„Znachor” to w wielu polskich domach obowiązkowy punkt obchodów Wielkanocy czy Bożego Narodzenia. Za sprawą Netfliksa może zacząć towarzyszyć świątecznym posiłkom w wielu odległych zakątkach globu. Zagorzali fani, którzy cytaty z filmu Jerzego Hoffmana są w stanie wyrecytować w środku nocy, grozili twórcom palcem i pouczali, że „klasyki się nie tyka”. Michał Gazda puścił to mimo uszu i postanowił zmierzyć się z legendą. W ostatecznym rozrachunku nowe podejście do książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza pod pewnymi względami przewyższyło rzekomo niedościgniony pierwowzór. I choć po niezliczonych seansach dzieła z 1981 roku części widzów ciężko będzie przyznać laury netfliksowej ekranizacji, to nawet najwięksi sceptycy muszą przyznać, że obawy się nie sprawdziły. Można się kłócić o dawkę emocji w kulminacyjnych scenach, spierać o rozwój postaci i melancholijną atmosferę. Jedno pozostaje jednak pewne – polska produkcja znów rozbiła bank.

„Znachor” wśród najchętniej oglądanych filmów Netfliksa. Ujawniono imponujące liczby

„Znachor” znak jakości dostał nie tylko w ojczyźnie. Subskrybenci amerykańskiej platformy jak jeden mąż dali się uleczyć profesorowi Wilczurowi z powoli ogarniającej nas jesiennej chandry. W tym tygodniu „Forgotten Love”, bo taki tytuł wyświetla się zagranicznym użytkownikom serwisu, zajęło drugie miejsce w kategorii filmów nieanglojęzycznych. Łącznie odnotowano 11,9 miliona odsłon – zaledwie kilka dni po premierze. W skali globalnej dał się wyprzedzić jedynie hiszpańskiemu thrillerowi „Nowhere”, który obejrzano prawie 24 miliony razy. Co więcej, prowadzenie w zestawieniu najpopularniejszych filmów „Znachor” objął nie tylko w Polsce. Na szczyt rankingu wspiął się także w Argentynie.

Do top 10 udało mu się również dostać m.in. w Stanach Zjednoczonych, Brazylii, Kolumbii, Maroku i wielu państwach europejskich.

Wyniki oglądalności są jasnym sygnałem, że inwestycja w lokalne treści się opłaca, a przy wsparciu napisów, lektora czy to dubbingu (kolejna okazja do narodowej dysputy) po czasem egzotyczne tytuły chętnie sięga się pod każdą szerokością geograficzną. Warto zaznaczyć też, że w przeciwieństwie do wspomnianej wcześniej komedii romantycznej film z Leszkiem Lichotą zbiera za granicą pozytywne recenzje. Krytycy docenili niebanalne podejście do motywu amnezji, sposób ukazania stosunków polsko-żydowskich czy dodanie postaci Zośki.

Mniej szczęścia miał co prawda „Pan samochodzik i templariusze”, który – jak już oficjalnie potwierdzono – nie doczeka się kolejnej części. Być może ciepłe przyjęcie nowego „Znachora” zmniejszy nieco nerwowe drżenie rąk u zwolenników klasyki przed czekającą nas premierą „Lady Janosik”.