Jestem wielką zwolenniczką tezy, że nie musisz wydawać góry pieniędzy, aby twoja pielęgnacja byłą dobra i skuteczna” – uważa londyńska dermatolożka dr Mia Jing Gao. Jej przekonanie podziela większość specjalistów. Gdy przyjrzymy się osobistym wyborom kosmetycznym lekarzy, zwykle sięgają oni po marki, które dobrze kojarzymy z aptek i drogerii. Oczywiście kierowanie się niską ceną to strategia, która sprawdza się tylko w odniesieniu do pewnych grup produktów. Raczej nie powinno się jej stosować w odniesieniu do kosmetyków anti-aging – w tym przypadku o ich skuteczności świadczy jakość użytych składników, stopień ich przebadania, technologie użyte do ich stworzenia. Te często kosztują i wpływają na cenę końcową produktu. Ale gdy zależy nam tylko na nawilżeniu skóry albo jej oczyszczeniu, naprawdę nie trzeba wydawać dużych kwot. Które z kosmetyków spokojnie możesz sobie odpuścić i wciąż cieszyć się zdrową, ładną cerą?

Drogie kremy nawilżające

Nawilżenie to podstawowa potrzeba każdej skóry, niezależnie od jej typu. Jednak co najważniejsze – nie jest to proces skomplikowany, który wymaga zastosowania zaawansowanych składników albo technologii rodem z NASA. Najskuteczniejsze znane nam substancje nawilżające, takie jak np. gliceryna, są powszechne i tanie jak barszcz. Nie ma więc potrzeby sięgania po wymyślne i drogie kremy, jeśli wszystko, na czym nam zależy, to po prostu miękka, gładka i sprężysta cera.

Jeśli nie stać cię na słoiczek kultowego La Mer, którym zachwyca się połowa Hollywood, śmiało wybierz wielokrotnie tańszy krem np. od CeraVe. Zawiera wszystko, czego potrzebuje skóra: ceramidy, które dbają o zdrową barierę hydrolipidową, kwas hialuronowy pomagający w nawodnieniu, a także glicerynę mającą działanie nawilżające i regenerujące. Lekarze go uwielbiają, bo jest hipoalergiczny, bezzapachowy, nie zatyka porów, a jednocześnie świetnie pielęgnuje i koi.

Kosmetolodzy i kosmetyczki często polecają też krem Bielenda Barrier Renew. Polski kosmetyk w internecie ma tysiące fanek. W swoim składzie zawiera cenne ceramidy, olej babassu i kwas hialuronowy, które perfekcyjnie zaspokajają potrzeby każdej cery. Chwalą go zarówno posiadaczki skóry dojrzałej i suchej, jak i tłustej oraz trądzikowej. Jego formuła szybko się wchłania, a jednocześnie daje wyraźne poczucie komfortu i nawilżenia. Rewelacyjnie sprawdza się jesienią i zimą, ponieważ dobrze chroni przed zimnem oraz wiatrem. Ponadto, krem idealnie nadaje się pod makeup i posiada filtr SPF 30.

I jeszcze jeden warty uwagi, niedrogi krem nawilżający – BasicLab Familias. To internetowy fenomen w sieci mający status bestsellera. Jego formuła łączy humektanty (gliceryna, aloes, pantenol, allantoina, trehaloza) i emolienty w optymalnych proporcjach, dzięki czemu produkt dobrze się wchłania i pozostawia skórę przyjemnie miękką. Jego hipoalergiczna formuła nadaje się nawet dla dzieci od 1. miesiąca życia.

Peeling z drobinkami

Dermatolodzy apelują też, by nie wydawać pieniędzy na peelingi drobnoziarniste. Większość z nich może przysporzyć więcej szkód niż pożytku. „Zawsze mówię moim pacjentom, aby trzymali się z dala od produktów, które zwierają duże, nieregularne drobinki albo granulki – jak na przykład formuły z drobinkami orzechów czy pestek owoców. Mogą prowadzić do mikrouszkodzeń skóry, a także powodować zaczerwienienie, podrażnienia i nadwrażliwość” – tłumaczy nowojorska dermatolog Marisa Garshick. Specjalistka doradza, by w ostateczności sięgać po scruby o mocno rozdrobnionej, wręcz pudrowej konsystencji albo oparte na glinkach.

Większość dermatologów rekomenduje jednak peelingi chemiczne lub enzymatyczne, które rozpuszczają martwy naskórek zamiast go ścierać. Jest to dla cery znacznie bezpieczniejszy, mniej stresujący zabieg – a produkty tego typu można kupić za naprawdę niewielkie pieniądze. Niektóre, jak na przykład APIS Hydro Balance, mają dodatkowe właściwości nawilżające. Skóra po zastosowaniu tego profesjonalnego peelingu jest gładka, świeża i rozświetlona. Często można go spotkać w gabinetach kosmetologicznych, ale producent sprzedaje go też w sieci. Według opinii internautek, kosmetyk nie podrażnia nawet najbardziej wrażliwej cery.

Maska w płachcie

Choć koreańskie maski w płachcie swego czasu były absolutnym hitem, dermatolodzy nigdy nie poddali się modzie na ich stosowanie. Specjaliści postrzegają je raczej w kategorii fikuśnego gadżetu, a nie skutecznego kosmetyku. Dermatolog dr Carmen Castilla z Nowego Jorku przyznaje, że nie poleca ich swoim pacjentom. Często zawierają bowiem więcej substancji potencjalnie alergizujących (np. barwniki, związki zapachowe) niż składników poprawiających stan skóry. „Widziałam już wiele przypadków alergii po użyciu tego typu masek” – przestrzega lekarka. „Mają one duży potencjał drażniący i mogą wywoływać alergie kontaktowe obejmujące całą twarz”. No i przede wszystkim – są drogie. Maska w płachcie potrafi kosztować średnio 10-20 złotych, a przecież mówimy tu o kosmetyku, który stosujemy tylko raz.

Jeśli twoja skóra potrzebuje dodatkowej porcji nawilżenia, dużo bardziej opłaca się kupno klasycznej, kremowej maseczki, która wystarczy na kilkanaście zastosowań. Dermatologiczna marka Bioderma oferuje na przykład maskę łagodząco-nawilżającą, która starczy ci na cały okres jesienno-zimowy. Zawiera składniki odbudowujące barierę hydrolipidową, a do tego znakomicie wycisza zaczerwienienia i stany zapalne. Pomoże utrzymać gładki, zdrowy wygląd cery w zimne i wietrzne dni.