Kolejna dobra wiadomość? To w większości produkty z niższej półki cenowej, które działaniem nierzadko prześcigają dużo droższe kosmetyki z mainstreamu. Sprawdźcie, jakich perełek mogłyście nie znać i co zyskacie, mając je w swojej kosmetyczce. 

Puder w solniczce ArtDeco

 

Fikuśny „puder w solniczce”, jak nazywają go internautki, to nic innego jak transparentny utrwalacz makijażu. Nałożony na korektor lub podkład sprawia, że ten staje się wodoodporny i nieścieralny. Można oprószyć nim też pomalowane usta – szminka zyska „pancerną” trwałość i przetrwa wiele godzin, nie ruszy jej nawet jedzenie i picie. W internecie ten rozchwytywany fixer kosztuje tylko nieco ponad trzydzieści złotych. Jego najwierniejsze fanki kupują słoiczek za słoiczkiem, i to od lat.

Pozostawia piękne, satynowe wykończenie. Szybko stapia się z resztą makijażu, pozostawiając efekt wygładzonej skóry. Absolutnie nie widać go na twarzy i nie wysusza jej nawet przy codziennym użytkowaniu. (…) Totalny hit stanowi fakt, że podkład po zastosowaniu tego pudru mniej zbiera mi się w zmarszczkach mimicznych! A naprawdę mało który puder równie dobrze radzi sobie z moją bujną mimiką” – napisała w recenzji internautka o nicku @azure_rose

Ciekłe kryształki do włosów Insight

 

Tego produktu nie ma w reklamach ani w drogeriach, ponieważ stworzony został do użytku profesjonalnego. Jednak fryzjerzy tak często polecali go swoim klientkom, że zaczął być popularny poza salonami i kupowany przez zwyczajne kobiety. Mowa o silnie nawilżającym serum z olejem lnianym i sezamowym Insight. Zawiera ono też silikony lotne, które nie obciążają włosów, a przy tym świetnie je wygładzają i kontrolują puszenie. Kosmetyk działa zbawiennie na włosy rozjaśniane, po zabiegach chemicznych (np. trwałej) oraz codziennie „katowane” prostownicą. Bardzo chwalą je też posiadaczki pasm wysokoporowatych i kręconych.

Serum pięknie pachnie, doskonale zabezpiecza, a przy tym nie obciąża zbytnio włosów – czyli robi po prostu to, co robić powinno dobrej jakości serum. Jest niezwykle wydajne, a podczas jego używania nie znalazłam ani jednej rozdwojonej końcówki, choć miałam z tym przedtem spory problem. Kupiłam kilka dni temu kolejną buteleczkę, na pewno nie ostatnią. Polecam” – tak działanie kosmetyku podsumowała Karolina.

Perłowy krem rozświetlający Phlov Diamond Look

 

Krem stworzony przez Annę Lewandowską nie potrzebował reklamy w telewizji – wypromowała go sama influencerka, pokazując na Instagramie makijaże stworzone na bazie tej perłowej bazy. Dzięki mikrpigmentom odbijającym światło, Diamond Look nadaje piękny glow, optycznie odmładza i czyni cerę gładką jak tafla. W swoim składzie ma kwas hialuronowy, emolient z ostropestu, skwalan i olej jojoba. Sprawia, że zmarszczki i rozszerzone pory są mniej widoczne, a skóra ma zapewnione nawilżenie od świtu do zmierzchu.

Krem ma bardzo leciutką konsystencję dzięki czemu łatwo się rozprowadza i bardzo szybko wchłania pozostawiając skórę mięciutką i nawilżoną. Daje efekt naturalnego, delikatnego blasku, przez co super się sprawdza solo w dni bez makijażu oraz jako baza pod makijaż. Pięknie pachnie i jest bardzo wydajny, po miesiącu codziennego stosowania zużycie jest niewidoczne, myślę, że spokojnie wystarczy mi jeszcze na kilka miesięcy. Polecam!” – napisała w swojej recenzji Paulina.

Liftingująco-napinający krem APIS Lifting Peptide

 

To kolejny kosmetyk do użytku profesjonalnego, który zrobił furorę wśród internautek. Produkująca go marka Apis tworzy swoje receptury na potrzeby gabinetów kosmetologicznych, więc nie widać jej w mainstreamowych mediach – a mimo to jej krem liftingujący stał się bestsellerem. Preparat zawiera innowacyjny peptyd SNAP-8 należący do kategorii botox-like, który ogranicza skurcze mięśni twarzy i tym samym pomaga „rozprostować” zmarszczki mimiczne. Daje efekt zrelaksowanej, ujędrnionej i bardziej promiennej twarzy.

Krem zostawia twarz niezwykle wygładzoną. To jest coś odczuwalnego natychmiast. Cudownie miękka i wygładzona skóra. Sam krem ma lekką konsystencję, szybko się wchłania. Duża pojemność i atrakcyjna cena :). Mam skórę skłonną do przesuszenia, z pierwszymi zmarszczkami. Polecam!” – brzmi opinia Anny.

Krem powiększający usta KIKO Milano

 

Włoski krem do ust od KIKO Milano zrobił zawrotną karierę na całym świecie – mimo to w Polsce jest jeszcze mało znany. Jego formuła zawiera kuleczki kwasu hialuronowego, które wypełniają wargi nawilżeniem i spłycają drobne zmarszczki na ich powierzchni. Do tego, dzięki składnikom poprawiającym mikrokrążenie, krem oferuje efekt pełnych, nabrzmiałych ust w ciągu 30 minut od zastosowania. Pozostawia na wargach lśniącą, zmysłową taflę, która trzyma się wiele godzin.

Ten produkt jest moją perełką, zakochałam się w nim od pierwszego użycia i kupiłam już kolejne opakowanie. (…) Po aplikacji nie rozlewa się, daje efekt pełnych i nawilżonych ust. Chwilę po delikatnie mrowi, przez co usta nabierają wyrazistszego koloru. Pięknie odbija światło, usta lekko się lepią do siebie, ale dla mnie jest to bardzo komfortowe. Błyszczyk bardzo długo się utrzymuje i często po kilku godzinach (jak nie jem dużo i nie piję) dalej jest na ustach - bardzo to w nim lubię” – można przeczytać w jednej z recenzji na KWC.

Krem z kwasem migdałowym i retinolem Clarena Retinol & Mandelic Acid

 

Krem Clareny to kolejny przykład fachowej formuły, która początkowo zarezerwowana była tylko dla gabinetów – ale zdołała zyskać zaufanie tysięcy kobiet. Kosmetyk łączy dwa zaawansowane składniki przeciwstarzeniowe: kwas migdałowy oraz retinol. Ich duet zapewnia efekt głębokiej restrukturyzacji i przebudowy włókien kolagenowych, silnie rozjaśnia przebarwienia, wygładza fakturę cery i zagęszcza ją. Działa skutecznie i intensywnie, dając profesjonalne rezultaty bez wychodzenia z domu.  

Uwielbiam za zapach, konsystencję, efekty. Widocznie rozjaśnione przebarwienia, poprawa elastyczności skóry. Kolejny słoiczek w użyciu” – podsumowała działanie kremu jedna z klientek.