Komu uda się wyszperać starszą sukienkę z archiwów domów mody, ten wygrywa – takie zawody odbywają się ostatnio regularnie, choćby podczas rozdania Oscarów, gali MET czy festiwalu filmowego w Cannes. Idąc od końca: na Riwierze Francuskiej w kreacjach vintage widzieliśmy Kirsten Dunst (Chanel, 1995), Gigi Hadid (Zac Posen, 2014), Winnie Harlow (Jean Paul Gaultier, 2008), Alessandrę Ambrosio (Elie Saab, 2005) czy Lily-Rose Depp (Chanel, 1994). Na schodach nowojorskiego Metropolitan Museum of Art ciężko było znaleźć osobę w kreacji świeżo spod igły. Gala inaugurująca wystawę poświęconą twórczości Karla Lagerfelda stała się pretekstem do tego, żeby przypomnieć legendarne projekty mistrza dla Fendi, Chloé, a przede wszystkim Chanel – w tym domu mody spędził na stanowisku dyrektora kreatywnego 36 lat. Pod jego czujnym okiem powstały suknie, w których na MET przyszły Dua Lipa (ślubna kreacja z 1992 roku), Nicole Kidman (suknia, w której aktorka zagrała 19 lat temu w słynnej reklamie perfum No. 5) czy Gisele Bündchen (projekt z 2007 roku). Przed teatrem Dolby w Hollywood, na białym dywanie (pierwszy raz od 1961 roku zrezygnowano z czerwonego) w archiwalnych projektach wystąpiły Rooney Mara (Alexander McQueen, 2008), Winnie Harlow (Armani Privé, 2005) czy Cate Blanchett, ale jej wybór nikogo nie zdziwił. Aktorka, nominowana do Oscara za fenomenalną rolę dyrygentki w „Tár” (reż. Todd Field), od lat jest sukienkową monogamistką. Czasem wkłada tę samą kreację po kilku latach, innym razem przerabia ją, by zyskała nowy charakter. W 2020 roku zapowiedziała, że podczas Biennale w Wenecji nie użyje żadnej nowej stylizacji, a tym razem w Cannes miała na sobie kreację uszytą z resztek materiałów z atelier Louis Vuitton. Poprosiła o nią dyrektora artystycznego domu mody Nicolasa Ghesquière’a. „Powielanie jest szykowne” – stwierdziła w wywiadzie dla amerykańskiego portalu Vogue stylistka aktorki, Elizabeth Stewart. „Idea powtarzania ubrań nie powinna wzbudzać takiej sensacji, przecież robimy to w codziennym życiu” – skomentowała w rozmowie z Business of Fashion sama Blanchett. Nie powinna, a jednak wzbudza. Kim Kardashian rzadko kopiuje nawet codzienne stylizacje, chwaląc się (dosłownie), że zgromadziła już ponad 30 tysięcy kreacji. 

Upcycling dotyczył do tej pory śmiertelników, co więc się stało, że przyciągnął uwagę gwiazd? Czy chodzi o ekologię? Tak! Lekcję z historii mody? Tak! Rozgłos? Jak najbardziej! A może snobizm? Nie ukrywajmy tego. Ogromne zainteresowanie kreacjami vintage to próba wyróżnienia się w tłumie gwiazd ubranych w stylizacje z najnowszych pokazów, które wszyscy widzieli. Odkopanie projektu z lat 80. czy 90. sprawia, że wszystkie oczy są zwrócone właśnie na ciebie. Tak było z Kim Kardashian i słynną sukienką Marilyn Monroe, którą celebrytka wybłagała od muzeum Ripley’s Believe It or Not! Próby przekupstwa, a także wciśnięcia się w znacznie mniejszą kreację, szczegółowo uchwycone w jednym z odcinków „The Kardashians”, opłaciły się. Kim najpierw wywołała szok na ubiegłorocznej gali MET, a potem została zlinczowana za rzekome zniszczenie wartego 4,8 miliona dolarów muzealnego projektu. Pojawia się pytanie, kiedy vintage jest już za stare, by się w nim pokazać? Czy muzealna moda faktycznie powinna wyjść na światło dzienne? 

Kilka lat temu miałam przyjemność odwiedzić jedno z archiwów Dior Heritage i porozmawiać z ich szefową Soïzic Pfaff. To pilnie strzeżone miejsce, do którego wstęp mają nieliczni. Sejf, w którym są zamknięte ubrania z lat 1947–1957 autorstwa samego Monsieur Dior, ma odpowiednią temperaturę i wilgotność. Zasady: „Zamiast wypożyczyć projekt, który ma wartość muzealną, lepiej go zrekonstruować”, trzymają się również inne legendarne domy mody. W odszytych na nowo kreacjach widzieliśmy ostatnio wiele gwiazd. Natalie Portman w Cannes pojawiła się w słynnej sukience Junon z 1949 roku zaprojektowanej przez Diora, a dla Margot Robbie Chanel odszyło na miarę model z 1992 roku, który na pokazie miała na sobie Cindy Crawford. Z kolei dla Sofii Richie Grainge ten sam dom mody zrekonstruował specjalnie na ślub dwie kreacje. Na najbardziej instagramowym weselu tego roku córka piosenkarza Lionela Richie miała m.in. krótką, białą, tweedową sukienkę z kamelią na dekolcie, którą premierowo na wybiegu w 1993 roku prezentowała Claudia Schiffer, a także białą maksi ze zdobieniami i z długim rękawem z 1997 roku (na pokazie chodziła w niej Stella Tennant). Dziś gwiazdy mogą przebierać w dawnych projektach, jednak gdy w 1987 roku zapadła decyzja o założeniu archiwów Diora, dom mody nie miał żadnych ubrań mistrza. „Zaczęły odzywać się do nas klientki Monsieur, które wciąż posiadały jego kreacje i często w ramach darowizny albo sprzedaży przekazywały nam swoje zbiory. Może się to wydawać dziwne, ale w wielu największych domach mody do dziś nie archiwizuje się projektów, dlatego możemy poszczycić się chyba jednymi z największych zbiorów na świecie” – mówi Pfaff. 

Vintage to najszybciej rozwijająca się gałąź mody i gigantyczny biznes, który do 2027 roku ma podwoić swoją wartość do 351 miliardów dolarów. Dotychczas luksusowe przedmioty były przeważnie wystawiane przez klientów na popularnych platformach, takich jak Vestiaire Collective czy RealReal. Od niedawna domy mody same zaczynają gromadzić i sprzedawać archiwalne kolekcje. Tak robi choćby Oscar de la Renta, którego platforma Encore by Oscar de la Renta skupuje dawne projekty, reperuje i wprowadza do ponownego obiegu. W dobrych cenach można kupić tam prawdziwe perełki dostępne w pojedynczych egzemplarzach, odrestaurowane i z potwierdzoną autentycznością. Jeszcze ciekawsza jest inicjatywa Gucci Vault. Znajdują się tu zarówno rzeczy vintage, jak i unikaty uszyte z deadstocków domu mody albo przerobione przez młodych artystów. W internetowej wypożyczalni Jean Paul Gaultier są dostępne archiwalne projekty marki, w tym słynny stożkowy gorset z trasy koncertowej Madonny, z kolei Valentino Vintage to koncept siedmiu butików w Mediolanie, Paryżu, Londynie, Tokio, Los Angeles, Nowym Jorku i Seulu. W poszukiwaniu kreacji na wielkie wyjście czy wesele można teraz pokusić się o dawny projekt, który wciąż jest na czasie. Włóż to jeszcze raz, sama!