Pottsville, Jim Thompson, Wydawnictwo Czarne

Przyznam się, że jedną z największych przyjemności pod koniec każdego roku daje mi sprawdzanie książkowych rankingów i podsumowań. Z wypiekami przeglądam kolejne zestawienia z nadzieją, że znajdę w nich perełki, które przeoczyłem albo tytuły, które miałem przeczytać, ale całkowicie o nich zapomniałem. Właśnie tak trafiłem na „Pottsville". Gdy zobaczyłem, że w popularnym magazynie książka Jima Thompsona znalazła się na pierwszym miejscu w rankingu kryminałów z miejsca zabrałem się za lekturę. 

Właśnie dlatego z tego miejsca muszę was ostrzec – jeśli poszukujecie wartkiej akcji, zaskakująco poplątanej intrygi i moralnych rozterek bohaterów, zawiedziecie się w trakcie lektury tej opowieści o szeryfie miasteczka, w którymi mieszka 1280 mieszkańców. „Pottsville" nie jest kryminałem, a doskonałą satyrą na amerykańskie społeczeństwo, którą swobodnie da się przełożyć także na nasz ojczysty grunt. Fakt ten jest o tyle ciekawy, że fabuła książki osadzona została na Dzikim Zachodzie w czasach, gdy rewolwerowcy wciąż chodzili po tym świecie. Jedni w przygodach Nicka Coreya odnajdą nastroje znane z filmów Quentina Tarantino, inni spryt przykryty „głupotą" Dobrego Wojaka Szwejka. Jedno jest pewne – ponad pięćdziesiąt lat temu powstała naprawdę dobra książka, która dopiero teraz doczekała się polskiego tłumaczenia. 

Płomień, Magdalena Salik, Wydawnictwo Powergraph

Moja relacja z science fiction miała swoje wzloty i upadki. Po jednej doskonałej lekturze często wpadałem w pułapkę kolejnej, która nie spełniała moich oczekiwań. Trzeba też uczciwie przyznać, że nie są one najniższe. Moje „idealne science fiction" powinno sprawnie balansować pomiędzy poziomem „science", który mnie zaciekawi, ale nie zrazi skomplikowaniem, a „fiction", które będę w stanie przełknąć bez konieczności popijania kwadratowych postaci i nużących dialogów. Tak trafiłem na „Płomień" Magdaleny Salik, który na kolejne miesiące będzie moim wyznacznikiem świetnej intelektualnej zabawy. Do czasu, aż nie znajdę kolejnej perełki. 

Tym, co zafascynowało mnie w „Płomieniu" najbardziej są ludzie. Już samo to, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z klasycznym SF, może być zaskakujące. A gdzie miejsce na robotykę, sztuczną inteligencję i ultranowoczesne miasta przyszłości? Spokojnie, to też jest w tej książce. Jednak najciekawsze pytanie jakie stawia autorka nie dotyczy naszych możliwości tworzenia nowych rozwiązań, a wątpliwości czy jesteśmy na nie gotowi. Kolonizacja nowej planety? To da się zrobić, ale czy potrafimy przewidzieć jak zareaguje na to społeczeństwo? W prezencie od Magdaleny Salik dostajemy coś jeszcze – ostatnie trzy strony, które zdają się mówić czytelnikowi: „Myślałeś, że nas rozgryzłeś, co mądralo?". 

Książka o przyjaźni, Marcin Marcisz, Wydawnictwo WAB

Jeśli wciąż zdarza wam się spotkać na swojej drodze czytelników, którzy z zasady kręcą nosem na powieści, których podstawą są skomplikowane relacje międzyludzkie, koniecznie kupcie mu „Normalnych ludzi" Sally Rooney, a na dokładkę dorzućcie nową książkę Marcina Marcisza.

„Książka o przyjaźni" jest namacalnym dowodem na tezę, że współcześnie da się pisać o emocjach i relacjach między ludźmi tak, żeby nie dało się oderwać od lektury. W powieści poznajemy losy trójki przyjaciół, których relacja rozpoczyna się w czasie dojrzewania i trwa. Każde z nich dorastało w innych warunkach, ma swoje marzenia i swoje własne tajemnice. Jednak tym, co ich łączy jest wzajemna empatia i zrozumienia. W tej relacji nie ma oskarżeń, podejrzeń i intryg. Jest za to otwartość i bliskość. 

Jednak czy relacja, która wytwarza się w pierwszych kilkunastu latach życia człowieka ma szansę oprzeć się erozji spowodowanej dorastaniem? A może młodzieńcze przyjaźnie z założenia mają wpisaną datę ważności, której nie da się przesunąć? To tylko niektóre pytania stawiane przez Marcisza, a odpowiedzi każdy musi poszukać samodzielnie. Na dokładkę świetny warsztat pisarski, który udowadnia, że proste zdania z jednym podmiotem i orzeczeniem potrafią trafiać dużo celniej niż wielowyrazowe konstrukcje.