Jeremy Scott: M jak Moschino, fot. Imaxtree

SKANDALISTA W SIŁOWNI
Jeremy Scott nie jest taki, jakiego się spodziewałam. Jego kreacje są krzykliwe, ale on jest delikatny. Lansuje twardy, uliczny image, ale sam prowadzi wzorowy tryb życia. Zapewnia, że nie tylko nigdy nie brał narkotyków ani nie palił marihuany, ale nawet nie spróbował papierosa ani nie pije kawy... Wyznaje ze śmiechem, że nie przyznaje się do tego zbyt często, bo ma wrażenie, że ludzie będą tym rozczarowani. – Kocham zajęcia ze spinningu na siłowni i mam rosyjską trenerkę, która wyciska ze mnie siódme poty. Jest naprawdę straszna! Och! Będzie na mnie strasznie zła – wyznaje mi na stołówce Moschino. – Bo zjadłem dwa talerze penne all’amatriciana i porcję lodów.
W przyszłym roku skończy 40 lat. – Im jestem starszy, tym bardziej pewny siebie i zrelaksowany – mówi. – Wiem, czego chcę, i żadna krytyka mi tego nie odbierze.

Tekst Rebecca Lowthorpe