Czekał na nie od lat. Było po sąsiedzku. Z właścicielką znali się świetnie, nawet się zaprzyjaźnili. Gdy ona postanowiła zmienić swoje życie i wyjechać w świat, on odkupił od niej mieszkanie.

– Wszędzie są okna – widzisz miasto i miasto widzi ciebie. Jest w tym coś nowojorskiego. Nigdy nie zasłaniam zasłon na noc, wolę, żeby obudziło mnie słońce – mówi Marcin Tyszka. Zakochał się w świetle, które wypełnia to wnętrze od rana do wieczora.

Westwing/Studio Follow the Flow

– Jest w nim coś miękkiego, pięknego. Coś, co pozwala robić tu świetne zdjęcia – mówi.

Potrzebował nowych wyzwań. Od dawna poza fotografią zajmował się wyszukiwaniem oryginalnych detali ze świata do domów znajomych. Potem zaczął projektować nietypowe w Polsce, egzotyczne ogrody, a teraz stworzył Tysio Home. 

– Współpracuję z wyjątkowymi ludźmi. To oni aranżują ze mną takie przestrzenie, w których mogę robić zdjęcia. Są trochę mieszkaniem, trochę scenografią, ale taką na lata, a nie zbudowaną na jeden dzień na potrzeby sesji fotograficznej. Takie 
właśnie jest moje nowe mieszkanie – opowiada Marcin. 

Mówi o nim, że to minipenthouse, luksusowa kawalerka. Na dwóch poziomach otwarta przestrzeń. Na dole kuchnia łączy się z jadalnią i salonem, na górze antresola, sypialnia i łazienka.

Westwing/Studio Follow the Flow

Marcin nie planował wielkiego remontu, tylko odmalowanie ścian. I od tego się zaczęło.

– Wymarzyłem sobie, żeby było spokojnie. Moje poprzednie mieszkania są tropikalne, intensywne, kolorowe. Tutaj też chciałem mieć południowe klimaty, ale czyste. Jak do tej pory udało mi się powstrzymać i nie dodać tu żadnego koloru – mówi.

Jak skończyło się odświeżanie apartamentu? Ściany zostały na swoim miejscu, ale oprócz białego koloru zyskały nowy kształt – wszystkie narożniki 
zaokrąglono. Podczas remontu Marcin decydował się na kolejne zmiany.

– Jestem perfekcjonistą, więc albo wszystko, albo nic. Nie mogłem nie wykorzystać potencjału tego mieszkania – opowiada.

 Jego ulubione miejsce w nowym domu? Okrągły stół w rogu. Tutaj sufit jest na wysokości sześciu metrów, w wielkich oknach wiszą przejrzyste, białe zasłony, które można przesuwać jak fotograficzną blendę, bawić się światłem i podziwiać miasto z różnej perspektywy. Na zewnątrz jest taras, a na nim południowa roślinność.

Westwing/Studio Follow the Flow

– Kiedy w nocy zapalę na nim lampki, nawet w lutym wydaje się, że jest wiosna – mówi Marcin.

Wewnątrz zamieszkało tylko kilka roślin, m.in. kalanchoe Gargamel, i fikus Filip.

– Ten ostatni ma pięć metrów wysokości i jest mu tu dobrze. Mnie też dobrze się tu mieszka. Ale czekam jeszcze na kilka detali, dzięki którym wszystko będzie się zmieniało – mówi Marcin.