Zamieszanie w mediach społecznościowych wywołał Robert Smith – lider grupy – który we wrześniu oznajmił, że The Cure wystąpią na „ok. 20 festiwalach w 2019 roku, głównie w Europie”. Z czasem pojawiły się pierwsze daty, przede wszystkim imprezy konkurencyjne dla Open'era, ale o gdyńskim koncercie wciąż cisza.

Przyznam szczerze, że to dziwne z kilku powodów. Po pierwsze, Open'er to jeden z najważniejszych festiwali muzycznych nie tylko w Polsce, ale również w Europie, czego dowodem są liczne nagrody przyznawane imprezie. Po drugie, występ The Cure ogłosiło już wielu bezpośrednich konkurentów dla gdyńskiego wydarzenia w tym festiwal Colours of Ostrava, organizowany zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od polskiej granicy. To właśnie tam ciągną tłumy słuchaczy, którym Open'er wydaje się być zbyt mainstreamowy lub za drogi. Już teraz wiemy, że oprócz brytyjskiej legendy w Czechach zaprezentuje się również Florence And The Machine.

I po trzecie – chyba najważniejsze – Open'er zawsze aspirował do miana „naj”. Zarówno wtedy, kiedy zawstydzał świat, ogłaszając koncert Prince'a, jak i wtedy, kiedy ucieszył rodzime poletko, organizując jubileuszowy koncert Brygady Kryzys.

Open'er Festival 2019: kto zagra?

Oczywiście fakt, że do tej pory Mikołaj Ziółkowski (dyrektor imprezy) nie zapowiedział występu The Cure nie oznacza, że muzycy nie zagoszczą w Gdyni. Jest to jednak o tyle zastanawiające, że w zeszłym roku o tej porze wiedzieliśmy już, że podczas Opene'ra 2018 zagrają m.in. Gorillaz, Bruno Mars oraz Depeche Mode, a więc – znaliśmy aż trzech z czterech headlinerów! Jeśli chodzi o przyszłoroczną edycję znamy zaledwie jedną główną gwiazdę, Travisa Scotta, który może i rządzi w świecie rapu, jednak jego nazwisko niewiele mówi konserwatywnym fanom Open'era.

Przyszłoroczna edycja festiwalu odbędzie się od 3-6 lipca. 4 i 6 lipca zespół The Cure gra inne koncerty, możliwe pozostają więc pierwszy lub trzeci dzień imprezy. Niby wszystko wciąż jest bardzo prawdopodobne, ale jeśli przyjrzymy się aktualnej rozpisce koncertowej grupy dowodzonej przez Roberta Smitha, to dostrzeżemy pewną zależność – zespół ani razu nie występuje dwa dni z rzędu! Ponadto The Cure ogłosili już 18 festiwalowych występów w przyszłym roku, a więc niebezpiecznie zbliżamy się do bariery „ok. dwudziestu”, jaką zapowiedzieli muzycy.

Mam jednak nadzieję, że wszelkie wątpliwości już niebawem rozwieje Mikołaj Ziółkowski, który z dumą oznajmi, że i w Gdyni usłyszymy takie przeboje jak „Boys Don't Cry” czy „Friday I'm In Love”. Moje włosy już są utapirowane!