzą się najciekawsze talenty reżyserskie z Polski. Wydawało się nam, że niemal z automatu, twórcy zostaną zauważeni przez branżę a co za tym idzie, szybko wejdą w świat filmu i reklamy. Po pierwszej edycji zorientowaliśmy się, że nasze działania powinny być bardziej zaawansowane. Do kapituły konkursu zaprosiliśmy autorytety ze środowisk reklamowych, w skład jury weszło kilkudziesięciu dyrektorów kreatywnych. Po to, aby być z twórcami bliżej od samego początku. I aby pomóc im wejść do świata reklamy naprawdę przygotowanym. Konkurs ma tworzyć szanse dla wszystkich, którzy chcą zaistnieć w branży kreatywnej, bez względu na to czy są to absolwenci szkół artystycznych czy ludzie bez żadnego związku z filmem. Po sześciu latach jest też inicjatywą europejską, której program edukacyjny jest dostępny dla studentów w Niemczech, Anglii czy Francji.

Jak na współpracę przy konkursie zareagowali potencjalni partnerzy?

Konkurs od samego początku spotkał się z entuzjastyczną reakcją partnerów i sponsorów. W pierwszej edycji wykorzystaliśmy oczywiście kontakty z firmami, dla których realizowaliśmy wcześniej reklamy. Poziom konkursowych filmów sprawił, że od drugiej edycji, partnerzy kontaktowali się z nami sami z pytaniem o możliwość współpracy. Dla marek to wspaniały pomysł na zaangażowanie młodych twórców do pracy w sposób niestandardowy, unikalny dla kategorii. To część działań w obszarze aktywności społecznych, ale i ciekawy barometr emocji oraz test na postrzeganie ich przez młodych. Jako, że nasza inicjatywa jest całoroczna, marki są obecne we wszystkich naszych działaniach i mediach przez dwanaście miesięcy, a ukoronowaniem projektu jest finał, na który co roku przychodzi kilka tysięcy ludzi. Właściwie wszyscy partnerzy sześciu edycji Papaya Young Directors wyszli z konkursu usatysfakcjonowani.

To już szósta edycja konkursu. Powiedz, jak konkurs zmieniał się przez ten czas.

Przez lata zwiększa się nasza działalność edukacyjna. Dziś na warsztaty prowadzone przez autorytety ze świata filmu i reklamy, przychodzą studenci w całej Europie. Wykłady dla osób, które chcą wziąć udział w konkursie a dalej dla finalistów, trwają przez dwanaście miesięcy. Jako Papaya Films, staramy się wspierać młodych filmowców również po zakończeniu konkursu. Ułatwiamy kontakty z agentami opiekującymi się twórcami, agencjami reklamowymi i innymi domami produkcyjnymi. Staramy się też regularnie angażować osoby najbardziej uzdolnione do naszych realizacji. Każdego roku zwiększa się liczba firm, które wspierają konkurs. Oznacza to nie tylko większe budżety na produkcję, ale i większe wsparcie partnerów w wypożyczeniu sprzętu czy postprodukcji. Zmienia się też formuła konkursu. Briefy sponsorów są co raz bardziej otwarte, co daje możliwość realizowania jeszcze bardziej oryginalnych filmów. Wprowadzamy też nowe kategorie, w tym roku to teledysk.

Wśród dotychczasowych laureatów PYD jest kilka nazwisk, które – mówiąc kolokwialnie – idą jak burza. Wystarczy wspomnieć Michała Dymka, autora zdjęć do najnowszego filmu Jacka Borcucha „Słodki koniec dnia” czy Iwona Bielecka, laureatka Grand Prix prestiżowego Shots Awards w Londynie. Czy od razu widział Pan w nich to coś?

Przez sześć lat prowadzenia konkursu, spotkaliśmy się z talentami na skalę światową. Twórcy wykonali ogrom pracy, aby pokonać trudności oraz nauczyć się pracy w dojrzałym świecie. Jedną z najciekawszych osobowości jest Julia Rogowska, z którą pracujemy od wygranej w konkursie. Julia z powodzeniem podbija amerykański i angielski rynek reklamowy, pracując dla takich marek jak Pepsi, McDonald’s czy Mercedes. Od pierwszego spotkania wiedzieliśmy, że jest niezwykłą reżyserką. Michał Dymek, który realizuje również projekty fabularne, to tytan pracy. Warto wspomnieć też o fotografce Weronice Ławniczak, która swoją przygodę z reżyserią zaczęła właśnie od naszego konkursu. Fredrik Olsson miał premierę swojego filmu fabularnego na Berlinale, rok po nagrodzie w konkursie Papaya Young Directors. A są przecież jeszcze wspomniana Iwona Bielecka, wspaniały reżyser Jan Foryś i wielu innych. To dla nas niebywała satysfakcja.

Czym wyróżniali się tegoroczni finaliści? Zauważyłeś jakiś szczególny talent?

Poziom konkursu z roku na rok jest co raz wyższy. W tym roku zachwyciła mnie determinacja wszystkich twórców i dbałość o każdy szczegół. Myślę, że agenci reżyserów zastanawiają się naprawdę mocno, z kim nawiązać współpracę. Oczarowały mnie szczególnie dwie prace: Julii Popławskiej dla Decathlonu oraz Jakuba Zarzyckiego dla Nationale Nederlanden. Obie autentyczne i bezkompromisowe. Opowieści Julii i Jakuba zamknięte są w trzech aktach i tylko kilkudziesięciu sekundach. W żadnym z filmów nie pojawia się dialog aktorski a historia wybrzmiewa i budzi w nas emocje. Wspaniały casting na bohaterów, precyzyjnie opowiedziana i zmontowana historia. Te filmy świadczą o olbrzymim talencie młodych reżyserów i mocno trzymam za nich kciuki.

