MUZYKA: „Kwasy i zasady” Błoto, Astigmatic

Zespół Błoto na tych naszych ziemiach jest skarbem, który w bardzo krótkim czasie zyskał uznanie wszystkich możliwych stron, od publiczności po krytyków i samo środowisko muzyczne, które niedawno przyznało chłopakom nominację do Fryderyków. Na najnowszym albumie po raz kolejny wychodzą ze strefy komfortu jaka przyczepiła się do rodzimego jazzu. Tu nie ma eleganckiego weluru, salonów, wysoko uniesionej głowy eleganckich facetów i delikatnie przygaszonych lamp, jest za to garaż, ostre światło, dużo brudu i fajne chłopaki. Na trzeciej płycie powstałego w wyniku pandemii wrocławskiego kwartetu jest dużo bezkompromisowości. Wszystko osadzone w mocno na hip-hopowych fundamentach. To podróż w czasie do tłustych, nieco brutalnych brzmień lat 90., gdzie dominują przede wszystkim bass i perkusja. To dziki, pełen zmian tempa i temperatury jazz będący długo wyczekiwanym przeze mnie głosem nowego pokolenia tego gatunku. Żeby było jeszcze piękniej całość powstała w domu Izabeli Skrybant-Dziewiątkowskiej z Tercetu Egzotycznego. I to jest muzyka, która elektryzuje, podnieca, a czasem wywołuje uczucie strachu. Erotyk i dreszczowiec w jednym. Wszystko pod napięciem! Ja to łykam. Aplikuje.

KSIĄŻKA: „Kierunek zwiedzania” Marcin Wicha, Wydawnictwo Karakter

To jest „Kierunek zwiedzania” Marcina Wichy. Opowieść o wyimaginowanej wystawie prac Kazimierza Malewicza, fantasmagorii autora, w której przebija duch mateczki Rosji, wspaniałego mocarstwa u progu rewolucji. Wicha świetnie prowadzi tu słowo, rysuje, nakreśla, pogrubia, żongluje, naciąga do granic możliwości, wreszcie maluje je w różnych stylach, rozpływa się jak impresjonista opisując kolejne tła po których porusza się nasz Kazik, albo udaje kubistę układając słowne bryły. Wzrusza i bawi, jak w tej opowieści, kiedy Kazik zjada wszystkie pieczone kury w pędzącym pociągu. Kazik, który chciał być malarzem, ale ojciec zadecydował, że będzie cukrownikiem. Ten ojciec, który potrafił rysować koziołka, ale potem raz dwa umarł i Kazik wykorzystał okazję jak już dorosły, bezkształtny, uszkodzony człowiek, który chciał tylko malować. I to jest opowieść o tym zanim awangarda zmieniła się w modernizm. Zanim modernizm rozmienił się na „drobne i złe”, zanim wsiąkł w nasze domy, osiedle, szarą cegłę, bulaje, betonowe daszki. Zanim chodziło o  nieśmiertelność. Żeby ludzie nie umierali, a władzę objęła sztuka. To wizyta w izbie pamięci, dotykanie rzeczywistości, która nie powróci już jak modernizm, ale świat zmienia kierunek wystawy i oczekuje, że sztuka czy design zabiorą jeszcze znaczący głos, zarysują nowy kształt, linie, charakter. Wspaniałe.

