O ósmym sezonie „Gry o tron” nie da się powiedzieć zbyt wiele dobrego. W szczególności tyczy się to zakończenia, które okazało się mocno nijakie. Fani byli tak rozczarowani tą odsłoną, że stworzyli petycję, w której chcieli, by HBO jeszcze raz ją nakręciła. To oczywiście na nic się zdało, ale dobrze pokazuje wymiar ich niezadowolenia.

CZYTAJ TEŻ: Ostatni odcinek „Gry o tron” to marne zakończenie świetnego serialu. Tego można było się spodziewać...

Wielu ciekawiło, co do powiedzenia o tym wszystkim ma George R.R. Martin, który rzekomo nakreślił z grubsza scenarzystom serialu rozwój wydarzeń. W rozmowie z „The Observer” przyznał, że koniec serialu zwolnił z niego ogromną presję.

„Gdybym mógł skończyć książkę, mógłbym być przed serialem przez kolejne kilka lat. Stres był ogromny” – powiedział. „Nie sądzę, żeby było to dla mnie bardzo dobre, ponieważ to, co powinno mnie przyspieszyć, spowolniło mnie. Każdego dnia siadałem, żeby pisać. Nawet gdy miałem dobry dzień, czyli napisałem trzy lub cztery strony, czułem się okropnie, bo myślałem: ‘Mój Boże, muszę dokończyć książkę. Napisałem tylko cztery strony, kiedy powinienem napisać 40’” – wyznał.

„Ale zakończenie serialu okazało się wyzwalające, ponieważ teraz mogę robić wszystko w swoim własnym tempie. Mam dobre dni i złe dni, a stres jest znacznie mniejszy, chociaż całkowicie się od niego nie uwolniłem. Jestem pewien, że kiedy skończę „A Dream of Spring”, będziesz musiał przywiązać mnie do Ziemi” – dodał.

Pisarz dodał, że nie można zadowolić wszystkich, więc trzeba zadowolić siebie. Dodał, że dwie ostatnie książki z cyklu „Pieśń lodu i ognia” (dotychczas ukazało się pięć) raczej nie będą czerpały z serialu. Zakończenie produkcji HBO mogło okazać się bardzo pomocnym rozwiązaniem dla Martina, bowiem tym samym wypróbował na fanach jedną z opcji. Bardzo prawdopodobne, że w książce będzie ono wyglądało inaczej. Oczywiście, jeśli ostatecznie uda mu się skończyć swoją sagę.