Jako redaktorka beauty trzymam rękę na pulsie i co tydzień sprawdzam raport najświeższych trendów w mojej dziedzinie. Jeden z nich w ostatnim czasie zaświecił się w tabeli palącym czerwonym kolorem: „derma roller”. Według Google Trends popularność tej frazy wzrosła o kilkaset procent. Wniosek jest prosty: kobiety (i mężczyźni) dosłownie rzucili się do szukania informacji o tym coraz popularniejszym gadżecie. Chcą wiedzieć, jakie daje efekty, jak działa na skórę i gdzie można go kupić, na co jasno wskazują zapytania typu „derma roller Rossmann” czy „derma roller Hebe”. To wystarczyło, by i u mnie zapaliła się czerwona lampka. Jestem w tej branży nie od dziś i obserwowałam już wiele trendów, które po czasie okazywały się opłakane w skutkach. Bez dłuższego zastanowienia skontaktowałam się z doktor Mariolą Gałązką, aby rozwiała moje – i przy okazji wasze – wątpliwości na temat działania derma rollera. Jeśli wiązaliście jakiekolwiek nadzieje z tym urządzeniem, lepiej przeczytajcie, co mówi o nim lekarka.

Derma roller – czym jest i jak działa?

Dla uporządkowania informacji, zacznijmy od ustalenia, czym jest zyskujący na popularności derma roller. To niewielki wałeczek pokryty setkami mikroigiełek, dodatkowo wyposażony w rączkę. Za jej pomocą przesuwamy roller po twarzy (albo po innej części ciała, której wygląd chcemy poprawić), a miniigiełki robią w skórze mnóstwo płytkich wkłuć. Takie „kontrolowane” uszkadzanie naskórka ma pobudzać go do odnowy i pomagać w redukcji najczęściej spotykanych problemów dermatologicznych. Na stronach producentów tego urządzenia można przeczytać same peany pochwalne na temat derma rollera: że pobudza produkcję włókien kolagenowych, że spłyca zmarszczki, ujędrnia, napina, rozjaśnia przebarwienia, usuwa rozstępy, likwiduje cellulit, blizny, a nawet pobudza odrastanie utraconych włosów na głowie. Aplikowane po zabiegu preparaty (oczywiście tych samych firm) mają jeszcze bardziej wzmocnić efekty zabiegu.

W teorii to wszystko prawda. Tak w istocie działa mezoterapia, czyli nakłuwanie skóry w celu uruchomienia jej naturalnych procesów naprawczych oraz dostarczenia jej składników pielęgnacyjnych, które mają szansę zadziałać „od środka” – a nie tylko na zewnątrz skóry. Przez specjalistów zabieg ten jest nazywany „szkołą dla komórek skóry”, ponieważ dzięki podskórnej stymulacji wytwarzają więcej kolagenu, dłużej utrzymują nawilżenie i lepiej się regenerują. Tyle, że efekty te dotyczą zabiegu przeprowadzanego przez lekarza – w sterylnych warunkach, z wykorzystaniem odpowiedniego sprzętu oraz zaawansowanych preparatów dedykowanych mezoterapii. Przesuwanie po skórze raz w tę, raz w tę plastikowego wałka, który przy każdym ruchu w przypadkowy sposób przerywa powłoki skórne, to kompletnie inna bajka.

Jakie skutki uboczne może wywołać samodzielne stosowanie derma rollera?

Dr Mariola Gałązka z N30 Clinic nie ukrywa, że używanie tego modnego gadżetu w domu stwarza ogromne ryzyko powikłań – a w dłuższej perspektywie, może nawet pogorszyć kondycję skóry, zamiast poprawić ją. Jakie skutki uboczne może wywołać derma roller?

Przede wszystkim zaostrzenie stanów zapalnych skory, infekcje, pobudzenie naczyń krwionośnych - pęknięcia i pojawianie się nowych rozszerzonych naczynek” – wymienia specjalistka. „Nakłuwanie pod zmieniającym się kątem (jak w przypadku wałka) powoduje również negatywne skutki w postaci bliznowacenia i włóknienia – skóra bowiem jest w niekontrolowany sposób uszkadzana” – przestrzega lekarka.

Za taki stan rzeczy winę ponosi chaotyczne, nieukierunkowane nakłuwanie skóry za pomocą igieł wątpliwej jakości. „Zamysłem zabiegu jest przerwanie ciągłości skóry po to, by głębiej niż tylko powierzchownie, wprowadzić substancje aktywne oraz pobudzić produkcję kolagenu. Tu ogromne znaczenie mają dwie kwestie: sterylności oraz bezpieczeństwa wykonania zabiegu i ewentualnego wprowadzenia substancji podskórnie. Na rynku dostępnych jest wiele urządzeń bez jakichkolwiek badań czy certyfikatów” – tłumaczy specjalistka.

To nie przypadek, że profesjonalne urządzenia do mezoterapii są kosztowne, a sam zabieg kosztuje kilkaset złotych. Za tą ceną kryją się lata badań, testów i procesów certyfikacyjnych, dzięki którym mamy pewność, że technologia użyta podczas zabiegu spełnia najwyższe standardy medyczne. W przypadku derma rollerów masowo sprowadzanych z Chin, które kosztują nawet mniej niż 50 złotych, nie możemy mieć żadnej pewności co do ich bezpieczeństwa.  