WYSTAWA: Konfrontacje i Argumenty. Sztuka nowoczesna według założeń Galerii Krzywe Koło, Fundacja Stefana Gierowskiego

W niewielkiej przestrzeni Galerii Fundacji Stefana Gierowskiego przy pl. Dąbrowskiego w Warszawie znowu wielkie zderzenie ze sztuką. Miejsce dla sztuki nowoczesnej, oznaczane przez artystów Galerii Krzywe Koło, pozostaje w bezpośrednim związku z szeregiem kreatywnych działań polskiej awangardy międzywojennej. Muzyką nowych czasów stała się wolność twórczej wypowiedzi. Artyści, nie nawiązując jednoznacznie do żadnego z istniejących już kierunków, jako podstawową zasadę przyjęli twierdzenie: sztuka nie musi wynikać z treści, ale z barwy i formy, wrażliwości i kompozycji, ekspresji i gestu. Część główną wystawy stanowi zbiór dzieł 12 artystów biorących udział w prezentacji: Konfrontacje 1960. Malarstwo. Rzeźba (Galeria Krzywe Koło, wrzesień 1960), podczas obrad VII Międzynarodowego Kongresu Krytyków Sztuki: Sztuka – narody – świat. Przypomnienie Konfrontacji poprzedza prolog obejmujący źródła nowoczesności, do których odwoływali się artyści tworzący program Galerii Krzywe Koło, ze specjalnym wyróżnieniem kręgu grupy a.r. Ostatnia część wystawy stanowi wybór dzieł artystów polskich XX wieku, którzy wraz z innymi twórcami przyczynili się do utrwalenia znaczenia sztuki polskiej wśród dokonań artystów całego świata. Wśród artystów i artystek m.in.: Zdzisław Beksiński, Jan Dobkowski, Tadeusz Dominik, Wojciech Fangor, Stanisław Fijałkowski, Stefan Gierowski, Jerzy Grzegorzewski, Ryszard Grzyb, Maria Jarema, Tadeusz Kantor, Katarzyna Kobro, Alfred Lenica, Kazimierz Malewicz, Jarosław Modzelewski, Jerzy Nowosielski, Henryk Stażewski, Jonasz Stern, Władysław Strzemiński, Alina Szapocznikow czy Andrzej Wróblewski. Wystawa potrwa do końca maja 2021 roku.

MIEJSCE: Autor Rooms, Lwowska 17/7, Warszawa

Na nowe otwarcie, nowe rozdanie, nowy świat powracam do polecania miejsc, w których warto być i odpoczywać. Na początek Warszawa. Przenosimy się do początku XX wieku. Oto kamienica na Lwowskiej wzniesiona w latach 1911-12 przez „Horn i Rupiewicz”, według projektu architekta Artura Gurneya. Kamienica mieszająca ze sobą wpływy neoromańskie, nieco modernistyczne, a nawet secesję. I jest to zaproszenie do przestrzeni w centrum miasta, która prowadzi nas na trzecie piętro do Autor Rooms. Przestrzeni, która jest najlepszą alternatywą na klasyczne hotele. Nie lubię określenia „hotel butikowy”, bo te niestety kojarzą mi się w Polsce w głównej mierze z wnętrzem słabego salonu meblowego. Dla mnie przestrzenie Autor Rooms są domem, przytulnym i intymnym, zaprojektowanym przez Mateusza Baumillera, z dziełami sztuki, które wybrali kuratorzy z Polana Institute. Z dizajnerskimi meblami i przedmiotami, za które odpowiadają m.in.: Beza Projekt, Maria Jeglińska, Comforty, Segiet Oniszh, Ultralight, Purpura i Tylko. Najważniejszym punktem tego domu jest stół we wspólnej przestrzeni, tak ogromny, że można robić na nim co się chcę. Można jeść i biesiadować z fajnymi ludźmi, można czytać i debatować o tym co się przeczytało. Można pracować i się pieprzyć. Można też podziwiać sztukę, którą serwuje się tutaj w imponującej, bibliotece, składającej się z nieprzypadkowo dobranych książek; architektura, design, malarstwo i Malczewskiego i Gierymskiego, plakaty Tomaszewskiego czy przewodniki po najciekawszych dzielnicach Warszawy. Jest jeszcze gramofon i płyty winylowe, więc można tańczyć w nieprzerwanych objęciach! I jeśli planujecie zasmakować ładnej stolicy to najlepiej zacząć od miejscówki na Lwowskiej.