Cekinowa kurtka, brwi w kolorze electric blue i zadziorna fryzura nie wiadomo, czy przypominająca bardziej kołtun niegrzecznej dziewczynki tuż po zabawie plakatówkami, czy irokez punkowej księżniczki. Właśnie tak Louise Gray promuje swoją limitowaną kolekcję stworzoną dla marki Topshop.

Projektantka szkockiego pochodzenia i z dyplomem Saint Martins jest już ikoną brytyjskiej mody nowej fali. Para się głównie odzieżą i akcesoriami, a jej styl to połączenie abstrakcyjnej grafiki, lat 80. i naprawdę szerokiej palety kolorów. Louise uwielbia mieszać i łączyć wzory w zupełnie niespodziewanych zestawieniach (desenie z jej własnej jesiennej kolekcji pokazanej w Londynie przypominały raczej zepsutą grafikę komputerową z gry, która się "zacięła" na ekranie, niż modowe desenie). 

Linia dla Topshopu to też sen wariata (a właściwie uroczej wariatki). Mieni się cekinami, zaskakuje aplikacjami i wzorami jak z awangardowego obrazu. Pojawiły się w niej i kolorowe połyskujące sukienki, i legginsy z własną intepretacją ikony "smiley". Wszystko uzupełnia multikolorowa linia do makijażu: mascary, linery, róże, cienie do powiek, pomadki, lakiery do paznokci i brokaty. O poziomie abstrakcji, jaką kierowała się Louise przy pracy nad kolekcją, świadczą jej własne słowa:

"Pomadki i kompakty w mojej linii dla Topshop mają neonowe kolory, a zamknęłam je w opakowania w złote zygzaki. Projektowałam je z myślą o tym, jak wspaniale będą wyglądać, gdy dziewczyna prosto z torebki wysypie je na stolik w pubie, czy barze".

Widzicie same - jest imprezowo i artystycznie, także jeśli chodzi o stylizacje Louise w kampanii linii, w której sama wystąpiła. Czy odważnie? Na pewno radośnie i bardzo blisko liberalnej mody londyńskich ulic. Ciekawe, czy projektantka i Polki przekona do swojej szalonej, przewrotnej kolekcji (przekonajcie się, oglądając naszą galerię).