Zła passa na giełdzie, nietrafiona kolekcja Reserved, kilkuprocentowy spadek w odwiedzalności sklepów koncernu a teraz 20 milionów złotych straty na marce Tallinder. LPP zamyka swój najnowszy szyld, który miał być konkurencyjny na rynku odzieży premium. Trzeba przyznać szczerze - rozwój Tallindera przypadł na bardzo trudny moment w życiu koncernu. Nowa marka nie wybroniła się i, w związku z dwudziestokrotnie większą niż w założeniach stratą, zostaje zlikwidowana.

Czy to dało się przewidzieć? LPP dotychczas zyskiwało na dobrej inspiracji strategią Inditexu. Sinsay przyniósł zyski, spodziewano się, że także dorosły odpowiednik dla Massimo Dutti okaże się długofalowo sukcesem. Tallinder nie przypadł jednak klientom do gustu na tyle, by komukolwiek udało się ocalić ten koncept w biznesowej strategii LPP. Tym bardziej, że czasu na udowodnienie długofalowej rentowności marki zabrakło, bo LPP mierzy się teraz z większymi problemami.

Obecnie koncern musi skupić się na poprawieniu wyników swojego flagowego szyldu - Reserved. W skali trzech lat, także w związku z mniejszym zainteresowaniem produktami głównej marki koncernu, akcje całego LPP spadły o niemal 40%. Tallinder jako początkująca i trudniejsza marka, pogłębił ten spadek o kolejne 2%. Rozwijany od stycznia, dorobił się 8 salonów, ale nie doczeka planowanych 20 (istniejące będą czynne do końca lutego 2017). Likwidacja nierentownej marki ma pomóc w rozwoju tych, które są czarnym koniem koncernu. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że jedną z tych inwestycji będzie zatrudnienie dyrektora kreatywnego Reserved - Japończyka Sho Kondo. To on, wzorem zagranicznych odpowiedników tego stanowiska, ma za zadanie postawić markę na nogi. 

Przypominamy, jak wyglądał start marki Tallinder >>