Pacyfa w pudełkach z zaproszeniem na pokaz Łukasza Jemioła błyszczała na złoto. Dlatego spodziewaliśmy się, że w swojej nowej kolekcji inspirację nurtem hippisowskim projektant oprawi w stylu glamour. W wydaniu, które dobrze znamy z jego kolekcji premium. Nie przeliczyliśmy się, chociaż kilka sylwetek na miejscu Łukasz zostawilibyśmy na backstage'u.

Jemioł zinterpretował wybrany przez siebie temat przewodni bardzo swobodnie, starając się nie zderzyć z banałem. Nie wypuścił na wybieg armii bohopiękności i hipisek w sukniach w kwiaty, na co stać byłoby lubującego się w musicalowej estetyce Roberta Kupisza. Projektant pokazał swoją wizję letniej swobody obleczoną w szlachetne materiały i pracochłonne hafty. W części kolekcji było zwiewnie - jedwabie pracowały z powietrzem, unosząc się i pływając przy sylwetkach modelek, tak jak Łukasz lubi najbardziej, pracując na długości maksi. Między nimi przewijały się geometryczne, proste ubrania, wyszyte lub barwione wzdłuż ramion pacyfy. Gdzieniegdzie pojawił się detal w postaci listw koralików, które przypomniały nam trochę ulubione gadżety Isabel Marant.

Lubianą przez nas, bardzo autorską paletę Jemioła ożywiły jednak nie hippisowska pasmanteria, a słoneczna żółć i akcesoria takie jak kapelusze i niesplecione do końca frędzle zwisające z wyszywanych, gobelinowych portretów. To ta aplikacja pełniła rolę gustownego akcentu w tej kolekcji (czego nie można powiedzieć o poszarpanych naszywkach z pacyfką na kilku jedwabnych bluzkach). Trochę szkoda, że większość zdjęć z pokazu nie oddała ich kunsztu.

W finale pokazu zobaczyliśmy kilka muz Łukasza Jemioła: między innymi Lidię Popiel i Bognę Sworowską, dla których nurt hippie znaczy na pewno coś więcej niż tylko dekoracje, kiecki w kwiaty i warkoczyki we włosach. I to im ukłonił Jemioł swoją kolekcją.