W kółko to samo

Mówią o niej „królowa kropek”. Ona sama woli „Alicja w Krainie Czarów”.

To drugie określenie dodaje życiu Yayoi Kusamy magii, pozwala oderwać się od  rzeczywistości, która w przypadku 94-letniej japońskiej artystki o czerwonych włosach od zarania była słodko-gorzka. Z jednej strony wielki sukces, z drugiej – wielka rozpacz. Rozpacz, bo nieszczęśliwe dzieciństwo odcisnęło na niej swoje piętno.

Zaborczość matki, niewierność ojca, przemoc słowna i fizyczna sprawiły, że Yayoi Kusama zmagała się z chorobliwym lękiem i halucynacjami. W latach 70. dobrowolnie zamieszkała w szpitalu psychiatrycznym i do dziś wychodzi z niego tylko do położonej nieopodal pracowni.

Słodyczy dodaje jej życiu spektakularna kariera. Japonka jest najdroższą żyjącą artystką na świecie. Malarką, rzeźbiarką, performerką. Na dźwięk jej nazwiska pojawiają się przed oczami kropki. Białe, czarne, czerwone, żółte. Zaczęła je malować w wieku 10 lat. Zdaniem niektórych krytyków był to przejaw nerwicy natręctw, próba uchwycenia nieskończoności, a także ratunek przed autodestrukcją. Malowanie w kółko tego samego ma bowiem wymiar terapeutyczny. Kropkami artystka pokrywa wszystko: architekturę, zwierzęta, siebie.

W 2012 roku pokropkowała kufer podróżny, wizytówkę marki Louis Vuitton. Jak zawsze zaczęła od krawędzi i stopniowo zapełniała resztę. Tak powstał pierwszy owoc współpracy z francuskim domem mody. 

Druga kolekcja Louis Vuitton x Yayoi Kusama pojawiła się w dwóch limitowanych edycjach (tzw. dropach). Pierwsza miała premierę 6 stycznia, druga zadebiutowałą 31 marca. Kropki wędrują po ikonicznych torebkach Louis Vuitton – Neverfull, Epi czy Capucines – rozsypują się na ubraniach, butach, a nawet flakonikach perfum. Poza kolorowymi plamkami w kolekcji zobaczymy również psychodeliczne kwiaty i metalowe groszki nawiązujące do słynnego performance’u „Ogród Narcyza” z weneckiego biennale w 1966 roku. Artystka rozłożyła wtedy na trawniku 1,5 tysiąca srebrnych, plastikowych kul, w których każdy mógł się przejrzeć, i sprzedawała je przechodniom.

Yayoi Kusamę czas zdaje się omijać, jej twórczość pozostaje świeża. Artystka wciąż jest wierna swojemu manifestowi z lat 60., w którym oznajmiła:

„Moje życie to kropka zagubiona pośród tysiąca innych kropek”.

Te dwie cechy: odręczne rzemiosło i ponadczasowość, łączą jej sztukę ze słynną francuską marką. Kusama ma jednak o wiele więcej wspólnego z modą. Kiedy w wieku 28 lat (czyli w 1957 roku) przeprowadziła się do Nowego Jorku, zaczęła tworzyć ubrania najpierw dla siebie, a potem z metką Kusama Fashion.

„Dlaczego mam wyglądać jak inni?” – pytała.

Kolekcja stworzona dla Vuittona to trochę powrót do dawnych czasów, a trochę performance, bo swoje prace zamiast w galerii artystka pokazuje na przedmiotach codziennego użytku. Dobry komentarz do współczesności, w której sztuka i zwyczajne życie często się przenikają.