"O zwierzętach i ludziach” - ochrona gatunków

Zadaniem każdego zoo jest ochrona zagrożonych gatunków. W Warszawie w roku 1939 ogród zoologiczny pod dyrekturą Antoniny i Jana Żabińskich stał się dość charakterystycznym domem: ostoją dla sporej liczby zwierząt, które potrzebowały azylu. W sercu tego domu stał drugi - willa samych Żabińskich, do której zostajemy zaproszeni przez reżysera Łukasza Czajkę. „O zwierzętach i ludziach” jest dokumentem, który opowiada o miejscu i jego cichym wrzasku, który rozbrzmiewa przez wszystkie nagrania archiwalne, którymi przepełniony jest film. Mało kto pamięta jeszcze przedwojenne zoo. Mało kto pamięta, że spadały na nie bomby. Odbijały się w oczach przerażonego lwa, który tak jak Warszawa czuł się złapany w pułapkę.

Dokument Czajki (premiera 6 września 2019) nie skupia się na okrucieństwie ubranym w mundur od Hugo Bossa z przypinką w kształcie swastyki. To film traktujący o „ludzkich ludziach”, nie o wojnie. Mimo tego, że zoo w trakcie okupacji opustoszało, jego misja pozostała nienaruszona. To nadal był dom – dom bez dachu, dywanów, a teraz i bez paru ścian. Azyl. Tak brzmiał zresztą polski tytuł amerykańskiej fabuły z 2017 roku w reżyserii Niki Caro opowiadającej o działaniach Żabińskich podczas wojennej okupacji; w rolach głównych wystąpili Jessica Chastain, Johan Heldenbergh i Daniel Brühl.

"O zwierzętach i ludziach” – dokument nie tylko o zoo

Łukasz Czajka w swoim dokumencie zupełnie inaczej nakreśla jednak sylwetki Żabińskich, którzy w trakcie wojny ratowali warszawską ludność żydowską z getta, by schronić ich w swoim zoo. W filmie „O zwierzętach i ludziach” istotne jest to podobieństwo nakreślone między starymi a nowymi mieszkańcami ogrodu - podobieństwo w niewinności. W jednym ze wspomnień, które dokument przytacza, mężczyzna uratowany przez małżeństwo Żabińskich opowiada, jak nadawano im pseudonimy. W zależności od miejsca kryjówki, którym mogła być np. bażanciarnia, nazywano ich po danym zwierzęciu - Bażanty, Wiewiórki, Chomiki. Łącznie takich pseudonimów przewinęło się przez zoo około trzystu. Ktoś inny wspomina kryjówkę w piwnicy domu Żabińskich. Bohater opowieści był wtedy dzieckiem i pamięta to, jak Antonina Żabińska dawała swoim podopiecznym znać, czy jest bezpiecznie, grając na fortepianie. Offenbach - siedzieć cicho, Chopin – można wyjść z kryjówki. Podobną scenę pamiętamy też z filmu Niki Caro.

Niezwykła historia Antoniny i Jana Żabińskich w końcu została opowiedziana na nowo. Dzięki świetnemu montażowi i wspomnieniom pani Antoniny dostajemy od reżysera wrażliwy, uderzający mocniej niż artyleria obraz odwagi. Po obejrzeniu dokumentu w głowie wciąż wybrzmiewają nam kolejne nuty chopinowskiego utworu, który pani Antonia grała na znak tego, że jest już bezpiecznie. Możemy wyjść z naszej kryjówki, z kina i cieszyć się wolnym światem, którego duża część bohaterów filmu nie doczekała. W wojnie ginęli bowiem nie tylko ludzie, ale także zwierzęta. Łukasz Czajka demokratycznie oddaje hołd jednym i drugim. I w tytule ustawia je w kolejności innej niż podpowiada współczesna logika. Może jednak jedynej słusznej?