Początek roku przyniósł niespodziewaną aferę z udziałem Timothéego Chalameta. Agent rozchwytywanego aktora wywołał burzę przez obranie niefortunnej linii obrony. Chcąc powstrzymać falę plotek o rzekomo przegranym wyścigu o rolę w „Gladiatorze”, napisał, że jego klient „nie brał udziału w przesłuchaniach od ponad 7 lat”. Biegli w matematyce internauci natychmiast wyliczyli, że gwiazdor zyskał rozpoznawalność wśród kierowników obsady, jeszcze zanim na ekrany weszły przełomowe „Tamte dni, tamte noce”. Zaczęto spierać się o wpływ rodzinnych koneksji na szybki rozwój aktorskiej kariery. Ostatecznie przyznano, że Timothéemu nie można odmówić talentu (w przeciwieństwie do Briana Swardstroma, któremu zarzucono brak umiejętności PR-owych). Jego sławę uznano za zasłużoną, a sprawę uznano za zamkniętą. 

Choć wydaje się, że zawodowa droga 27-latka jest pasmem sukcesów, nie wszyscy znani aktorzy uniknęli bolesnych porażek. Co więcej, po latach chętnie dzielą się wspomnieniami z przegranych castingów i zabawnych wpadek. Przykłady? Ostatnio na szczere wyznanie zdecydował się Penn Badgley. Aktor znany najlepiej z seriali „Ty” „Plotkara” mógł być częścią innej kultowej produkcji w odcinkach. Serialowy Joe Goldberg w przeszłości starał się o angaż w... „Breaking Bad”. Po ostatnich próbach producenci postanowili złożyć ofertę Aaronowi Paulowi, który do dziś kojarzony jest z Jessem Pinkmanem. Podobne doświadczenia ma za sobą ekranowa partnerka Badgleya. Blake Livley aka Serena van der Woodsen marzyła o roli w komedii „Wredne dziewczyny”.

Blake Lively chciała zagrać „Wredną dziewczynę”. Amanda Seyfried przypomniała o nieudanym castingu koleżanki

O tym, że casting do jednego z najpopularniejszych filmów 2004 roku nie poszedł po myśli aktorki, opowiedziała jedna z koleżanek po fachu. Amanda Seyfired wróciła pamięcią do przesłuchań w wywiadzie dla Vanity Fair. 37-latka wyznała, że początkowo zależało jej na wcieleniu się w Reginę George. Jak dobrze wiemy, ta rola przypadła w udziale Rachel McAdams. Gwiazda napomknęła, że o mały włos nie wystąpiłaby także jako Karen Smith. Jedną z jej największych rywalek była Blake Lively

„Po raz pierwszy przyleciałam do Los Angeles z mamą. To było bardzo ekscytujące” – czytamy na łamach magazynu. „Spotkałam się z Lacey Chabert. Lindsay Lohan była już w pokoju, Blake Lively odgrywała rolę Karen, a ja próbowałam sił jako Regina. Wróciłam do domu, a oni skontaktowali się ze mną i powiedzieli, że widzą we mnie Karen. Pomyślałam: »O Boże, ok, jasne«”.

Amanda Seyfried zdradziła, kto według niej był prawdziwym ojcem Sophie z „Mama Mia” >>

Kilka lat temu w podobnym tonie wypowiadała się kierowniczka obsady. „Chcieliśmy mieć na planie Blake Lively, która wtedy nie zrobiła jeszcze »Stowarzyszenia Wędrujących Dżinsów«. Doszła do ostatniego etapu, ale niektórzy filmowcy sugerowali, żeby kontynuować poszukiwania” – mówiła Marci Liroff. „Amanda Seyfired czytała kwestie Reginy i naprawdę dobrze w nich wypadła. Jednak producent Lorne Michaels zapytał: »Dlaczego nie zrobimy z niej Karen?«”.

Macie twórcom za złe, że nie dali szansy Blake Lively? A może nie wyobrażacie sobie „Wrednych dziewczyn” z inną obsadą?