W dobie Instagrama i TikToka liczy się w końcu szybki, doraźny efekt. Tak, żeby dzień po zabiegu wrzucić relację i żeby nie było widać blizn. Buccal fat removal – odsysanie tłuszczu z policzków, zwane też usunięciem poduszek Bichata – wpisuje się we współczesne wymagania idealnie.

Rezultatem tego zabiegu jest wyszczuplenie twarzy w okolicy policzkowej, czyli zmniejszenie objętości znajdującej się tam tkanki tłuszczowej. Jest to metoda, która zapewnia 100-procentowy efekt, ponieważ tkankę usuwa się chirurgicznie. Pośrednio uzyskujemy też wyraźniejszy zarys kości policzkowych” – tłumaczy dr Mariola Gałązka, lekarz medycyny estetycznej i absolwentka American Academy of Aesthetic Medicine.

Według większości źródeł, zabieg trwa tylko 30 minut i można po nim od razu wrócić do domu. Za to efekt – ten często jest spektakularny i to na tyle, że niektórych pacjentów „po” trudno rozpoznać. Czasem nowa twarz okazuje się przepustką do światowej kariery, a czasem skazuje na bycie obiektem internetowych drwin i niekończących się analiz youtuberowych guru od medycyny estetycznej.  

Niestety, minusem jest nieprzewidywalność efektu końcowego. Nie wiemy, czy twarz będzie wyglądała korzystniej, tymczasem zabieg jest nieodwracalny. Istnieje kilka przykładów osób, które tym zabiegiem pogorszyły swój ogólny wygląd twarzy” – przyznaje specjalistka.

Epidemia szczupłych twarzy, czyli co odsysanie tłuszczu z policzków ma wspólnego z heroin chic

U źródeł mody na buccal fat removal leży powrót estetyki, którą wiele z nas już dawno pożegnało z ulgą. Po tym, jak przez kilka lat mogliśmy obserwować tryumf idei body positivity, po spektakularnym upadku marek propagujących nierealistyczne ideały piękna (patrz Victoria’s Secret), w popkulturze nastąpiła zupełnie nieoczekiwana wolta. Generacja Z nie doceniła wieloletnich wysiłków milenialsów, by zerwać z toksycznymi kanonami piękna, które atakowały nas przez ostatnie dekady. Ciężar zainteresowania najmłodszej publiki znowu przesunął się w kierunku rachitycznych sylwetek i wysmuklonych twarzy. „Zetki” poszły nawet dalej. Zaczęły z internetowych archiwów odkopywać zdjęcia chorobliwie szczupłych Kate Moss i Angeliny Jolie, które u progu millenium wylansowały ideał heroin chic –  kobiety pięknej i… chorej. Jej fizyczne i psychiczne wyczerpanie widać w podkrążonych oczach, zapadniętych policzkach oraz bladej skórze.

Jim Smeal/Ron Galella Collection via Getty Images

W ten kanon idealnie wpisała się Bella Hadid, której od lat zarzuca się budowanie modelingowej kariery na swojej poprawionej urodzie. Jednym z zabiegów, którym poddała się modelka, miało być odessanie tłuszczu z policzków. Choć sama zainteresowana zdementowała te plotki (przyznała się jedynie do operacji nosa), chirurdzy analizujący jej zdjęcia rok po roku nie mają wątpliwości, że smukłe rysy Belli to zasługa m.in. buccal fat removal.

Kristy Sparow/Getty Images

W ślad za modelką, kolejne zastępy celebrytek zdecydowały się na poddanie tej procedurze. Chirurdzy plastyczni w LA dziś wykonują ją niemal hurtowo i niemal każdy glow up, jaki przechodzą kolejne gwiazdy, to zasługa odessania tłuszczu z policzków. Jednym z głośniejszych przypadków ostatnich miesięcy jest metamorfoza Lei Michelle, u której redukcja poduszek tłuszczowych spowodowała nadmierne wyostrzenie rysów i wyeksponowanie kości żuchwy.

Taylor Hill/WireImage via Getty Images

Wśród podejrzanych o odessanie tłuszczu z policzków wymienia się też Zoë Kravitz, Annę Taylor Joy, Dove Cameron, Emily Ratajkowski, Demi Moore, Arianę Grande, Eizę González, Miley Cyrus, Amelię Gray, a ostatnio – Jennifer Lawrence.

@claudiacencidermato #Repost @grupoclaudiacenciguimaraes with @use.repost ・・・ #Repost @luxinjectables with @use.repost ・・・ Bichectomia para remover toda aquela gordura localizada no interior das bochechas. Na minha opinião, em poucos casos tem um bom resultado, na maior parte das vezes envelhece muito, o que vocês acham!??👇🏻👇🏻👇🏻👇🏻👇🏻 - RP: @injectorthoughts .⁣ .⁣ #bichectomia #envelhecimentofacial #afinamentofacial #dermatologia #grupoclaudiacenciguimaraes #⁉️ ♬ som original - Cláudia Cenci Vera C

Efekt zabiegu w postaci wykonturowanych rysów twarzy kusi nawet znanych mężczyzn, o czym może świadczyć przypadek Liama Payne’a. Aktor zszokował wszystkich swoją aparycją, gdy w marcu tego roku pojawił się na premierze jednego ze swoich filmów. W oczy rzuca się przede wszystkim nieproporcjonalnie rozbudowana szczęka aktora, której zarys do niedawna łagodziły pełniejsze policzki.

