W istocie historia powstania „The Beautiful Ones” została w niej skrupulatnie opisana, zatem ograniczę się do kilku najważniejszych informacji, aby pozostawić dla Was kilka smaczków do samodzielnego odkrycia. Autorem „The Beautiful Ones” jest nie tylko sam Prince, ale również osobiście wybrany jeszcze za jego życia dziennikarz „The New Yorkera” Dan Piepenbring, który miał mu pomóc w jej redakcji. Jak wiadomo, śmierć muzyka w 2016 roku uniemożliwiła ukończenie tego dzieła w jego pierwotnym kształcie, czyli biografii z wątkami odnoszącymi się do amerykańskiej rzeczywistości społeczno-politycznej. Nie zaprzepaściło to jednak możliwości wydania książki w formie z jaką obecnie możemy obcować.

„The Beautiful Ones” jest podzielona na trzy obszerne segmenty. Pierwsza to opowieść Dana Piepenbringa, gdzie mówi o tym w jaki sposób dotarł do Prince’a, jednocześnie wspominając okres paru miesięcy, gdy współpracowali na samą książką. Druga część stanowi tekst samego mistrza z Minneapolis, miasta gdzie się urodził i zmarł, opowiadający o wspomnieniach z jego dzieciństwa oraz szkolnej młodości. Trzecia cześć natomiast to zbiór odnalezionych w Paisley Park Studios, jego domu oraz studia nagraniowego, zdjęć, tekstów piosenek oraz różnego rodzaju zapisków, które ukazują jego drogę, aż do wydania jego magnum opus, czyli albumu oraz filmu „Purple Rain”. Oczywiście w ramach tego podziału istnieje aż pięć rozdziałów, których tytuły odnoszą się do jego pierwszych studyjnych krążków, porządkując chronologicznie całą książkę.

Jeśli chodzi o moje osobiste wrażenia co do „The Beautiful Ones”, to dawno nie czytałem tak unikatowej biografii, jak i książki w ogóle. Nie tylko sam Dan, ale Prince, zaskoczyli mnie lekkością swego pióra. Piszą wprost i po ludzku, przez co nie ma się poczucia obcowania z kolejną przeidealizowaną biografią kolesia, który chce udowodnić swoją wyjątkowość. Wystarczyły mi trzy wieczoru, aby nacieszyć się nie tylko samą treścią książki, ale i zdjęciami oraz historiom zgromadzonym na odręcznych notatkach Prince’a. Również samo jej wydanie dało mi poczucie obcowania z niezwykle pięknym i eleganckim przedmiotem, co z pewnością dodaje tej książce jeszcze więcej uroku.

Treść tej książki prowokuje mnie do pewnych przemyśleń – jakie są standardy wobec mężczyzn w muzycznym show biznesie, jeśli takie w ogóle istnieją? Prince będąc dzieckiem nie wyróżniał się niczym szczególnym spośród innych, poza tym, że nie sprawdzał się jako klasowy pupil i pilny uczeń. Wykazywał się za to innymi umiejętnościami, przede wszystkim muzycznymi. Jak sam kiedyś zauważył, jego muzyka przyciągała dziewczyny, aby później zrozumienie ich duchowości i potrzeb stało się głównym mottem jego twórczości. Tym samym wielokrotnie nawiązywał do kobiet, zarówno jeśli chodzi o liryczną stronę jego utworów, ekstrawaganckie kreacje, czy nawet zachowanie. Również ikoniczny dla Prince’a kolor, czyli purpura, stanowiło coś pomiędzy stereotypową niebieską męskością, a różową kobiecością. Wielu dziwiło jego styl i poddawało w wątpliwość jego heteroseksualność, lecz nie można było odmówić mu scenicznego talentu, który był najważniejszym faktorem jego gwiazdorstwa. Zarówno dziś, jak i wtedy, trudno było o tego typu postacie, tym bardziej, gdy wielu próbowało naśladować jego unikatowy styl. Oczywiście to bardzo duże uproszczenie, ale po „Purple Rain” w światłach jupiterów znalazły się takie androgeniczne postacie jak Boy George, Pete Burns, Annie Lennox, czy nawet Madonna. Zatem odpowiedź na moje pytanie jest niejednoznaczna. Prince istniał wbrew ówcześnie przyjętym standardom, ale wraz ze swoim sukcesem pozwolił na ich chwilową, acz istotną dla historię muzyki zmianę.

Współcześnie czekamy na kolejnego Prince'a, który poprzez swoje muzyczne eksperymenty - nietypowe i odstające od komercyjnej sztampy, zapisze się w historii jako kolejny rewolucjonista. Choć Purpurowy Książe wolał mówić poprzez dźwięki, tak w prozie powiedział o sobie najwięcej jak do tej pory. Mimo przekłamanego przez media obrazu jego osoby – zblazowanego milczka erotomana, tak nigdy nie dał realnego powodu swoim fanom, by tak o nim myśleć. Książka Prince’a to dowód na to, że artyzm nie bierze się wybujałego ego i fantazji, ale ze zwykłego życia, bo nic tak nie upiększa trudów rzeczywistości jak odrobina nieokrzesanej fantazji. „The Beautiful Ones. Niedokończona autografia” współautorstwa Prince'a oraz Dana Piepenbringa, opublikowana dzięki wydawnictwu OsnoVa jest dostępna w księgarniach stacjonarnych oraz internetowych na terenie całej Polski.