Popularna influencerka Alicja Stec (w tej roli Helena Englert) i pozostająca w jej cieniu najbliższa koleżanka Monika Lenart (grana przez Katarzynę Gałązkę) należą do tej samej grupy przyjaciół  – uczniów elitarnego trójmiejskiego liceum. Razem z nimi uczą się i imprezują: Michał, chłopak Alicji (Marcel Opaliński), jego zbuntowana siostra Paula (Mila Jankowska), enigmatyczny i wrażliwy Janek (Vitalik Havryla) oraz ironiczny skater Patryk (Bartłomiej Deklewa). W ich bliskim otoczeniu pojawia się także Tomek (Sebastian Dela), niepokorny chłopak z trudnego domu, szukający zaginionej siostry Weroniki.

Krystian Lipiec

Relacja serialowych bohaterek Alicji i Moniki pełna jest skrajnych emocji – od siostrzanej miłości, przez brak zaufania, aż po bardzo mroczne uczucia. Tę przemianę wywołują dramatyczne wydarzenia z pewnej letniej nocy, gdy Alicja znika w niewyjaśnionych okolicznościach, a po roku wraca, jednak nie pamięta, co się z nią przez ten czas działo. Coraz bardziej oczywiste staje się, że przyjaciele mieli coś wspólnego ze zniknięciem Alicji i robią wszystko, by ta tajemnica nie ujrzała światła dziennego. 

Grupa przyjaciół w serialu i na planie

Z Heleną Englert i Katarzyną Gałązką spotykamy się na sesji zdjęciowej, w której bierze udział cała siódemka aktorów wcielających się w główne role. Od razu widać, że są sobie bardzo bliscy i że ten serial był dla nich niezwykle ważny. W czasie ujęć przed obiektywem aparatu rozumieją się bez słów, gdy mają chwilę wolnego, żartują i po prostu dobrze się ze sobą bawią. Czy z tą samą swobodą od początku odnalazły się na planie Helena Englert i Katarzyna Gałązka? 

W #BringBackAlice gracie najlepsze przyjaciółki, między którymi pojawia się rywalizacja, tajemnica i zazdrość. Jak budowałyście swoje postaci? 
Katarzyna Gałązka: Ten proces zaczął się tak naprawdę już w czasie castingów, które były długie i wieloetapowe. Spotykaliśmy się kilkanaście razy, aby reżyser był pewien, że między nami wszystkimi jest odpowiednia energia. Dawid Nickel chciał, żeby grana przeze mnie Monika była mocno zarysowana, wyrazista, zaznaczona grubą kreską. Tutaj inspiracją były dla mnie wszystkie filmy i seriale amerykańskie z wczesnych lat 2000, typu „Mean girls”. Na pewno pomogły mi w kreowaniu tej postaci kostium wymyślony przez Andrzeja Sobolewskiego oraz makijaż i włosy zaproponowane przez Olę Dutkiewicz i Kacpra Rączkowskiego. Gdy zakładałam ten strój, już w make-up busie zamieniałam się w Monikę, wchodziły mi jej gesty, emocje. Jeżeli miałabym spojrzeć na budowanie tej postaci, to na pewno było to od szczegółu do ogółu, od paznokci, przez włosy, buty, potem emocje, charakter i osobowość.
Helena Englert: Budowanie postaci takiej jak Alicja jest skomplikowane i trudne. Uważam, że ten proces to bardzo prywatna rzecz i nie opowiadam o tym. Również dlatego, że to się u mnie zmienia. Nie chciałabym wprowadzić w błąd osób, które mogłyby moje słowa potraktować jako radę albo ciekawostkę. Ja się dopiero uczę metodą prób i błędów. Prawdopodobnie, gdybym teraz budowała tę rolę, zrobiłabym to zupełnie inaczej. Korzystałam ze środków wyrazu, które miałam, i z technik, które przychodziły mi do głowy. Natomiast nie wyspecyfikuję ich, bo na razie nie jestem jeszcze gotowa, żeby się dzielić nimi ze światem.