Jaką przewagę ma mezoterapia w gabinecie nad derma rollerem?

Specjalistyczne urządzenia medyczne do mikronakłuwania są przebadane klinicznie, posiadają odpowiednią certyfikację (FDA) i działają w sposób kontrolowany: wykonywane są pionowe ruchy igły bez zmiany kąta, dzięki czemu, w porównaniu do domowych dermarollerów, takie zabiegi są bezpieczne i skuteczne” – objaśnia dr Mariola Gałązka.

Lekarka, zapytana przeze mnie o zagrożenia związane z domową mezoterapią, zwraca także uwagę na warunki, w jakich odbywa się zabieg.

Ważna jest sterylność i kontrolowana praca igieł, które są używane jednorazowo i za każdym razem wymieniane. W przypadku domowych urządzeń nie wymieniamy systemu igłowego, co jest ogromnym siedliskiem dla patogenów i może być źródłem zakażeń” – alarmuje ekspertka.

Dr Gałązka wspomina też o łączeniu mezoterapii z iniekcją specjalnych koktajli rewitalizujących, co nie jest możliwe w przypadku powierzchownych wkłuć derma rollerem. Teoretycznie, marki informują, że po zabiegu można nałożyć oferowane przez nich serum. Jednak zaaplikowanie kosmetyku na podrażnioną, poranioną skórę może zaognić stan zapalny i utrudnić gojenie się uszkodzeń.

W gabinecie dysponujemy substancjami o silnym działaniu przeciwstarzeniowym i leczniczym (przeciwtrądzikowym, rozjaśniającym, redukującym blizny), głęboko wnikającymi do warstw skóry, które możemy bezpiecznie łączyć z procedurą mikronakłuwania, aby wzmocnić działanie zabiegu. Podobnie możemy zastosować silnie regenerujące substancje autologiczne, takie jak osocze bogatopłytkowe czy fibryna w przypadku indywidualnych wskazań”. 

Zostaje jeszcze kwestia indywidualnych wskazań do zabiegu. Derma rollery sprzedawane przez internet i drogeriach może kupić każdy, co daje fałszywe wrażenie, że mezoterapia to procedura odpowiednia dla każdego. A tak nie jest. Tylko doświadczony specjalista, po dokładnym obejrzeniu skóry pacjenta, potrafi stwierdzić, czy w jego przypadku mikronakłuwanie się opłaci i nie narobi szkód.

Pamiętajmy, że nie każdy pacjent powinien mieć wykonany zabieg oparty na mikronakłuwaniu. Istotna jest konsultacja i kwalifikacja do zabiegu. Często skórę należy odpowiednio przygotować przed przystąpieniem do takiej procedury. Wprowadzanie podobnych działań samodzielnie może skończyć się negatywnie dla pacjenta. Ważne są również odpowiednie zalecenia pozabiegowe, które zapobiegają powikłaniom i przyspieszają regenerację” – wyjaśnia dr Mariola Gałązka.

Jakie mogą być alternatywy dla derma rollera w domu?

Nawet jeśli nie chcemy decydować się na klasyczną mezoterapię w klinice, zawsze można sięgnąć po kosmetyki, których działanie także polega na stymulacji fibroblastów celem zwiększenia produkcji kolagenu. „Warto postawić na skuteczne, medyczne produkty do domowej pielęgnacji, które odpowiednio stosowane i indywidualnie dobrane przyniosą lepsze rezultaty i nie wyrządzą krzywdy” – doradza lekarka. Oczywiście powierzchowna aplikacja produktu nie da tak wyraźnych efektów jak podanie składników rewitalizujących podskórnie – jednak będzie to o wiele bezpieczniejsze rozwiązanie niż używanie derma rollera niewiadomego pochodzenia.

Zwłaszcza teraz jest odpowiedni czas ku temu, by rozważyć kurację retinolem bądź retinalem – pochodne witaminy A są bowiem najlepszym, nieinwazyjnym sposobem na zwiększenie naturalnych zapasów kolagenu w skórze, a co za tym idzie, na poprawię jej napięcia i gładkości. Nasza propozycja to serum z retinalem 0,07% od BasicLab wzbogacone o ceramidy i witaminę C. Dość łagodne, niewywołujące podrażnień, ale skuteczne. Działa zarówno na objawy starzenia, jak i trądzik oraz plamy pigmentacyjne.

Warto zainteresować się też peptydami. Są to zaawansowane technologicznie substancje, które wysyłają sygnał do komórek skóry, by te wytwarzały więcej włókien kolagenowych. Istnieją ponadto peptydy, których mechanizm działania przypomina toksynę botulinową. Ograniczają one pracę mięśni twarzy odpowiedzialnych za zmarszczki mimiczne, przez co „prasują” nawet utrwalone linie i bruzdy. Znajdziesz je np. w profesjonalnym kremie marki Apis.

Dobrym nawykiem jest też stosowanie każdego dnia serum z witaminą C. Substancja ta naturalnie wspiera i chroni włókna kolagenowe przed rozpadem oraz dba o równomierny koloryt cery. Dla najlepszych rezultatów polecamy serum Clochee, które oprócz witaminy C zawiera kwas ferulowy hamujący procesy starzenia, a także peptydy zwiększające gęstość skóry.