RACHEL ZOE

Rachel Zoe, fot. Cover Media

Trochę zbyt chuda i zbyt opalona filigranowa blondynka, która bywa nazywana (mocno na wyrost) „Królową Śmierci”. Kontrowersje wokół Zoe nie mają końca. To ona narzuciła kanon rozmiaru 0, jako jedynego słusznego. Nicole Richie oskarża ją o swoje problemy z anoreksją, a lekarze płaczą nad manią Zoe do nadmiernej opalenizny. „Dla swoich klientek chcę być wzorem; być jak starsza siostra” - mówi. Zakupy z nią to wydatek rzędu $6,000, gwarancja sukcesu i jednocześnie pochwał w modowych rubrykach. Czy to na czerwonym dywanie, czy na kawie w Starbucksie – klientki Zoe
prezentują się swobodnie i naturalnie, ale wciąż przyciągają wzrok gapiów i obiektywy paparazzich. W czym tkwi fenomen? Internet niemal pęka w szwach, jeżeli chodzi o Zoe: tysiące poradników jak ją naśladować, klucze do jej dress-code’u, tajemnice, których nikomu wcześniej nie wyjawiła. Ponadto – czego się tylko dotknie, obraca się w złoto. Prowadzi kilka projektów, ma własne reality show i, jak prawdziwa znakomitość show-biznesu, napisała klika książek. Kilka, więc więcej, niż przeciętna gwiazda. W 2011, na rynku pojawiła się kolekcja ubrań projektu Zoe inspirowanych stylem vintage.
Sama o sobie mówi, że w świecie mody jest bardziej wpływowa niż sama Wintour… Czyżby? Pomyśl raz jeszcze.