Niestety żyjemy w czasach, gdy bohaterzy filmowi lub muzyczni z czasów naszego dzieciństwa lub młodości zaczynają tłumnie odchodzić z tego świata. Zdecydowanie jedną z takich postaci jest Rutger Hauer, aktor, który był za swego życia dość niedoceniany. Jego śmierć to wyjątkowa smutna wiadomość, o której zresztą dowiedzieliśmy się 5 dni po fakcie (aktor zmarł 19 lipca, ale jego rodzina poinformowała o tym dopiero w dniu jego pogrzebu, czyli 24 lipca).

Holenderski aktor zadebiutował jako aktor w 1969 roku w serialu telewizyjnym "Floris" w reżyserii Paula Verhoevena, z którym później współpracował przy dramacie erotycznym „Tureckie owoce” z 1973 r. To właśnie ten film okazał się przełomem dla aktora i w przeciągu następnych lat zaczął wyrabiać swoją pozycję, by ostatecznie przebić się do Hollywood w latach 80.

Wybór 5 najlepszych ról Hauera jest niemal niemożliwy, bowiem nie dość, że pojawił się w masie produkcji filmowych i telewizyjnych, to jeszcze dostarczył naprawdę pokaźną ilość bardzo dobrych ról. Równie dobrze można byłoby wybrać kreacje z „Ucieczki z Sobiboru” (dostał za nią Złotego Globa), „Nocnego jastrzębia”, „Vaterland – Tajemnica III Rzeszy”, „Krew bohaterów”, „Ślepą furię” czy „W mgnieniu oka”. Ale padło na inne tytuły.

5 najlepszych filmów Rutgera Hauera

„Tureckie owoce” (1973)

W tym świetnym filmie Paula Verhoevena Hauer zagrał utalentowanego malarza, który nawiązuje romans z piękną dziewczyną. Jednak ich związek szybko staje się bardzo burzliwy. Hauer już tutaj pokazał w pełni swoją aktorską charyzmę. To rola wyrazista, odważna i sprawiająca na początku wrażenie, że mamy do czynienia z wyjątkowo antypatycznym gościem. Jednak Hauer odsłania go później jako wielowymiarową osobę.  

„Autostopowicz” (1986)

Film Roberta Harmona to jedno z tych arcydzieł kina lat 80., które na początku mało kto zauważył, ale dziś cieszy się statusem kultowego. Tutaj Hauer dał absolutny popis w kwestii zagrania psychopaty, który terroryzuje ludzi na drodze. To co szczególnie jest imponujące, to fakt, że aktor nie przesadza w swojej kreacji. Dzięki temu jest jeszcze bardziej przekonywający i przerażający.

„Włóczęga ze strzelbą” (2011)

Rzadko możemy oglądać tak udane wskrzeszenie estetyki kina klas B, jak w przypadku filmu Jasona Eisenera. Przy okazji jest to ładnie wystylizowany obraz i bardzo brutalny. 67-letni Hauer gra włóczęgę, który nie może znieść bezprawia panującego na ulicy. Kupuje strzeblę i postanawia rozprawić się z bandytami. Hauer wypełnia swoją postać prawdziwymi emocjami, co czyni go czymś więcej, niż efektywną maszyną do zabijania złoczyńców. To bez wątpienia najlepsza późna rola aktora.

„Żołnierz Orański” (1977)

To kolejny film Verhoevena, w którym Hauer pokazał się ze swojej najlepszej strony. W tym epickim dramacie osadzonym w czasach II wojny światowej aktor gra Erika, który przyłącza się do ruchu oporu przeciwko III Rzeszy. Widzimy tu klasycznego Hauera – charyzmatycznego, trochę niepokojącego, dobrze ukrywającego swoją motywację i totalnie przekonywającego.

„Łowca androidów” (1982)

Oczywiście nie mogło zabraknąć także najbardziej ikonicznej roli Holendra. Jego kreacja replikanta Roya Batty’ego to czysta poezja filmowa – niby gra czarny charakter, ale wypełnia go taką dawką tragizmu, że bardzo szybko zaczynamy czuć jedynie współczucie dla niego. Hauer jest zdecydowanie najlepszy z całej obsady arcydzieła sir Ridleya Scotta. A jego końcowy monolog to rzecz, która na trwałe zapisała się w historii kinematografii. Co więcej, mówi się, że to sam Hauer go napisał. To tylko dowód, że Holender potrafił także grać w bardzo przejmujący sposób. Jego śmierć to wielka strata.