Fashion week w cieniu inwazji pluskwy zapewne nie zachwieje pozycją Paryża jako najbardziej stylowego miasta świata. Wszak oprócz tygodnia mody, stolica może się szczycić bezpretensjonalnym szykiem przez 365 dni w roku. Wszystko dzięki mieszkankom Paryża, których gust i styl życia pozostaje inspiracją dla kobiet z różnych stron świata.

Czy możemy się od nich nauczyć więcej niż słynnej nonszalancji w stylu ubierania? Co warto naśladować, a nad czym to Francuzki powinny popracować?

TAK: Moda po parysku

Nie, Paryżanki nie ubierają się jak „Emily w Paryżu”. Historia Amerykanki, która stara się być bardziej francuska niż autochtonki to tylko fantazja, o tym jak Starą Europę wyobrażają sobie przybysze z daleka. Choć część z nas może inspirować estetyczna brawura bohaterki Lily Collins, innych razi jej pstrokaty, ostentacyjny luksus. Francuzki na ogół plasują się w tej drugiej grupie.

W czym tkwi ich sekret? W tak zwanym “je ne sais quoi”, czyli… nie wiadomo czym. Bardziej opisowo można TO nazwać pewnym luzem, niewymuszoną elegancją, wrażeniem, że wygląda się świetnie niemal bez wysiłku.

Dla mieszkanek Paryża trendy to sugestia, a nie obowiązek. Dobrze skomponowana szafa ma opierać się na ponadczasowych fasonach, uzupełnionych perełkami vintage i szczyptą luksusu (jak markowa it bag, jedwabna chusta, szlachetna biżuteria). Wspólnym mianownikiem jest jakość: tkaniny premium i świetny krój.

Jedna ze współczesnych francuskich ikon, Jeanne Damas, twierdzi: „dla mnie paryski styl to prostota. Noszę z grubsza to samo każdego dnia, jak uniform”. Co znalazło się na jej liście must-haves? Kopertowa sukienka Gabin [model jej własnej marki Rouje – przyp. red.], dżinsy z wysokim stanem, marynarka w męskim stylu, slip dress, botki i trencz. Sama nosi model vintage od Burberry.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by Jeanne Damas (@jeannedamas)

TAK: Kult naturalności

To nie stereotyp – Francuzki naprawdę nie lubią „instagramowego” makijażu. Szczególnie małym powodzeniem cieszą się ciężkie, kryjące podkłady. Wystarczy im muśnięcie rozświetlającego korektora, bo zamiast zakrywać niedoskonałości, rodaczki Coco Chanel wolą je pielęgnować. Stawiają na konsekwentne oczyszczanie i nawilżanie skóry, także za pomocą regularnych maseczek.

W makijażu stawiają na jeden akcent: rzęsy wyciągnięte do nieba albo zmysłowa pomadka w czerwieni czy bordo. Naturalne piegi przykrywają najwyżej małą porcją różu.

Do oszczędnego makijażu pasują typowe francuskie fryzury. Zamiast wystudiowanych fal czy misternych upięć, na ulicach Paryża zobaczycie raczej bezpretensjonalne krótkie cięcia albo długie włosy w lekkim nieładzie. Francuzki noszą je także w średnim czy starszym wieku, bo i podejście do upływu czasu jest tu zdrowsze. Przecież kurze łapki to oznaka częstego uśmiechu…

NIE: Używki

Stereotypowe francuskie śniadanie? Pół croissanta, kawa i dwa papierosy. Francja pozostaje jednym z najchętniej palących narodów Europy, a nowe badania Santé Publique France szacują odsetek palaczy na 31.8. Częściowo to pokłosie silnych uwarunkowań kulturowych – to tu narodził się ruch egzystencjalistów i kino Nowej Fali, fetyszyzujące wręcz obrazy pięknych kobiet z dymkiem w dłoni.

Emanuel Macron dwa lata temu ogłosił wieloletni program walki z rakiem, w myśl którego młodzi urodzeni po 2010 roku mają być pierwszym pokoleniem wolnym od dymu. Na wymierne efekty wciąż trzeba będzie poczekać.

Co może zaskakiwać, to komentarz prezydenta do wspomnianej inicjatywy. „Alkohol jest odpowiedzialny za jedną piątą możliwych do uniknięcia nowotworów. Oczywiście, alkohol leży u podstaw naszych tradycji. Nie chodzi o dążenie do abstynenckiego społeczeństwa – tłumaczył Macron. Dotknął tym samym kolejnego francuskiego problemu – przekonania o nieszkodliwości codziennej konsumpcji. Chodzi o ten kieliszek wina (albo dwa) do kolacji, który wydaje się nieodłączną częścią tamtejszego stylu życia.

Francuzi powiedzieliby zapewne, że czerwone wino jest wręcz zdrowe, ze względu na zawartość antyoksydantów. Nie zgodziłaby się z tym biochemiczka dr Joanna Podgórska, która w książce „Tak działa mózg. Jak prawidłowo dbać o jego funkcjonowanie” dowodzi, że sensowną dawkę przeciwutleniaczy zapewniłoby dopiero… kilka butelek wypitych na raz.

TAK: Dieta nie za karę

Pokutuje przekonanie, że Francuzki brzydzą się sportem, a za aktywność fizyczną wystarczy im przejażdżka rowerem do kawiarni. To mit. Według badań kantar dla Elior grup aż 78 proc. Francuzów deklaruje, że przestrzega zdrowej i zróżnicowanej diety. Powodem nie miałaby być jednak chęć schudnięcia, a preferencje smakowe.

Podobny odsetek szacuje, że ich aktywność fizyczna jest co najmniej umiarkowana. Im młodsi respondenci tym większe zaangażowanie w sporty. Niestety, statystki podają też, że w tym tysiącleciu liczba Francuzów z nadwagą wzrosła, szczególnie na biedniejszej Północy. Czas wrócić do tradycyjnie francuskiego stylu odżywiania, opartego na świeżych produktach i wolnego od fast foodów?

NIE: Brak punktualności

Na papierze Francuzi cenią sobie punktualność, a transport publiczny wiernie trzyma się rozkładów. Rzeczywistość potrafi jednak odbiegać od teorii. Ze względu na częste strajki, transport nie jest w 100 proc. godny zaufania, a dziwnym trafem na większości blogów paryskich ekspatów pojawiają się zarzuty o notorycznym spóźnianiu się na spotkania, zwłaszcza towarzyskie.

15 minutowe opóźnienie to standard, a na proszonej kolacji wręcz nie wypada pojawić się o czasie. Czy to element słynnego francuskiego luzu? Jeśli tak, to ten jeden, którego nie warto naśladować.