Jedną z najbardziej oczyszczających funkcji teatru jest moment, w którym my, widzowie, oglądając sztukę i śledząc losy bohaterów granych przez aktorów, możemy przejrzeć się w tym, co dzieje się na scenie jak w lustrze. Dla niektórych jest to moment bolesny, dla innych wstydliwy, dla jeszcze innych zabawny, a dla sporej grupy – wyzwalający. W czasie takich sztuk reakcje publiczności nie są jednowymiarowe. Nie ma ani gromkich, jednogłośnych salw rechotu, ani jednostajnego pomruku czy pochlipywania. Czasem jest gromki śmiech, czasem zaduma, czasem wybuch histerycznego chichotu u jednego z widzów. Niekiedy niewygoda, zasłuchanie. Takich reakcji doświadczają widzowie przedstawienia „Same plusy”, wystawianego przez Fundację Garnizon Sztuki w Teatrze Imka w Warszawie (do zobaczenia również w całej Polsce).

Z pozoru to opowieść o korporacji, której bliżej do faszystowskiej instytucji niż do spokojnego zakładu pracy. Jej pracownicy zmagając się z codziennymi problemami w pracy, gubią poczucie własnej wartości i sedno życia, jakim jest miłość. Łatwiej jest im odnaleźć się w świecie online niż przełączyć się na – wydawałoby się bardziej naturalne – onlife. Świat online jest bezpieczniejszy, nie wymaga dotyku, nie zagarnia przestrzeni własnej, nie atakuje, no i w każdej chwili można się z niego wyłączyć. Ale tak naprawdę „Same plusy” to opowieść o każdym z nas, w czasach, w których Internet jest nam bliższy niż drugi człowiek.

ZOBACZ: Fizycy, czyli wszyscy jesteśmy wariatami? [RECENZJA]

Cezary Harasimowicz, autor sztuki, doskonale podsłuchał korporacyjną nowomowę, która jest nieskładnym, wsobnym spolszczeniem angielskich nazw i czasowników. Pracowników korporacji przyrównał do tysięcy zastępów myszek, która zamknięte w szklanych terrariach starają się dostać na wyższe piętro, po drodze tracąc masę energii na mnóstwo niepotrzebnych działań. Ta metafora jest tak samo prawdziwa, jak przygnębiająca. Choć sama sztuka przygnębiająca nie jest. Daje nadzieję. Podsumowuje życie swoich bohaterów na plus.

Największymi plusami „Samych plusów” są znakomici aktorzy, którzy pod wodzą reżysera Wawrzyńca Kostrzewskiego stworzyli świetnie grający kwartet. Zuza grana przez Gabrielę Muskałę jest nieporadna życiowo, ale ta znakomita aktorka daje jej czuły, komediowy rys, dzięki czemu jej bohaterka nigdy nie ociera się o śmieszność. Wspaniała Grażyna Wolszczak gra twardą z zewnątrz, ale miękką w środku Ryśkę, która nienawidzi facetów, ale sama już nie bardzo pamięta za co. Fenomenalna Marieta Żukowska stworzyła postać Elki na złożonym interwale delikatności i subtelności, dzięki czemu gra jak z nut! A Michał Czernecki, wykorzystując swój niezwykły talent, przeprowadza bezpiecznie granego przez siebie Krzysztofa z punktu chamstwa i ignorancji do punktu ukojenia i bliskości. Aktorzy są sprawiedliwi wobec swoich bohaterów. Nie rozgrzeszają ich, ale starają się ich obronić. Tworzą różne osobowościowo typy, w których odnajduje siebie publiczność. Na szczególną uwagę zasługuje finałowa sekwencja, w której aktorzy „tańczą” korporacyjnego kontredansa, aż do upadku, aż do upodlenia. To bardzo mocny punkt spektaklu, za który należą się ukłony reżyserowi, a szczególnie utalentowanemu duetowi choreograficznemu: Kasi Zielonce i Jarkowi Stańkowi.

ELLE MAN POLECA: O miłości XXI wieku: Nie wystarczy kochać. Trzeba kochać mądrze [WYWIAD]

Mogłoby się wydawać, że „Same plusy” to opowieść o samotności wywołanej przez nowe technologie. Ale jest to bardziej opowieść o tym, jak nowe technologie mogą pomóc nam w pokonaniu tej samotności. Na szczęście „samotność w sieci” to już przeżytek, na który nie jesteśmy skazani. Choć w tej kwestii wszystko na końcu zależy od nas.

  • "Same plusy"
  • Cezary Harasimowicz
  • reż. Wawrzyniec Kostrzewski
  • Granizon Sztuki/Teatr Imka w Warszawie

---------

Tomasz Sobierajski - socjolog z zawodu i z pasji, badacz społecznych zjawisk i kulturowych trendów. Naukowiec 3.0 nie bojący się trudnych wyzwań i multidyscyplinaroności. Autor kilkunastu książek o sprawach ważnych. Wykładowca akademicki i akademik z ambicjami. Znakomity słuchacz oraz wnikliwy obserwator. Kustosz dobrych manier i trener poprawnej komunikacji. Apostoł dobrej nowiny i przeciwnik złych emocji. Z zamiłowania sportowiec i podróżnik. Wegetarianin, cyklista i optymista. Nowojorczyk z duszy, berlińczyk z miłości i warszawianin z wyboru.