Nowe caryce mody: Mirosława Duma, fot. Imaxtree

MIROSŁAWA DUMA (@miraduma, 297 tys. fanów na Instagramie), spóźnia się 40 minut. Ma na sobie nie futro, lecz tweed. Oczywiście od Chanel. To kostium w szkocką kratę z kolekcji Métiers d’Art Paris – Edin burgh, ten sam, który na pokazie wywołał sensację. Duma jest ambasadorką Chanel. W branży na modne celebrytki mówi się „rosyjskie laleczki”, czyli matrioszki. Mirosława z pewnością jest najmniejszą z nich. Jest drobniusieńka. 

Pozostało zaledwie 20 minut z przyznanej mi godziny na rozmowę. Potem obie mamy się pojawić na pokazie Wilszenko. Kiedy mówię o tym Mirze, ta tylko uśmiecha się i mruży okolone grubą czarną kreską oczy. Zupełnie jakby chciała powiedzieć: „No to co? Tyle zajmuje mi wymyślenie imperium biznesu!”. Zamawia cappuccino. A potem, jakby czytała mi w myślach – moich ciasnych, ograniczonych, zachodnioeuropejskich myślach – zaczyna jeden po drugim obalać stereotypy na temat Rosji. 

Jest dyrektorem ds. mediów cyfrowych w GUM. To słynny moskiewski dom towarowy, w którym znajdziecie 1000 światowych marek. Jego właścicielem jest koncern Mercury, największy sprzedawca produktów luksusowych w Rosji. Czym dokładnie się zajmuje? – Ulepszam ich system sprzedaży internetowej, reklamy, nawiązuję współpracę z nowymi projektantami, jak Christopher Kane czy Peter Pilotto. To znaczy nowymi dla nich – dodaje szybko, żebym nie pomyślała, że dla niej. 

Duma ma też własny biznes. Wyciąga komórkę i loguje się na Buro247.ru, założony przez siebie portal o modzie. – Dwa lata temu połączyliśmy się z Forward Media Group, jednym z największych domów wydawniczych w Rosji. Prowadzi go Polina Deripaska, znasz ją? Nie znam, ale później się dowiaduję, że jest młodą żoną Olega Deripaski, rekina przemysłu aluminiowego. Przesuwając zadbanym paznokciem po ekranie, Mirosława informuje mnie, że portal Buro247.ru dynamicznie się rozwija. Obejmuje już nie tylko Rosję i dawne republiki radzieckie, lecz także Europę i Środkowy Wschód. A wszystkiego dogląda Duma, która ma zaledwie 28 lat. 

Prywatnie Mirosława jest żoną Aleksieja Michiejewa, przedsiębiorcy pracującego w ministerstwie handlu i przemysłu, i mamą trzyletniego Gieorgija. Urodziła się na Syberii. Jej rodzice przeprowadzili się tam w początkach boomu naftowego. – Porzucili słoneczną Ukrainę dla 50-stopniowych mrozów. Na Syberii nie znali nikogo. – Odważny krok – mówię z podziwem. Duma odpowiada: – W Rosji mamy powiedzenie: kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. 

Tę maleńką, śliczną, bogatą dziewczynę pcha do przodu ogromne pragnienie niezależności. – Wielu ludzi myśli: „No tak, ona pochodzi z zamożnej rodziny”. Ale ja nigdy nie dzwonię do rodziców ani nie mówię: »Chcę torebkę Céline, dajcie mi pieniądze«. Nigdy! Owszem, noszę rzeczy z edynburskiego pokazu, ale pochodzą one z magazynu Chanel w Rosji, bo to moja praca, rozumiesz? Ludzie nie pojmują, że ja ciężko pracuję, cały czas. 

Zdumiewająca jest ta dziewczyna rodem z plakatu reklamującego Rosję. Ma wszystko: pieniądze, styl, znajomości i talent. A do tego jest odważna i za wszelką cenę chce z życia wycisnąć jak najwięcej. 

Jej zdaniem moda uliczna to lekcja dla Zachodu, że w Rosji istnieje wyrafinowany styl. A ona jest jego kapłanką. – Zrozum, moda w tym kraju ma dopiero 15 lat! Wcześniej nie było tu nic. Nie można było kupić ani kawy, ani sukienki, ani kozaków, ani czapki. Po czym prosi o rachunek. Prawie 280 zł za trzy kawy, wodę mineralną i paczkę davidoffów. Przy drzwiach pytam, czy pojedziemy na pokaz razem moim mercedesem. – Ależ ja mam własnego kierowcę – odpowiada ze zdziwieniem.