Tobie bliżej do takiej kobiecości zadziornej czy do dziewczynki z dobrego domu?
Nie myślę o sobie w kontekście kobiecości. Czasem czuję się jeszcze dziewczyną, czasem kobietą. Ale zawsze miałam raczej kolegów (i dalej tak jest). Kopałam piłkę i graliśmy razem w gry komputerowe. Z drugiej strony chodziłam na balet i naprawdę chciałam zostać tancerką. Dostałam się nawet na Wydział Teatru Tańca przy krakowskiej PWST. Ale czasem jest tak, że coś bardzo kochasz i nagle przestajesz. Ja tak miałam z tańcem. Na drugim roku przeniosłam się na Wydział Aktorski w Łodzi. To była bardzo dobra decyzja. Bardzo mnie to zmieniło i otworzyło.

Gdzie teraz masz dom?
W Warszawie, zaczęłam tu mieszkać już w trakcie szkoły łódzkiej.

Urodziłaś się w Lublinie. Jak w dzieciństwie widziałaś Warszawę, a jak widzisz ją teraz, po filmie „Miasto 44”?
Warszawa to było duże, niedostępne miasto. Obce. Przygotowując się do filmu, poznałam Warszawę, której nie ma. Teraz to dla mnie piękne i oswojone miasto, które nosi ślady przeszłości, ale trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Wiem nawet, gdzie były wejścia do kanałów.

Kama ma 18 lat. Co robiłaś w jej wieku?
Zaczynałam pierwszy rok studiów. Nie wiedziałam, kim będę. Nie wiedziałam nawet, w co się pakuję, to było czyste. Bez oczekiwań. Wszystko było przede mną. Pamiętam, jak siedziałam ze swoją grupą na studiach, mieliśmy próby do egzaminu z Szekspira, który był, na marginesie, straszny. Rozmawiałam ze swoim kolegą Filipem Pławiakiem i powiedziałam mu: „Chciałabym kiedyś zagrać w filmie o powstaniu”. No i się spełniło.

Uroczysty pokaz „Miasta 44” 30 lipca. W kinach od 19 września

Tekst Anna Luboń