Krystyna Janda to instytucja. To nie tylko najlepsza aktorka polska, ale też jedna z najlepszych europejskich aktorek. To Artystka. Człowiek Legenda. Kobieta dynamit. Muza wielu reżyserów. Zaangażowana i wrażliwa obywatelka. Ikona polskiego filmu i teatru. Nie ma takich słów, które mogłyby opisać całość Jej dokonań i emocji, które przez lata przekazuje widzom. Tym smutniejszy jest fakt, że tzw. „środowisko” nie potrafi docenić Jej wielkiego talentu. Mam tu na myśli chociażby przełomową, niezwykle skomplikowaną dramaturgicznie, innowacyjną rolę w „Tataraku” Andrzeja Wajdy; docenioną na świecie, a pominiętą przy polskich nagrodach deterministyczną rolę w filmie Jacka Borcucha „Słodki koniec dnia” czy bodajże jedną z trzech najlepszych ról teatralnych ostatniej dekady w „Zapiskach z wygnania” w reżyserii Magdy Umer. Talent Pani Krystyny Jandy jest niezmierzony, fascynujący, a Ona sama ma boski pierwiastek, który każe widzowi teatralnemu i filmowemu za Nią podążać.

Jest jeszcze jedna, a nawet dwie rzeczy, z powodu których Janda na stałe wpisze się w historię polskiej kultury. Kilkanaście lat temu powołała do życia Teatr Polonia, a dekadę temu Och-Teatr. Dwa miejsca, bez których kulturalna mapa stolicy (i kraju) byłaby bardzo uboga. Szczególnie w sytuacji, w której miejskie teatry grają po kilka, góra kilkanaście przedstawień w miesiącu. Tymczasem teatry Krystyny Jandy to rozpędzone machiny, które codziennie grają po 2 lub 3 spektakle, dają pracę setkom ludzi i mają tysiące wiernych widzów.

Młodszy z dwóch teatrów, Och-Teatr od jakiegoś czasu proponuje głównie tzw. teatr środka, czyli bardzo sprawne sztuki komediowe, adaptacje największych klasyków światowej farsy. Taką sztuką jest „Lily” Jacka Popplewella, komedia kryminalna, grana z powodzeniem na europejskich scenach od lat, która właśnie wchodzi na afisz.

Przedstawienie w Ochu gwarantuje bardzo dobrą zabawę. Po pierwsze, dlatego, że to bardzo dobry tekst. Po drugie, dlatego, że reżyserka Krystyna Janda znakomicie rozplanowała sytuacje na scenie (rytm w farsie to podstawa!). Po trzecie, dlatego, że główną rolę gra właśnie Krystyna Janda. I po czwarte, dlatego, że do współpracy zaprosiła wspaniałych aktorów. Na scenie obok Jandy pojawiają się wspaniałe nazwiska: Machalica, Stelmaszyk, Lamparska, Smalara, Damięcki, Krukówna, Daukszewicz i Haniszewski, czyli plejada zdolnych, sprawnych, świetnych technicznie, myślących aktorów. Dzięki temu komedia ma swój rytm i trzyma w napięciu. Konia z rzędem temu, który zgadnie kto zabił!

Królową tego wystawienia jest Krystyna Janda. To mistrzyni sceny! Otoczona uważnymi partnerami z lekkością posuwa akcję komedii do przodu. Zabawna, czasem wzruszająca i bardzo w punkt, bardzo na miejscu. Ale obok Królowej jest jeszcze Księżniczka. Aktorka, która poprzez swoją postać wprowadza na scenę szczególne światło, jasność - mowa tu o Magdalenie Lamparskiej. Już samo wejście Vicki, granej przez Nią bohaterki, to wielkie bum! Nagle na scenie pojawia się radość, młodość, pasja i szczęście. Lamparska doskonale wymyśliła sobie swoją postać. Ma śmiałość, odwagę i rozkosz z grania. Wie, po co jest na scenie i idzie po swoje! A do tego w jakim stylu idzie! Panowie, strzeżcie się, bo to są najpiękniejsze nogi polskiej sceny! Ale te nogi to tylko dodatek do wielkiego talentu tej aktorki.

Magdalenę Lamparską pamiętam jeszcze z czasów Jej debiutu w Teatrze Narodowym, ale moje teatralne serce skradła w znakomitym spektaklu „Hollywood” w reżyserii Michała Siegoczyńskiego. Ten niezwykle zdolny reżyser, koneser ludzkich emocji wydobył z Lamparskiej najlepsze cechy, otworzył Jej serce, uruchomił głowę, ośmielił do przekraczania siebie i zachęcił do emocjonalnych eksploracji. Odnoszę wrażenie, że Siegoczyński nauczył Lamparską-aktorkę marzyć. A jeśli już jesteśmy przy marzeniach, to chciałbym, żeby reżyser powrócił do pracy z tą aktorką, dobrał podobnego do Niej marzyciela, zdolnego wrażliwca z Jej pokolenia, takiego jak chociażby Filip Cembala, i podbił z nimi teatralny świat.

Tymczasem zazdroszczę wszystkim reżyserom, którzy będą z Magdaleną Lamparską pracować, bo ta aktorka oprócz niebanalności i magnetyzmu wnosi do współpracy i procesu tworzenia mądrość, polot i nieposkromioną wyobraźnię. Królowa Janda, Księżniczka Lamparska - „Lily” to ich spektakl!

  • „Lily”, Jack Poppelwell
  • przekł. Elżbieta Woźniak
  • reż. Krystyna Janda
  • Och-Teatr w Warszawie
  • Premiera: 23 lutego 2020
  • Czas trwania: 130 minut, jedna przerwa

---------

Tomasz Sobierajski - socjolog z zawodu i z pasji, badacz społecznych zjawisk i kulturowych trendów. Naukowiec 3.0 nie bojący się trudnych wyzwań i multidyscyplinaroności. Autor kilkunastu książek o sprawach ważnych. Wykładowca akademicki i akademik z ambicjami. Znakomity słuchacz oraz wnikliwy obserwator. Kustosz dobrych manier i trener poprawnej komunikacji. Apostoł dobrej nowiny i przeciwnik złych emocji. Z zamiłowania sportowiec i podróżnik. Wegetarianin, cyklista i optymista. Nowojorczyk z duszy, berlińczyk z miłości i warszawianin z wyboru.