Pedro Almodovar kazał czekać na swój nowy film dobre trzy lata, czyli od czasu premiery bardzo dobrze przyjętej „Juliety”. „Ból i blask” to z kolei produkcja zgoła odmienna od tamtej, bo autobiograficzna. Główną rolę gra w niej Antonio Banderas. Jest ona czymś w rodzaju rozliczenia nie tylko z własną twórczością, ale i życiem reżysera.

To klasyczny typ filmu o filmie, na wzór chociażby wybitnego „Osiem i pół” Federico Felliniego. Krytyk Tadeusz Sobolewski w „Gazecie Wyborczej” nie krył swojego zachwytu, nazywając „Ból i blask” arcydziełem, filmem, który „wpuszcza widza do środka i otwiera jakąś wspólną przestrzeń”.

CZYTAJ TEŻ: Cannes 2019: Paweł Pawlikowski w gronie jurorów festiwalu

Z kolei znakomity brytyjski krytyk Jonathan Romnney wspominał na Twitterze, że Almodovar jest mocno Proustowski w swojej najnowszej propozycji, co samo w sobie jest wielką zachętą. Zgodnie chwali się też Banderasa, który rzekomo zagrał rolę życia. Stąd nic dziwnego, że 18 maja w Cannes widownia zareagowała 10-minutową owacją na stojąco po seansie. W rankingu „Screen Daily” film Almodovara póki co wyraźnie pokonuje wszystko inne, co dotąd pokazano w Cannes.

Poza Banderasem w filmie zobaczymy m.in. Penelope Cruz (gra matkę reżysera), Raula Arevalo („Przelotni kochankowie”), Leonarda Sbaraglię („Dzikie historie”), Cecilię Roth („Wszystko o mojej matce”) oraz Asiera Exteandię („Przerwane objęcia”).

Almodovar już nieraz wyjeżdżał z Cannes z nagrodą – dostał je za reżyserię do filmu „Wszystko o mojej matce” oraz za scenariusz „Volver”. Jednak do tej pory nie udało mu się zdobyć tej najważniejszej, czyli Złotej Palmy za najlepszy film. Już 25 maja przekonamy się, czy obchodzący w tym roku 70. lat Almodovar dostanie niezwykły prezent.

CZYTAJ TEŻ: Najlepiej ubrani mężczyźni na 72. Festiwalu Filmowym w Cannes

Na razie nie znamy jeszcze polskiej daty premiery filmu, ale na pewno będzie miała miejsce jeszcze w 2019 roku. Przy okazji zachęcamy na koniec do sprawdzenia się w naszym quizie z wiedzy o festiwalu w Cannes