Jesteś filmowcem, właścicielem hotelu Les Bains, a także dyrektorem kreatywnym marki perfum. Śmiało można stwierdzić, że lubisz otaczać się pięknymi rzeczami.

Tak. Po to naprawdę żyję. Co więcej, uwielbiam to. Uważam, że piękno życia i piękno dookoła nas przynosi radość. To nie tylko dotyczy kina, wnętrz, czy sztuki, ale także perfumiarstwa. Tworzenie tego, ale też oglądanie dobrych filmów, czy dobrej sztuki, a także słuchanie świetnej muzyki jest tym, co czyni życie wyjątkowym. Całe życie byłem marzycielem i to się nie zmieni.

A czy jesteś uzależniony od pięknych zapachów? Nie tylko perfum.

Tak, ale zapach to coś, co inspiruje ludzi od dekad i wieków. Zwróćmy uwagę na Marcela Prousta. Ten słynny francuski pisarz stworzył cykl zatytułowany "W poszukiwaniu straconego czasu", który w sumie ma jakieś 5000 stron. W swoich quasi-autobiograficznych powieściach próbował opisać piękno życia oraz doznania zmysłowe, w tym węchowe. A zapachy mają w sobie coś niezwykle potężnego. Dzięki nim możesz podróżować w czasie.

Wywołują określone emocje.

Mają ogromny wpływ na nas. Czy to zapach jedzenia, zapach oceanu, czy rzeczy, których doświadczamy od urodzenia. Woń naszej matki, aromat skóry. To wszystko nadaje głębi życiu. 

Dzięki Twoim zapachom podróżujemy w czasie. Ale przy tym są również nowoczesne - jak udało Ci się to połączyć?

Historia cały czas w jakiś sposób łączy się ze współczesnością. Koncepcja mojej marki opiera się na wydarzeniach sprzed lat, ale to  bardzo współczesne zapachy. Marka jest uosobieniem paryskiego blasku. Podróże w czasie są jedynie pretekstem. Nie interesują mnie klasyczne zapachy vintage. Les Bains od prawie 140 lat przyciąga największe talenty. Najpierw jako najlepszy bar w Paryżu, potem jako jeden z najbardziej niesamowitych klubów nocnych na świecie w 1978 roku, a teraz jako pięciogwiazdkowy hotel. Dla mnie to przykład paryskiej elegancji i awangardy.

Paryż sam w sobie jest romantyczny, kreatywny, tajemniczy i uroczy. Tak samo określiłbyś swoje zapachy?

Tak. Dodałbym do tego jeszcze przymiotnik "oryginalne". To od początku była niezależna marka i tak będzie zawsze. Jesteśmy więc niezależni, oryginalni, wolni, eleganccy, tajemniczy, romantyczni, a nawet potężni. Wszystkie te określenia można wymienić również w kontekście Paryża.

 Dlaczego zdecydowałeś się promować zapachy w wersji unisex? 

Uważam, że nie ma już sensu produkować perfum skierowanych do danej płci. Podam prosty przykład. Jeśli podróżujesz po Bliskim Wschodzie, i spotykasz mężczyznę w hotelowym lobby, prawdopodobnie będzie pachniał różami. Mimo jego męskiej urody, brody itd. wybrał różane nuty. Dlaczego? Ponieważ w jego kulturze nie ma nic złego w noszeniu słodkich zapachów wśród mężczyzn. Na dodatek, dany zapach zupełnie inaczej "leży" na kobiecie czy mężczyźnie. Idealnym przykładem tego jest nasza woda perfumowana "1978 Les Bains Douches". Sam jej często używam, ale genialnie pachnie również na kobiecej skórze.

Masz swój ulubiony zapach z całej kolekcji?

Kocham je wszystkie. Są jak moje dzieci - uczestniczyłem w całym procesie ich tworzenia. Widziałem jak pomysł i kompozycje rozwijają się na moich oczach. Uwielbiam każdą wodę perfumowaną sygnowaną marką Les Bains Guerbois, choć nie noszę ich wszystkich.

Często wybieram "2015 Le Phénix", który zawiera nuty imbiru, kardamonu, drzewa cedrowego, kadzidła, ambry czy paczuli. Te perfumy otrzymały w 2018 roku nagrodę w kategorii "najlepszego zapachu od niezależnej marki". Wówczas dopiero co wypuściliśmy ten produkt na rynek. Uwielbiam go, bo jest bardzo seksowny. 

Sięgam też po "1979 New Wave", który przywodzi wspomnienia jedynego nagranego na żywo koncertu Joy Division w Les Bains Douches. Zawarliśmy w tej wodzie miętę zieloną i pieprzową, drzewo cedrowe, irys, piżmo, a także drzewo sandałowe. Metaliczna, ale i bardzo świeża, by potem stać się drzewna. W ciekawy sposób ewoluuje, a przecież mięta to składnik, którego twórcy perfum nie lubią. 

Dlaczego?

To bardzo trudna nuta. Niestety często kojarzy się z wonią pasty do zębów, czy gumy do żucia. Co ciekawe, nigdy nie wspominałem Dominique Ropionowi, twórcy "New Wave", że chcę dodać tu mięty. Powiedziałem mu tylko: "stwórzmy coś, co będzie przypominało muzykę w stylu New Wave i koncerty, które organizowano w Les Bains Douches". To była mroczna muzyka, nosząca znamiona rock & rolla i czegoś metalicznego. Najbardziej znanym utworem w tym stylu jest przecież  „Love Will Tear Us Apart”. I o tym jest ten zapach. Dominique wykonał to zadanie perfekcyjnie. 

Zapachy dla Les Bains Guerbois stworzyli bardzo znani i szanowani twórcy. Jak udało ci się zachęcić ich do współpracy?

Pomogło mi w tym doświadczenie w produkowaniu niezależnych filmów. Współpracowałem z Bradem Pittem, Jimem Jarmuschem czy z Alejandro Gonzálezem Iñárritu. Obojętnie czy rozmawiam z twórcami kina czy zapachów, zawsze im mówię: "stwórzmy coś unikalnego, nawet jeśli to mały projekt". Opowiadam im historię, którą chcę przekazać. Na szczęście to często działa. Co ważne, zawsze daję artystom dużo kreatywnej wolności. Nie muszą omawiać wszystkiego z 25-osobowym zespołem. Jestem tylko ja. Dlatego słynne "nosy" są chętne do współpracy z moją marką. 

Przykład: Jérôme Epinette stworzył "1900 l'Heure de Proust". To opowieść o Prouście, który pojawiła się w Les Bains Guerbois ze swoją przyjaciółką. Oboje po kąpieli parowej i masażu raczyli się owocową herbatą. Te boskie aromaty unosiły się nad nimi przez dłuższy czas. Dlatego we flakonie zawarto nuty jagody, pomelo, bergamotki, fiołka, czarnej herbaty czy wanilii. To nasz bestseller. Bo ważne są nie tylko kompozycje zapachowe, ale też historie, które przekazujemy dalej.