Współcześni twórcy seriali zdają sobie sprawę z tego, że pierwsze dwa odcinki są kluczowe dla sukcesu całego przedsięwzięcia. Pierwszy musi odpowiednio zaciekawić widza, a drugi wciągnąć go na dobre – jeśli tak się nie stanie, to widz raczej nie będzie tracił czasu w oczekiwaniu na rozwój akcji w kolejnych odcinkach. Zwłaszcza, że konkurencja na tym polu jest ogromna, a wybór kolejnego serialu do oglądania to kwestia kilku kliknięć.

I choć można bez większej przesady stwierdzić, że większość obecnie tworzonych seriali nie gwarantuje odpowiedniego poziomu, to w ofertach serwisów streamingowych nie brakuje tytułów, które potrafią wciągnąć widza praktycznie od samego początku i utrzymać jego zainteresowanie do końcowych napisów ostatniego epizodu. Przedstawiamy kilka takich produkcji, które można znaleźć w ofercie HBO GO.

Sukcesja

Serial opowiada o rodzinie Royów – właścicielach jednej z największych korporacji medialnych na świecie. Kością niezgody i główną osią fabuły jest konflikt o przejęcie schedy po wiekowym ojcu Loganie Royu (w tej roli Brian Cox). Problem polega na tym, że prezes bynajmniej nie ma zamiaru prędko ustępować ze stanowiska. Mamy tu więc i walkę o władzę, i wynikające z niej problemy (zarówno zawodowe, jak i przede wszystkim rodzinne), a także zapożyczenia z życiorysów prawdziwych magnatów medialnych, takich jak Rupert Murdoch czy William Randolph Hearst.

Rzym

Zanim świat poznał „Grę o tron” (chodzi rzecz jasna o ekranizację), miał okazję zapoznać się z „Rzymem”. I trzeba przyznać, ze serial z 2005 roku, choć krótszy (produkcja zakończyła się na zaledwie dwóch sezonach, mimo że pierwotne plany zakładały ich więcej), wcale wspomnianemu tytułowi nie ustępuje. Aktorstwo stoi na bardzo wysokim poziomie – szczególnie błyszczy tu Ray Stevenson jako legionista Tytus Pullo oraz James Purefoy jako Marek Antoniusz. Oprócz tego wszystko to, co decyduje o dobrym serialu – znakomita, bogata w intrygi i zwroty akcji fabuła podana w taki sposób, że trudno się powstrzymać przez obejrzeniem całości na raz.

Outsider

Ekranizacje twórczości Stephena Kinga można podzielić na te bardziej i mniej udane. „Outsider” na szczęście należy do pierwszej z wymienionych kategorii. Serial opowiada o śledztwie w sprawie morderstwa młodego chłopca, któremu towarzyszą nietypowe i niecodzienne okoliczności. Detektywem, który prowadzi sprawę jest błyskotliwy Ralph Anderson, w którego wcielił się Ben Mendelsohn. Oprócz niego w obsadzie znaleźli się między innymi Cynthia Erivo, Julianne Nicholson, Mare Winningham i Jason Bateman.

Watchmen

Nie lubicie filmów i seriali o superbohaterach? Obejrzyjcie „Watchmen” – po to, aby przekonać się, że tego typu produkcje potrafią być nie tylko wciągające, ale i napisane nie z myślą o widzu starszym niż nastoletni. Duża w tym oczywiście zasługa materiału źródłowego – „Strażnicy” Alana Moore’a to komiks powszechnie uważany za jeden z najlepszych w swoim gatunku. Serialowa wersja w reżyserii Damona Lindelofa (istnieje również kinowa, za którą odpowiada Zack Snyder) spotkała się z bardzo dobrą reakcją zarówno krytyków, jak i widzów – serial otrzymał aż 10 statuetek Emmy.

Rodzina Soprano

Dyskusja o tym, który serial jest lepszy z dwójki „Rodzina Soprano” i „The Wire” nigdy nie zostanie jednoznacznie rozstrzygnięta. Trzeba jednak przyznać, że do drugiego z wymienionych należy podejść ze sporą dozą cierpliwości – akcja nie jest zbyt wartka, zwłaszcza jeśli porównamy ją ze współczesnymi standardami. I z „Rodziną Soprano” jest niby podobnie, jednak ten serial ma w sobie trudny do zdefiniowania magnetyzm, przez który od produkcji nie sposób się oderwać. Duża w tym zasługa Jamesa Gandolfiniego, który rolą Tony’ego Soprano napisał najlepszy rozdział swojej aktorskiej kariery. Praktycznie każda z postaci, która pojawia się na ekranie jest w jakiś sposób charakterystyczna i ciekawa, podobnie zresztą jak sytuacje, w których się znajdują. „Rodzina Soprano” to klasyk, który w ciągu ponad 20 lat w ogóle się nie zestarzał. Majstersztyk.