Trzy odcinki za nami, a akcja jak na razie zgrabnie omija kluczowy dla domu mody Dior rok 1947. Słynny pokaz, który został obwołany początkiem nowej modowej ery przez legendarną Carmel Snow. „The New Look” skupia się raczej na realiach wojny, moralności bohaterów i niezbyt zdrowej rywalizacji. Bo jeśli wierzyć serialowi i licznym cytatom, właśnie taka relacja łączyła Christiana Diora i Coco Chanel. 

Chwyty poniżej pasa

Serial rozpoczyna scena wywiadu. Jest rok 1955 i 70-letnia Chanel (Juliette Binoche) promuje ponowne otwarcie swojego butiku, który pozostawał zamknięty od początków wojny. W tym samym czasie Dior (Ben Mendelsohn) świętuje retrospektywę swoich prac w Sorbonie. Zapytana o konkurenta projektantka odpowiada: „Szkoda mi tych uwięzionych w Sorbonie studentów, którzy będą musieli to wycierpieć (...) Christian Dior zrujnował francuską modę, a ja przybywam jej na ratunek”. To nie jedyna okazja, którą wykorzystuje, by obsmarować kolegę po fachu. To samo zrobiła, ponad dekadę wcześniej, przy stoliku pełnym nazistów. „Przynosi wstyd haute couture.” – mówiła o Lucienie Lelongu (John Malkovich), ówczesnym pracodawcy Diora, który opatrzał projekty swoich podwładnych własnym nazwiskiem. Twórca „the new look” nie był jednak równie chętny, by poniżać swoją przeciwniczkę. W jednej serialowej scenie, gdy Lucien Lelong nazywa Chanel „przebiegłą” Dior odpowiada lakonicznie: „Zdaję sobie z tego sprawę”. W rzeczywistości także powstrzymywał się od komentarzy na jej temat, a w swoich wspomnieniach napisał nawet, że: „osobowość Chanel, a także jej gust miały styl i elegancki autorytet”.

Moralność pani Chanel

Opozycja między bohaterami jest wyraźna i widoczna już od pierwszych minut. Mimo że praktycznie nie współdzielą ekranu, są dwiema stronami tego samego medalu. Przy tym uwielbiana i podziwiana w świecie mody Chanel pokazuje się z tej znacznie gorszej strony. Projektantka wchodzi w układy z nazistami nie tylko, by ratować swojego siostrzeńca, André Palasse (Joseph Olivennes), ale także by odebrać firmę swoim partnerom biznesowym pochodzenia żydowskiego, braciom Wertheimer, którzy uciekli do Stanów Zjednoczonych. Na dodatek jest chętna, by wykorzystać w tym celu paragrafy aryjskie. Antysemityzm nie tylko jej nie przeraża, są nawet momenty, w których zdaje się go podzielać. Według tego jak portretuje ją produkcja Todda A. Kesslera, Chanel empatyzuje tylko z Chanel. Ma skłonność do bezmyślnego przechwalania się, zdradzania przyjaciół i podejmowania fatalnych w skutkach decyzji. Czego przykładem może być romans z nazistowskim agentem o pseudonimie „Spatz". Albo udział w „Operacji Modellhut”, która zakładała, że projektantka użyje swoich koneksji i spotka się z Winstonem Churchillem, by dostarczyć tajną pokojową ofertę III Rzeszy bez wiedzy Hitlera. A to wszystko po to, by podczas wyzwolenia Paryża zatrzeć ślady łączące ją z okupantem i rozdawać na ulicy podarki wkraczającym do miasta wojskom alianckim. 