Krystian Lipiec

Zdradź w takim razie, jakie emocje poczułaś, gdy po raz pierwszy przeczytałaś scenariusz serialu. Zrobił na tobie wrażenie?
H.E.: Był to jeden z najlepiej napisanych, również pod kątem językowym, scenariuszy, jakie dotąd czytałam. Druga myśl była taka, że ktoś mi powierzył ogromną odpowiedzialność i nie do końca rozumiem, dlaczego uważał, że to dobry pomysł (śmiech). Zorientowałam się, że właściwie każda scena jest albo z moim udziałem, albo mówi się w niej o mojej bohaterce Alicji. To oczywiście jest bardzo przyjemne uczucie, ale i wielkie brzemię. Mam nadzieję, że zostało ono uniesione.

Jak byście nazwały pracę na planie? Piekło-niebo, uczta dla ducha, spotkanie w gronie przyjaciół, a może emocjonalny roller coaster… 
H.E.: Wszystkie powyższe. Pracowaliśmy nad tym serialem rok, więc wszystko, co jesteście sobie w stanie wyobrazić, to tam się działo. Bo tak musi być. Czuję ogromną wdzięczność za możliwość dorastania w takim gronie profesjonalistów, w takim świecie. Choć momentami oczywiście ta praca była bardzo trudna. Myślę, że było to dla mnie i dla innych osób bardzo kształtujące.
K.G.: Mam ogromny sentyment do tego projektu, bo bardzo się wszyscy zgraliśmy i zżyliśmy. Nawet jeśli teraz nie utrzymujemy kontaktów regularnie, to i tak, jak się spotykamy wszyscy razem, czujemy, jakbyśmy nie widzieli się maksymalnie dwa dni. Od razu włącza się nam pełne porozumienie, wracają jakieś anegdoty, wspólne sytuacje. Wydaje mi się, że energetycznie jesteśmy bardzo ze sobą dopasowani. Mogłabym to określić właśnie spotkaniem w gronie przyjaciół. Przez cały czas powstawania serialu nie czułam, że chodzę do pracy, tylko się dobrze bawiłam, tworząc przy okazji coś wartościowego. Poza tym reżyser nie stwarzał bariery między nami, on ma  bardzo kumpelskie podejście, więc nigdy nie czuliśmy hierarchii między nim a nami, aktorami. Mogliśmy się tą pracą bawić. 

Jak z perspektywy czasu postrzegacie zawodowe spotkanie z doświadczonymi aktorkami Jowitą Budnik, która gra policjantkę prowadzącą dochodzenie w sprawie zaginięcia Alicji, i Marietą Żukowską, serialową mamą głównej bohaterki?
K.G.: Nasze relacje prywatnie układały się bardzo dobrze, dziewczyny są przemiłe, pomocne, otwarte. Ja akurat nie miałam z nimi zbyt wiele zdjęć, ale zawsze to były bardzo profesjonalne spotkania. Gdy gram z takimi doświadczonymi aktorami czy aktorkami, mam trochę większy stres, bo zależy mi, żeby dobrze wypaść. Pracę z takimi osobami traktuję jako zaszczyt, ale swobodniej się czuję, grając z rówieśnikami. 
H.E.: Mam nadzieję, że Dla Mariety i Jowity byłam wdzięczną partnerką. Marieta się mną zajęła, otoczyła mnie matczyną energią. Ona ma w sobie wiele dobra i eterycznej kobiecości w najlepszym tego słowa znaczeniu. Bardzo wiele mi dała, przede wszystkim pewność siebie. Praca z dwiema tak fantastycznymi aktorkami jest wspaniała lekcją dla kogoś, kto dopiero wchodzi w ten zawód. Można zaobserwować, jak się zachowują, jak pracują, jakich środków wyrazu używają, w jaki sposób je osiągają. Jowita Budnik to ogrom profesjonalizmu. Budzi we mnie ogromny respekt. Ma w sobie aurę, która tworzy dystans. Chciałabym się kiedyś znajdować w pozycji, w której ja taką aurę stworzę, ale to pewnie przychodzi z czasem i z doświadczeniem. Jowita ma też ogromną świadomość gatunku – mystery thrillera. Na zawołanie potrafiła w niego wejść, co też było bardzo ciekawe do zaobserwowania. Podobną zdolność ma też Kasia.

