Na pierwszą połowę „Sezon na truskawki” Marty Dzido. To zbiór opowiadań, które skupiają się na temacie kobiecego pożądania i seksualności. Próbując zresztą każdą z tych rzeczy odczarować. Jest bardzo dużo o radości z seksu, o tym, że kobiety też mają do niej prawo i że niektóre z nich chętnie zresztą z tego prawa korzystają i to z wieloma partnerami. Jest o odkrywaniu własnego ciała, jego potrzeb i oczekiwań. Jest o bólach dojrzewania. Ale też o małżeńskich i przyjacielskich zdradach, złamanych sercach, kobiecej wersji kryzysu wieku średniego i wiecznym poszukiwaniu samego siebie. Dzido pokazuje w swoich opowiadaniach kobiety, dziewczyny, które są podmiotem, a nie przedmiotem seksualnych relacji. Takie, które pożądają i temu pożądaniu ulegają. Najczęściej zresztą z radością i bez poczucia winy. Są wyzwolone w tym tego słowa znaczeniu, że nie wstydzą się tego, kim są i co zrobiły.

Mnie jako pisarzowi Dzido imponuje w tym, jak pisze o seksie. Bo polski język jest w tym zakresie bardzo ubogi. W jednym z opowiadań zwraca uwagę na problemy z opisem kobiecego onanizmu. Bo z męskim nie ma problemu, chociaż powiedzmy sobie szczerze, że te wszystkie „walenie Niemca w hełm”, „marszczenie Freda”, „gładzenie węgorza” czy „ćwiczenie marszałka” to raczej koszarowy humor. W żeńskiej wersji pozostaje tylko, jak to opisuje Dzido, okropny samogwałt i medyczna masturbacja. I tak to też wygląda, jeśli chodzi o całą sferę seksualną. Mamy wyrażenia albo wulgarne, albo lubieżne, albo dziecinne (jak te wszystkie siusiaczki). Jak w takim razie opisywać sceny łóżkowe, żeby z jednej strony nie były wulgarne, a z drugiej nie zalatywały grafomanią? Jak je budować, żeby budziły podniecenie zamiast zażenowania? Dzido się to udało. Jak? Sprawdźcie Państwo sami.

Na drugą połowę proponuję powieść „Dziewczyna, kobieta, inna” Bernardine Everisto w tłumaczeniu Agy Zano. Konkretna już pozycja, bo licząca prawie 500 stron. Opisująca życie dwunastu różnych bohaterek na przestrzeni około stu lat. To opowieść nie tylko o tym, co to znaczy być kobietą we współczesnej Wielkiej Brytanii, ale też o rasie (większość bohaterek jest czarnoskórych) i orientacji seksualnej. A wszystko to łączy się w to jedno wielkie pytanie o własną tożsamość. Bernardine dostała za tą powieść nagrodę Bookera w 2020. Jedną z najważniejszych literackich nagród na świecie.

No i jest to książka przez większość czasu niewiarygodnie fascynująca. Pozwalająca nam spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy i zupełnie innymi oczyma. Everisto traktuje swoje bohaterki z wielką czułością, sympatią, ale też nie boi się narazić ich na śmieszność. A losy tych dwunastu kobiet przecinają się na różnych płaszczyznach, tworząc ciekawą układankę. Wady? No niestety Everisto wpada tam miejscami w mocno dydaktyczne tony. Co może nie powinno dziwić w przypadku powieści, która w założeniu jest polityczna i feministyczna. Ale jednak są momenty, gdzie ten poziom „słuszności” przekraczał próg mojej tolerancji. Ale z drugiej strony, są tam też całe, długie partie tekstu, które są przepiękne i głęboko zapadają w serducho. Jak chociażby historia Dominique, która pokazuje, że przemoc domowa nie zawsze odbywa się na linii kobieta - mężczyzna. Pomimo swoich wad, ta książka zrobiła na mnie wielkie wrażenie.

No i wreszcie na dogrywkę rzecz trochę starsza, ale chyba najlepsza z tych wszystkich książek. Czyli „Trzy kobiety” Lisy Taddeo, którą również przetłumaczyła Aga Zano. Dla odmiany reportaż, gdzie autorka przedstawia portrety trzech kobiet i ich pożądania. Pierwsza bohaterka wdała się w romans pozamałżeński z dawnym chłopakiem i sama nie wie, jak się z tym czuje. Druga próbuje pozbierać się po dziwnej, seksualnej relacji ze swoim licealnym nauczycielem. I dopiero po latach zdaje sobie sprawę, co wtedy naprawdę zaszło. Trzecia żyje w szczęśliwym związku, ale równocześnie wraz ze swoim mężem tworzy kolejne trójkąty i wielokąty. I sama nie do końca rozumie, dlaczego to robi i nie wie, czy jest szczęśliwa.  

Każda z tych kobiet opowiada, w jaki sposób znalazła się w takim miejscu swojego życia. Co je do tego doprowadziło. Jakie potrzeby w ten sposób zaspokajały. Jest to książka spokojna, ale równocześnie bardzo mocna. Starannie badająca każdą historię, odtwarzająca ich przebieg krok po kroku, a równocześnie wnikliwie pokazująca stan psychiczny i myśli bohaterek.

Trzy książki. Każda trochę inna, ale każda warta przeczytania. Jeśli szukacie sposobu, jak zabić czas pomiędzy meczami, to już wiecie, po co sięgnąć.