Podczas gdy oportunistka Chanel wikła się coraz bardziej w relacje, które później mogą robić złe wrażenie w jej CV, Dior robi wszystko, by przetrwać i ochronić swoich bliskich. Chociaż o moralności jego decyzji też można by dyskutować, konflikt wewnętrzny i delikatne usposobienie bohatera natychmiast zyskują mu sympatię widzów. Wprawdzie szyje suknie dla żon i narzeczonych nazistów, ale zarobione pieniądze pozwalają mu finansować ruch oporu, do którego należy jego siostra Catherine (Maisie Williams). Miss Dior, na której cześć zostały nazwane jedne z najpopularniejszych perfum, zostaje jednak schwytana podczas próby przekazania cennych informacji. Od tego momentu głównym celem jej brata staje się wydostanie jej z więzienia, co zmienia go w postać prawdziwie tragiczną. „Czy to prawda, że w trakcie niemieckiej okupacji Paryża Coco Chanel zamknęła atelier i odmówiła projektowania sukien dla żon nazistów, podczas gdy pan wciąż projektował i zarabiał?” – na początku serialu, podczas spotkania w Sorbonie rzuca oskarżenie jedna ze studentek. Trzy odcinki później już wiemy, że historia lubi odwracać kota ogonem.

Niechęć od pierwszego wejrzenia

„Dior nie ubiera kobiet. On je tapiceruje” – słynny cytat Chanel, dowodzi, że nie żywiła ona do projektanta zbyt ciepłych uczuć. Ale skąd właściwie wzięła się jej niechęć? 

Kiedy w lutym 1947 roku Christian Dior pokazał swoją debiutancką kolekcję, wywołał rewolucję. Mocno ściśnięta talia, podkreślone biodra, masa drogich materiałów i ważące nawet 27 kilogramów wieczorowe kreacje – absolutnie nie do pomyślenia w wojennym reżimie, gdy materiał był wydawany na kartki. 90 sylwetek, zainspirowanych Belle Époque, które redaktor naczelna amerykańskiego wydania Harper’s Bazaar, Carmel Snow określiła jako „the new look”, zdefiniowało sposób postrzegania mody w nowym, powojennym świecie. 

Jednak gdy przychodzi nowe, stare odchodzi do lamusa. Więc nie wszyscy byli wobec kolekcji równie entuzjastyczni. „Spójrzcie, jakie śmieszne są te kobiety. Noszą ubrania mężczyzny, który nie zna kobiet, nigdy ich nie miał i marzy o byciu jedną z nich” – takim homofobicznym komentarzem Chanel podsumowała swojego rywala. Promowany przez niego wygląd oznaczał bowiem radykalne odejście od praktyczności, prostoty i swobody ruchów, które udało się osiągnąć podczas wojny i które preferowała francuska projektantka. Swoją własną rewolucję przeprowadziła prawie 40 lat wcześniej, kiedy w 1910 roku otworzyła pierwszy butik przy Rue Cambon w Paryżu. Inspirując się męskimi krojami i odzieżą sportową stworzyła ubrania, które odzwierciedlały potrzeby zyskujących coraz większą niezależność kobiet. Dior wolał skupić się na tym, o czym kobiety marzą. Dla niektórych piękny sen, dla innych koszmar. Kolekcja wywołała głosy sprzeciwu, zwłaszcza w USA, gdzie przed pokazami Diora organizowano protesty. Transparenty głosiły: „Panie Dior, nie znosimy sukienek do podłogi”. Magazyn Time przeprowadził nawet ankietę, w której zadano pytanie: „jesteś za czy przeciw the new look?”. Chanel oskarżyła Diora o przywrócenie XIX-wiecznych ideałów kobiecości. On patrzył na to nieco inaczej: „Myślę o mojej twórczości jako o architekturze efemerycznej, poświęconej pięknu kobiecego ciała”.

Nawet jeśli jest to spór niemożliwy do rozstrzygnięcia mam nadzieję, że serial podejmie taką próbę. I że w nadchodzących odcinkach wreszcie skupi się na tym, na czym powinien. Na modzie. 

Premiera kolejnego odcinka już w środę 21 lutego na Apple TV+.