Wśród nowości MISBHV znalazły się między innymi bluzy, koszule, T-shirty i sukienki z nadrukiem przedstawiajacym twarz kobiety z charakterystyczną krótką fryzurą z grzywką i mocno podkreślonymi ustami. Teraz okazuje się, że nie jest to wcale ich autorska grafika, a obrobione w programie zdjęcie jednego z fotografów. Hqeivy, bo tak się przedstawia twórca, postanowił zainterweniować w tej sprawie i skontaktował się z marką, by wyjaśnić całe zajście bezprawnego używa jego pracy, o czym napisał na swoim Instagramie, gdzie opublikował swoją fotografię oraz korespondencję z Tomkiem Wirskim.

W poście opowiedział, że zdjęcie powstało cztery lata temu i w 2016 roku stało się bardzo popularne w sieci - było szeroko komentowane i repostowane na takich platformach, jak Tumblr, Pinterest czy Wibo. To wiązało się też z bezprawnym używaniem go do plakatów, nadruków odzieżowych czy case'ów na telefony i przez ostatnie lata fotograf regularnie musiał bronić swoich praw własności intelektualnej. W sierpniu tego roku miał dostać maila od dyrektora projektowego polskiej marki MISBHV, który podkreślał, że projektant - który już nie współpracuje z brandem - wykorzystał jego zdjęcie jako projekt nadruku oraz załączył screeny internetowego sklepu z nową kolekcją. W wiadomości było też napisane, że odchodzący z firmy pracownik zapewniał markę, że kupił prawa autorskie do fotografii, co jak się okazało nie było prawdą. Hqeivy dokładnie opowiedział, co jako zadośćuczynienie obiecał mu dyrektor projektowy marki: "Wyraził, że są gotowi przekazać mi kupony na zakupy o wartości 2000 euro (odpowiednik puchowej kurtki?). Jako rekompensatę. Jednak ten przedstawiciel MISBHV nie wspomniał o moich prawach autorskich jako fotografa i prawach portretowych modelki, które są oczywiście naruszane. Odpowiedziałem więc, że nie użyli jednego, ale kilku nieautoryzowanych zdjęć zrobionych przeze mnie na swoich wydrukach (o ile wiem, istnieje co najmniej siedem elementów projektu do kupienia), co jest poważnym podwójnym naruszeniem. Mam nadzieję, że porozmawiam o odszkodowaniu za moje prawa do fotografii, zamiast proponować mi bon na zakupy".  

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez @hqeivy Paź 24, 2020 o 8:36 PDT

Na końcu fotograf podkreślił, że wciąż nie otrzymał od marki żadnej odpowiedzi, jednak jego wersji przeczy komentarz Tomka Wirskiego. Screen z jego wypowiedzią krąży po wielu grupach facebookowych, gdzie użytkownicy dyskutują na temat całej sprawy. Wirski oddala w niej wszelkie zarzuty fotografa i przekonuje, że to przedstawiciele marki nie mogą się z nim skontaktować.

Póki co post z nieautoryzowanymi zdjęciami zniknął z oficjalnego konta MISBHV na Instagramie, chociaż ubrania wciąż są w sprzedaży.