W tym roku po raz pierwszy w ramach konkursu pojawiły się teledyski. Czy to oznacza, że konkurs będzie się rozwijał w kierunku dłuższych form, niekoniecznie związanych z filmem reklamowym?

Naszą ideą jest to, aby Papaya Young Directors stała się czymś o czym roboczo mówimy: very very short ad film festival. Formaty reklamowe są bardzo różne. Historie reklamowe można opowiedzieć zarówno w osiem jak i sześćdziesiąt sekund. W formie tradycyjnej reklamy, teledysku czy obrandowanej rozrywki. Będziemy dalej starać się o to, aby nasz konkurs był świętem kreatywności, w której świat marki jest ważną częścią. W przyszłym roku na uczestników konkursu czekają kolejne niespodzianki. Naszym celem jest też to, by Papaya Young Directors stała się najważniejszym wydarzeniem w tej kategorii na świecie.

Oglądając nagrodzone filmy pomyślałem, że mamy wielu utalentowanych, kreatywnych młodych ludzi. Tymczasem niektóre reklamy oglądane w telewizji wywołują u mnie prawdziwe poczucie zażenowania. Skąd ten rozdźwięk?

Reklamy, które oglądamy w telewizji są lepsze i gorsze. Jestem jednak daleko od narzekania na ich ogólny poziom. Całkiem niedawno zachwycaliśmy się kampaniami marki Allegro, do dziś bawi nas gra słów w reklamach Żubra. Do historii przeszły też kampanie dla marki Tyskie ("Moja Babicka pochodzi z Chrzanowa") czy Plusa z Mumio. Filmy prezentowane w ramach Papaya Young Directors to efekt konkursu, w którym twórcy dostają od marek szczególną wolność i swobodę. Zarówno partnerzy konkursu jak i finaliści podejmują ryzyko, które charakteryzuje nasza inicjatywa. W świecie tradycyjnej reklamy proces, elementy akceptacji oraz liczba uczestników są inne.

Rozmawiamy głównie o PYD ale ciekaw jestem też, jak to się robi, że polski dom produkcyjny jakim jest Papaya  ma biura w Londynie i Nowym Jorku oraz prowadzi projekty dla światowych gigantów?

Papaya Films od trzynastu lat tworzą pasjonaci, którzy nauczyli się wyczuwać trendy, myśleć w nowej rzeczywistości i zmieniać branżę. Wokół firmy powstała też olbrzymia społeczność a nasze prace są nie tylko kreatywne, ale i efektywne. A ten element jest szczególnie ważny w świecie sprzedaży. Dziś świat stoi otworem dla ludzi i jeśli połączy się charakter, pasję i determinację działania, można odnieść sukces na świecie. Zawsze podkreślam zespołowy charakter naszej pracy i cieszą mnie sukcesy w Polsce, ale również i na świecie.

Interesuje mnie Wasza misja edukacyjna, bo jesteście niezwykle otwarci na nowych ludzi. Organizujecie Kreatywne Piątki, czyli warsztaty reklamowe w całej Polsce  czy #PYDMASTERTALKS  - projekt video-rozmów z autorytetami związanymi ze sztuką, filmem i branżą reklamową. Po co to robicie?

Projekt Papaya.Social obejmuje szereg aktywności edukacyjnych dla wszystkich. Kreatywne Piątki to sesje inspiracyjne dla szeroko pojętych środowisk kreatywnych, organizowane w największych miastach Polski. Papaya Films Sessions to sesje związane z przyszłością naszej branży. W dyskusjach o sztucznej inteligencji czy rozszerzonej rzeczywistości uczestniczą autorytety naukowe. #PYDMASTERTALKS to z kolei dzielenie się wiedzą warsztatową przez najwybitniejszych przedstawicieli branży z uczestnikami konkursu. Papaya Films Academy to całoroczny projekt edukacyjny z dziedziny produkcji, reżyserii, sztuki operatorskiej czy postprodukcji. Dlaczego to robimy? Dlatego, że zależy nam na najbardziej egalitarnym dostępie do wiedzy. Dlatego, że odnosząc sukcesy w świecie reklamy i filmu, czujemy obowiązek wspierania młodych i dzielenia się wiedzą. Ale również dlatego, że przez to możemy poznać ciekawych ludzi i nauczyć się czegoś samemu.

Jakie są dalsze plany wobec PYD? Wyjdziecie z konkursem w świat?

Szósta edycja konkursu Papaya Young Directors była pierwszą międzynarodową. Zgłoszenia napłynęły do nas m.in. z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji czy Holandii. Będziemy starali się poszerzyć naszą obecność również w Stanach Zjednoczonych oraz w Ameryce Południowej (m.in. w Brazylii i Argentynie). Nasza akademia zostanie też wzbogacona o wersję online, w siódmej edycji wspierać nas będą największe filmowe autorytety m.in. z USA. Konkurs będzie miał kolejnych ciekawych partnerów i mamy nadzieję, że po raz kolejny udowodni, że pomysł i odwaga młodych twórców, może przyczynić się do tego, że jakość reklam, które oglądamy na co dzień będzie systematycznie rosnąć.