Ujawnienie afer seksualnych w Hollywood i narodziny ruchu #MeToo zmieniły oblicze branży filmowej. Na planie coraz większą wagę przywiązuje się do komfortu psychicznego i poczucia bezpieczeństwa obsady. W tym celu w skład ekipy wchodzą tzw. koordynatorzy intymności, mający za zadanie zapewniać atmosferę zaufania i dbać o to, aby nie naruszano granic aktorów w trakcie nagrywania intymnych scen. O pracy bez wsparcia wykwalifikowanych specjalistów opowiedziała między innymi Amanda Seyfried, która w młodym wieku godziła się na rozbierane ujęcia z obawy przed zerwaniem kontraktu. „W wieku 19 lat chodziłam [na planie filmowym] bez bielizny. Teraz myślę: »Żartujesz sobie? Dlaczego do tego dopuściłaś?«. Och, wiem dlaczego – miałam 19 lat, nie chciałam nikogo denerwować i chciałam zachować pracę. Właśnie dlatego” – wyznała w rozmowie z Marie Claire. Na przejrzyste warunki współpracy i obecność koordynatorów intymności z pewnością nie mogli liczyć również Olivia Hussey i Leonard Whiting, kiedy w 1968 roku zagrali Romea i Julię w filmie Franco Zeffirellego. Dziś chcą wyrównać dawne krzywdy na sali rozpraw.

„Romeo i Julia” pozwali wytwórnię 55 lat po premierze filmu. Powodem rozbierana scena

Höhn/ullstein bild; Getty Images

Amerykańskie media donoszą, że gwiazdy domagają się od Paramount Pictures 100 milionów dolarów zadośćuczynienia. Wszystkiemu winna jest jedna ze scen z filmu „Romeo i Julia”, który wszedł na afisz niemal 55 lat temu. Produkcja z udziałem zaledwie 15-letniej Olivii Hussey i rok starszego Leonarda Whitinga święciła wielkie triumfy. Film oparty na klasycznym dramacie Williama Szekspira został nominowany do Oscara, zarobił ponad 500 milionów dolarów i zebrał pozytywne recenzje krytyków. Teraz wyszło na jaw, że ceną sukcesu było nieszczęście odtwórców głównych ról.

Catherine Zeta-Jones o swojej córce: „Mam Wednesday Addams w swoim życiu od 19 lat i 9 miesięcy” >>

Z upublicznionych dokumentów wynika, że Olivia i Leonard nie byli poinformowani o tym, że scenariusz wymaga od nich występu w całkowitym negliżu. Reżyser miał zarzekać się, że podczas nagrywania miłosnych scen nastolatki będą mieć na sobie cielistą bieliznę. Ostatecznie zmuszono aktorów do rezygnacji z odzieży i zamiast tego wykonano im makijaż ciała. Franco Zeffirelli przekonywał, że inaczej „zdjęcia się nie powiodą” i jednocześnie zapierał się, że nagość nie zostanie zaprezentowana w kadrze. Stało się jednak inaczej.

„Oskarżeni byli nieuczciwi i potajemnie sfilmowali nagie nieletnie dzieci bez ich wiedzy, z naruszeniem prawa stanowego i federalnego” – napisano w pozwie. „Powodowie ucierpieli i nadal cierpią psychicznie i fizycznie, zostali narażeni na skrajną i ciężką udrękę psychiczną oraz stres emocjonalny”.

Olivia Hussey i Leonard Whiting oszukani przez reżysera Franco Zeffirellego

Olivia Hussey już wcześniej zabierała głos w sprawie nagości na ekranie. W 2018 roku w wywiadzie dla Fox News stwierdziła, że „nie było to nic wielkiego”. „Leonardo w ogóle nie był nieśmiały. W trakcie kręcenia zupełnie zapomniałam, że nie mam na sobie ubrania” – mówiła. W tym samym roku podkreślała, że choć ona i jej filmowy partner byli bardzo młodzi, to mieli duże doświadczenie w teatrze i „byli bardzo świadomi”.

Getty Images

Dziś aktorzy inaczej postrzegają tę kwestię. „Olivia i Leonard musieli wykazać się wielką odwagą, aby zająć się tematem seksualizacji nieletnich, która miała wówczas miejsce i niestety nadal jest widoczna w naszym społeczeństwie” – tłumaczy menadżer Tony Marinozzi dziennikarzom Deadline. „Ruch #MeToo i inne podobne grupy wsparcia umożliwiły Olivii i Leonardowi ostateczne pociągnięcie tych osób do odpowiedzialności za popełnione nadużycia”.

„To, co im powiedziano, i to, co się wydarzyło, to dwie różne rzeczy” – kontynuuje na łamach Variety. Menadżer zwraca uwagę na to, że w rzeczywistości jego klienci byli jedynie naiwnymi dziećmi. „Ulegli namowom Franco. Jako szesnastoletni aktorzy przyjęli jego wskazówki i wierzyli, że nie zawiedzie ich zaufania. Franco był ich przyjacielem, a oni nie mieli innego wyjścia. Nie było wówczas #MeToo”.