Odważne kolory, mocne wzory, architektoniczne łączenie fasonów, zaskakujące interpretacje wszystkiego, co retro, efektowne patchworki, cekiny, brokat, flabany, pióra i hafty. W Uterqüe działo się dużo i dobrze już od 13 lat na stronach internetowych oraz w 91 sklepach stacjonarnych rozsianych po całym świecie. Ubierały się tam stylistki i redaktorki, ale też niezwiązane z branżą fashion maksymalistki. Same regularnie zaglądałyśmy na zakupy do warszawskiej Galerii Mokotów, w której umiejscowiono jeden z 4 polskich butików marki. 

Niestety, w biznesie nie ma miejsca na sentymenty, a wyniki finansowe Uterqüe zdają się mówić same za siebie. Jak podaje serwis Fashionbiznes.pl, w pierwszym półroczu 2021r. zysk wynosił tu ok. 31 milionów euro, podczas gdy Zara + Zara Home zarobiły prawie 9 miliardów euro. 

Co dalej? Śpieszymy z odpowiedziami!  „Inditex przyspiesza różnicowanie i rozwój zrównoważonej transformacji strategicznej swojego modelu biznesowego” – powiedział Pablo Isla podczas wystąpienia, w którym odniósł się również do najbliższej przyszłości Uterqüe. W ramach strategii przewidywania i cyfrowej transformacji firmy, zapowiedział  integrację marki  z Massimo Dutti – drugim postrzeganym jako premium brandem Inditexu. Ogłoszono też podyktowaną wycofaniem Uterqüe z rynku relokację wszelkich zasobów. Pracownicy związani do tej pory z marką mają pozostać w firmie (uff!), a lokale pozostałe po zamknięciu sklepów stacjonarnych w większości przekształcone będą na butiki innych brandów z portfolio przedsiębiorstwa. 

Choć mariaż najbardziej barwnej i ekstrawaganckiej marki Inditexu z tą kojarzoną z surową prostotą i minimalizmem wydaje się potężnym wyzwaniem, przez ekspertów oceniany jest jako rozsądne i trafne posunięcie rynkowe. Niestety! Warto dodać, że na zakupy w Uterqüe mamy jeszcze tylko rok. Nie wiemy jak wy, ale my biegniemy pakować internetowe koszyki!