Nowe caryce mody: Jelena Pierminowa, fot. Imaxtree

Z JELENĄ PIERMINOWĄ (@lenaperminova, 131 tys. fanów na Instagramie) spotykam się w Simaczowie, barze połączonym z butikiem. Przegrody między stolikami to ściany toalet pokryte kafelkami i graffiti, a siedzenia to stare muszle klozetowe oklejone zdjęciami Johna Lennona i nalepkami AC/DC. To właśnie Jelena najczęściej bryluje na zagranicznych pokazach mody. Ma 27 lat i jest przyjaciółką 53-letniego miliardera, magnata prasowego Aleksandra Lebiediewa. Lebiediew to były agent KGB, a obecnie właściciel gazet „The Independent” i „London Evening Standard”. Ta uczesana na tlenionego pazia eksmodelka jest czołową pin-up girl mody ulicznej. Mówi o sobie, że jest „prawdziwą” kobietą noszącą „prawdziwe” ubrania w „prawdziwy” sposób. Nieważne, że ubrania te pochodzą prosto z wybiegów haute couture. Podobnie jak Duma ma na sobie kreację Chanel z kolekcji Métiers d’Art Paris – Edinburgh, ale wystylizowaną zupełnie inaczej: tweedowy żakiet nosi z paskiem z dużą, niby-średniowieczną klamrą, do tego bryczesy, szpilki Céline i punkowa biżuteria od Repossiego. Twierdzi, że nie jest oficjalną ambasadorką, lecz raczej „współpracowniczką” Chanel. 

Jelena ściska mnie serdecznie, przeprasza za kulawy angielski, a potem szokuje opowieścią o swoim życiu. Wychowała się na Syberii w skromnej rodzinie, która utrzymywała się ze sprzedaży chińskich towarów na miejscowym targu. Zawsze chciała się wyróżniać. Pokazuje mi zdjęcie, które trzyma w komórce. Ma na nim osiem lat. – Tylko popatrz, dżinsy z wysoką talią, no i ta czapka. Spróbuj wyobrazić sobie Syberię w latach 90. Strasznie tam było szaro. 

Kiedy miała 16 lat, ktoś namówił ją, by poszła na casting do pokazu fryzur. Tam została zauważona i pojechała do Moskwy. W stolicy zwróciła na nią uwagę międzynarodowa agencja modelek IMG i chciała z niej zrobić swoją nową twarz na Zachodzie. – Nie mogłam pojechać, bo przedtem miałam nie za dobre przejścia z dragami, może wiesz? – Nic nie wiem – odpowiadam i nastawiam uszu. Jako 16-latka Pierminowa została zatrzymana za handel narkotykami w klubie nocnym w Nowosybirsku i mimo że pomogła policji ująć lokalnego bossa mafii narkotykowej, dostała zakaz opuszczania kraju. W tym czasie poznała Lebiediewa, wówczas deputowanego Dumy. Dzięki jego interwencji uniknęła ośmioletniego wyroku. – Był jak mój anioł stróż. Ocalił mnie. Wyobraź sobie: młoda dziewczyna idzie do więzienia. To koniec. Zamiast tego Jelena poszła na studia, na wydział ekonomii Państwowego Uniwersytetu w Moskwie, i zakochała się w Lebiediewie. Dziś mają dwóch synów: czteroletniego Nikitę i rocznego Igora.

Po tej historii nie wiem, o co pytać. Moje „wracajmy do mody” wychodzi kulawo. Nieśmiało zagaduję, że mimo ogromnego majątku wciąż musi czuć się świetnie, gdy jedzie na pokazy do Paryża i może kupić wszystko, co jej się spodoba. Ku mojemu zdziwieniu Jelena upiera się, że wcale tak nie jest. – Noszę kreacje couture, ale ich nie kupuję. Nie wyrzucam na to pieniędzy, chociaż mam bogatego męża. Gdybyś zajrzała do mojej garderoby, zobaczyłabyś, że nie mam obsesji na punkcie zakupów. Nie kolekcjonuję ciuchów, rozdaję je przyjaciółkom i siostrze. Potem z lekkim zażenowaniem dodaje: – Ale gdy widzę coś niezwykłego, to oczywiście chcę to mieć. 

Po co więc jeździ na pokazy, jeśli nie kupuje ubrań? – Kocham modę. Fascynuje mnie uczestniczenie w pokazach, spotykanie ciekawych ludzi, atmosfera. Uwielbiam być jedną z pierwszych, którzy oglądają nowości – zachwyca się, a czołowi projektanci z całego świata rezerwują dla niej fotel w pierwszym rzędzie. Według niej Rosja jest w czołówce potężnego ruchu, który może odmienić światowy rynek mody: stylu ulicznego. Internet, gigantyczne, nowe majątki, ogromna ambicja i rzutkość sprawiły, że dziś można tu zostać „trendsetterem” w mniej niż pół roku. Teraz, odkąd jest Instagram, nie potrzebują pokazów. Ich wizytówką, swoistym lookbookiem, staje się bogaty katalog własnych fotek z ulicy. Czy Pierminowa ma w tym jakiś ukryty zamiar? Jak zamierza wykorzystać to szalone powodzenie wśród miłośników stylu ulicy? Jelena mówi, że pasjonują ją młodzi projektanci i kreacje, które zmuszają fotografów do zapytania: „Co masz na sobie?”. – Wielu ludzi pozuje do zdjęć bez żadnej głębszej myśli – mówi. – Ja prezentuję własny styl. Jestem dumna, że mogę pomóc młodym projektantom. I nalega, żebym spotkała się z jej przyjaciółką Wiką.