Moda na biografie filmowe znanych muzyków zdaje się nie mieć końca. W ostatnich dwóch latach mieliśmy „Bohemian Rhapsody” o Queen (a zwłaszcza Freddiem Mercurym), „Rocketmana” o Eltonie Johnie oraz „Brud” opowiadający o zespole Motley Crue. A przed nami są jeszcze filmy o życiu Arethy Franklin, Celine Dion i Boya George’a.

Do tej listy należy dorzucić „Stardust”, który opowie o pierwszej podróży Davida Bowiego do Ameryki w 1971 roku. To właśnie to wydarzenie zainspirowało go do stworzenia persony Ziggy’ego Stardusta, która rok później wyniosła go do statusu wielkiej gwiazdy.

CZYTAJ TEŻ: Vans wypuszcza nową kolekcję inspirowaną Davidem Bowie

Sęk w tym, że film powstaje bez akceptacji rodziny twórcy „Low” i praw do jego muzyki. Nawet jeśli sama produkcja skupia się na początkach Bowiego, to trudno sobie wyobrazić sytuację, w której nie słyszymy utworów chociażby ze świetnej płyty „Hunky Dory” (do tamtego momentu Bowie miał już 4 albumy na koncie) czy słynnego „Space Oddity”. Patrząc jednak na pierwsze zdjęcie Johnny’ego Flynna w roli artysty, to trudno nie pomyśleć, że nie jest to jedyny problem.

Flynn to 36-letni aktor i muzyk, który całkiem nieźle wypadł ostatnio w niezależnym thrillerze „Pod ciemnymi gwiazdami”. Jednak od początku wielu powątpiewało, czy jest odpowiednią osobą do zagrania Bowiego. Chyba były to słuszne obawy, bowiem Flynn jako Bowie wygląda bardziej jak Klaus Kinski, czyli szalony, a przy tym znakomity niemiecki aktor, który swoje najbardziej znane role zagrał w latach 70. i 80. Wystarczy spojrzeć na filmik poniżej:

Reżyserem „Stardust” jest Gabriel Range, który ma na koncie film „Zabić prezydenta” z 2006 roku. Oprócz Flynna w obrazie zobaczymy Jenę Malone, która zagra żonę muzyka, Angie Bowie. Wciąż nie znamy daty premiery filmu. Pierwszy zwiastun prawdopodobnie zdradzi nam, czy będzie to rzecz warta uwagi, czy jednak lepiej będzie sobie ją odpuścić.