Karwai Tang/WireImage via Getty Images

Do tej pory jedyną gwiazdą, która uczciwie przyznała się do wykonania buccal fat removal, jest Chrissy Teigen. U niej jednak, w przeciwieństwie do wielu innych nazwisk Hollywood, zabieg zadziałał na plus i nie spowodował drastycznej zmiany w wyglądzie. Niestety, nie u każdego końcowy efekt jest zadowalający.

Kto jest najlepszym kandydatem do buccal fat removal?

Jak zaznaczają specjaliści, odessanie tłuszczu z policzków może mieć pozytywny wpływ na rysy – ale jedynie u wąskiej, wyselekcjonowanej grupy pacjentów. Sam fakt posiadania pełniejszych policzków nie oznacza, że po ich chirurgicznym wyszczupleniu uzyskamy smukłą, modelingową twarz jak u Belli Hadid.

W mojej ocenie do tego zabiegu kwalifikuje się tylko niewielka część osób zgłaszających się do specjalistów. Chwilowa moda, która istnieje od jakiegoś czasu i jest promowana przez amerykańskich celebrytów, wzbudza ogromne zainteresowanie i często powoduje pochopne decyzje. Odwrócenie tego efektu jest czasem niemożliwe, gdyż akurat ta okolica jest bardzo trudna do wypełnienia” – przestrzega dr Mariola Gałązka. „Zabieg jest wskazany w przypadku chcących wyglądać szczuplej osób z faktycznie nadmierną ilością tkanki tłuszczowej na twarzy. Natomiast nie zalecamy go osobom szczupłym oraz z prawidłową zawartością tkanki tłuszczowej – z wiekiem na twarzy jest ona bardzo potrzebna”.

Odsysanie tłuszczu z policzków – jakie niesie ze sobą ryzyko?

Jak tłumaczy dr Gałązka, mitem jest przekonanie, że buccal fat removal to zabieg łatwy, szybki i całkowicie bezpieczny. Należy on w końcu do procedur chirurgicznych – wymaga więc nacięcia policzków od wewnątrz i to blisko miejsca, gdzie ulokowane są nerwy twarzowe.

Każda tego rodzaju ingerencja to ryzyko powikłań, o których lekarz informuje przed zabiegiem. Są nimi m.in. zakażenie, stan zapalny, obrzęk, krwiak, ale też uszkodzenie ważnych struktur anatomicznych, w tym nerwów, naczyń czy przewodu ślinianki i całej ślinianki. Są to powikłania możliwe po każdym zabiegu chirurgicznym w tym obszarze, dlatego tak ważne jest, aby zabieg wykonywał doświadczony w tym zakresie lekarz specjalista” – tłumaczy ekspertka.

Groźba powikłań zdrowotnych jest oczywiście realna i zawsze trzeba brać ją pod uwagę. Niemniej, w większości przypadków to nie ryzyko uszkodzenia struktur anatomicznych, lecz naturalne następstwa zabiegu powinny zapalać czerwoną lampkę. Usuwając poduszki Bichata, pozbywamy się bowiem naturalnej podpory dla skóry twarzy. Gdy mamy 20-kilka lat taki nieznaczny ubytek tkanki tłuszczowej nie robi wielkiej różnicy, ale po kilku latach możemy zacząć tęsknić za swoją baby face.  

Musimy zastanowić się, co będzie za 10-15 lat. Fizjologicznie tkanka tłuszczowa na twarzy zanika wraz z upływem czasu i przesuwa się grawitacyjnie ku dołowi. Aby wyglądać młodziej, uzupełniamy tę objętości przy pomocy różnego rodzaju materiału – własnej tkanki tłuszczowej pobranej z innej okolicy, kwasu hialuronowego usieciowanego czy stymulatorów tkankowych. Co się zatem stanie z twarzą, jeśli na własne życzenie usuniemy tkankę w młodym wieku, bez wskazań do tego zabiegu, która tak czy inaczej później zanika?” – zastanawia się dr Gałązka. Odpowiedź na to pytanie nadejdzie dopiero wówczas, gdy stosunkowo młode osoby zadowolone z efektów zabiegu, wejdą w etap coraz bardziej zauważalnego starzenia się skóry. Dziś ich smukłe rysy mogą powodować u niektórych ukłucie zazdrości – jednak za parę lat role mogą się odwrócić.

Pamiętajmy, że tkanka tłuszczowa jest podporą dla skóry. Jeżeli ją usuwamy, naturalną konsekwencją jest obwisanie, tworzenie się zmarszczek i ubytków. Następstwem tego, w późniejszym wieku, mogą być szybciej pojawiające się „chomiki” i utrata napięcia skóry w okolicy owalu oraz linii żuchwy, a także pogłębiające się bruzdy nosowo-wargowe i linie marionetki” – podkreśla lekarka.

Mariola Gałązka - założycielka N30 Clinic, lekarz medycyny estetycznej, absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego I Wydziału Lekarskiego z ponad 8-letnim doświadczeniem w dziedzinie medycyny estetycznej i przeciwstarzeniowej. Jest międzynarodową wykładowczynią i ekspertką szeroko pojętej medycyny anti-aging, czyli połączenia możliwości terapeutycznych medycyny estetycznej, zindywidualizowanej profilaktyki zdrowotnej oraz suplementacji. Jest również certyfikowanym lekarzem American Academy of Aesthetic Medicine, a doświadczenie i wiedzę zdobywała m.in. w Dubaju, USA, Paryżu, Monaco, Cannes czy Szwajcarii.