David Beckham fot. Doug Inglish

Beckham osiągnął absurdalny poziom sławy, skoro jego roczna córeczka jest już globalną ikoną mody. Jeszcze dziwniejsze jest to, że on nie znosi mówić o sobie. Jest całkiem elokwentny (co – jak wiem – nie jest popularną opinią. Aha, wszyscy mnie pytali o jego głos. Jest męski. Nieskrzypiący). Ale kiedy go proszę, żeby się opisał, nie może wydobyć z siebie słowa. „Wolę, jak inni to robią. Może jestem trochę nieśmiały”. Sytuacja tylko się pogarsza (dla niego): „Jak się czujesz jako symbol seksu?”. On (po przerwie, podczas której wygląda na przerażonego): „Nie wiem. Nie uważam się za kogoś takiego”. Ja (ponieważ jestem straszną osobą): „Musisz być tego świadomy”. „Tak, mam świadomość, że przyciągam uwagę”. „Czy moje pytania cię zawstydzają?”. On (nie patrząc mi w oczy): „Tak, trochę”.

Widzieliście reklamę bielizny H&M by David Beckham? Jeśli nie, radzę natychmiast obejrzeć to na YouTube. Jest naprawdę gorąca! Więc z jednej strony mamy Beckhama, który wygląda jak sam seks. Z drugiej strony mam Beckhama, który robi wrażenie, jakby czekał, aż Los Angeles nawiedzi trzęsienie ziemi, bo zasugerowałam, że jest symbolem seksu. Podobnie jest, kiedy mówi o swojej i Victorii sławie – jakby brał ją w cudzysłów, jakby ona wciąż podlegała dyskusji! Ale to wszystko wynika z nieustannego pędu, żeby robić więcej. Wygląda sexy w reklamie H&M nie po to, żebyśmy myśleli, że jest sexy. Bycie seksownym to sposób na to, by ludzie kupili bieliznę, która odnosi fenomenalny sukces. A to oznacza, że kolejna rzecz mu się udała.

Kocha swoją rodzinę, kocha grać w piłkę. I kocha pracować. Tyle że jego praca to bycie Davidem Beckhamem. I w tym naprawdę jest najlepszy.

ROZMAWIAŁA: Alice Wignall  

Zdjęcia: Doug Inglish   Stylizacja: Simon Robins

ŹRÓDŁO: magazyn ELLE