To było fantastyczne partnerstwo przed kamerą. I poza nią również - mówi Helena Englert

Relacja waszych bohaterek w serialu  jest wręcz gęsta od emocji. Zaczyna się od wielkiej przyjaźni, by ewoluować w skrajnie inne uczucia… Czy wy się w ogóle jeszcze lubicie po tym serialu?
H.E.: Tak, lubimy się (śmiech). O Kasi chciałam powiedzieć tyle, że jest cholernie zdolna, co doprowadza mnie do szału, bo czuję, że przy niej muszę dawać z siebie nie sto, a dwieście procent, żeby do niej  doskoczyć. Tworzy się między nami pewna rywalizacja, która idealnie przenosi się na postaci Alicji i Moniki. Ale to jest dobra rywalizacja, bo ona obie nas pcha do tego, żebyśmy były lepsze zawodowo, a nie ściąga żadnej nas w dół. To było fantastyczne partnerstwo przed kamerą. I poza nią również.
K.G.: To prawda! Znamy się parę lat, ale wcześniej tylko na „cześć”. Lepiej poznałyśmy się podczas pracy przy serialu. Mamy totalnie różne charaktery, Helena jest ekstrawertyczna, zaznacza swoją obecność, a ja jestem raczej zachowawcza i skryta. To było zabawne, bo wcześniej chyba miałyśmy zaburzony obraz siebie nawzajem. Zgadałyśmy się na planie, że obie nie miałyśmy do siebie przekonania, czułyśmy spory dystans, a teraz bardzo się lubimy i  nawzajem sobie kibicujemy. Bardzo dobrze się nam razem pracowało. Helena zawsze jest perfekcyjnie przygotowana, zaimponowała mi swoim etosem pracy. Była zawsze bardzo skupiona, ale też dla wszystkich miła.

Krystian Lipiec

Odnoszę wrażenie,  że obie jesteście bardzo dumne ze swoich ról. Jak je pozycjonujecie w dorobku aktorskim?
H.E.: Oddałam Alicji wszystko, co miałam w tamtym czasie. Czułam, że to naprawdę wszystko i nie mam już nic więcej. Teraz wiem, że mam, bo już trochę czasu minęło. Dałam tej roli moje 250 procent i z tego jestem dumna, bo mogę powiedzieć, że wykonałam kawał rzetelnej roboty i mam nadzieję, że to się przeniesie na odbiór tej roli. W ogóle ten serial jest tak gęsty… również estetycznie, a ja uwielbiam zabawę estetyką i formą. Gdy oglądaliśmy ten serial po raz pierwszy, oszaleliśmy. Mam nadzieję, że widzowie również oszaleją.

Marzyłam, by kiedyś móc się wcielić w taką dziewczynę i udało się! - mówi Katarzyna Gałązka

K.G.: Monika Lenart to zdecydowanie moja ulubiona rola. Jest ode mnie tak różna, tak wyrazista, momentami trochę przerysowana, kolorowa. Dziewczyna wyjęta z amerykańskiego filmu. Granie tej roli to było samą przyjemnością. Gdy byłam młodsza, jeszcze w podstawówce, pamiętam, że ciągle wypożyczałam kasety i płyty DVD z filmami i serialami o amerykańskich nastolatkach. Uwielbiałam, gdy akcja działa się w liceum, były cheerleaderki, drużyna futbolowa. Marzyłam, by kiedyś móc się wcielić w taką dziewczynę i udało się! 

Skoro mówimy o marzeniach, powiedzcie, gdzie was zobaczymy za kilka lat? 
K.G.: Z Oscarem w ręku (śmiech). Mówię szczerze, bardzo chciałbym spróbować swoich sił w Hollywood, choć wiem, że na razie to nie jest dla mnie łatwe do osiągnięcia. Jako dziecko byłam pewna, że będę tam pracować. W szkole aktorskiej zobaczyłam, jak wiele osób ma podobne plany, co mnie trochę onieśmieliło, ale powoli wracam do tego marzenia. 

A jakie są twoje marzenia dotyczące aktorstwa? 
H.E.: Chciałabym zagrać faceta, albo może rolę, w której byłabym bardzo brzydka, kręci mnie różnorodność. Szczerze mówiąc, chciałabym po prostu bardzo dużo pracować i robić jak najwięcej najróżniejszych rzeczy. Ten zawód to miłość mojego życia i jestem gotowa oddać mu bardzo wiele. Mam ogromną potrzebę pracy i rozwoju w rozmaitych gatunkach w filmie i teatrze.
Trzymam kciuki, żeby wasze plany stały się rzeczywistością!

Serial #BringBackAlice można oglądać na HBO Max. Kolejne odcinki są udostępniane w każdy piątek.