Po czym poznać maminsynka?

Maminsynek to mężczyzna, który przekroczył granicę zwykłego szacunku, stając się absolutnie bezkrytycznym wobec matki. Uważa jej zdanie i poglądy za kluczowe dla swojego własnego życia. Nie potrafi się temu sprzeciwić – czy to z bezgranicznej miłości, czy ze strachu przed nieznanym. Nierzadko uważa matkę za całkowicie nieomylną i nie wyobraża sobie bez niej życia. Potrafi też być jej osobistym lekarstwem na całe zło – czy służyć jej wiernie nawet w aktywnościach, w których pomocy wcale nie potrzebuje.

Choć steteorypowym mamisynkiem jest „wieczny student”, mieszkający z matką i traktujący dom jak hotel, w rzeczywistości większość mężczyzn tkwiących w niezdrowej relacji z matką odznacza się samodzielnością. Tacy mężczyźni ulegają wpływom matki zazwyczaj przy podejmowaniu ważnych decyzji – np. po zapoznaniu nowej partnerki.

No właśnie: kobiety rzadko kiedy wykrywają od razu, który z mężczyzn nie przeciął pępowiny. Dotyczy to szczególnie na pozór idealnych związków, w których mężczyzna wydaje się być księciem z bajki, dopóki nie padnie słowo „mama”. Syn, który nie jest w stanie uzdrowić swojej relacji z matką prawdopodobnie doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej pozycji. Właśnie dlatego stara się wynagradzać kobiecie niedogodności, obsypując ją prezentami i komplementami. Nie zmienia to jednak tego, że szczęśliwe życie pary toczy się pomiędzy incydentami z udziałem matki.

Kluczowe cechy maminsynka

Mamisynków wyróżnia kilka cech, które mogą, ale wcale nie muszą występować razem:

  1. Poszukiwanie u partnerki cech matki – mamisynek liczy, że jego partnerka będzie swoistym odzwierciedleniem matki. Docenia zatem wszelkie podobne cechy i wyraża sprzeciw wobec odmiennych od matki poglądów.
  2. Poleganie na opinii matki przy podejmowaniu kluczowych decyzji – najlepiej, żeby to mama wybrała mieszkanie, samochód i... salę weselną. To ostatnie to wcale nie odosobniony przypadek: wiele związków rozpada się tuż przed rozesłaniem zaproszeń gościom, bo nagle okazuje się, że to ślub bardziej matki niż syna.
  3. Traktuje aktywności związane z matką jako priorytet – w planach była kolacja na mieście, ale mama zaprasza na domowy obiad? Czas odwołać rezerwację w restauracji.
  4. Poszukiwanie u matki odpowiedzi na najprostsze pytania – mamisynek woli zadzwonić do mamy, by dowiedzieć się co ile podlewać roślinę lub czym doprawić obiad, zamiast wyszukać informacje w Internecie.
  5. Liczenie na wybawienie z opałów – dotyczy to głównie mamisynków, którym pobłażano złe zachowanie w szkole czy w towarzystwie za sprawą waleczności matki. W dorosłym życiu chętnie ryzykują i popadają w problemy finansowe, bo wiedzą, że mama i tak pomoże.
  6. Zdawanie relacji ze wszystkiego – problematyczne jest to w szczególnie w związkach, gdzie naturalnie znaczna część szczegółów powinna pozostać pomiędzy dwójką ludzi.
  7. Zastępowanie matce specjalisty – objawia się u mężczyzn, których matki mają nieprzepracowane traumy, które to „leczy” tylko obecność syna.
  8. Podążanie za spisanym przez matkę planem na życie – dotyczy matek, które wiedziały od początku, czym charakteryzuje się idealny najlepszy przyjaciel syna, do jakiej szkoły pójdzie syn i w jakim zawodzie będzie pracował.
  9. Naśladowanie matki – niezmiernie często np. łamacze serc dorastali u boku swoistych femme fatale.

 

Maminsynek to stan umysłu – 5 typów typowego maminsynka

Do mamisynków zaliczyć można mężczyzn różnego typu – wywodzących się z różnych rodzin. Ich zachowanie często definiuje to, jakim typem osobowości jest matka i z jakimi problemami się zmaga. Wyszczególnić można pięć podstawowych typów.

Typ 1: Uwodziciel

To nie typ mężczyzn, który szuka kobiet na jedną noc, bo jest przesiąknięty chęcią zdobywania. Mamisynek uwodziciel stara się kochać – ale z obowiązku, zamiast naprawdę. Jego matka jest uosobieniem femme fatale. Kobietą pewną siebie, świadomą swoich zalet, uwielbiającą mężczyzn. Przyciąga tłum i sprawia, że wszyscy jej słuchają. Jej głos zawsze wybrzmiewa najgłośniej.

W dzieciństwie syn czuł się zobligowany do komplementowania matki. Słuchał, jak to kobiety są nieszczęśliwe, jednocześnie widząc, jak matka wybrzydza w kandydatach na partnerów. Patrzył, jak odrzuca mężczyzn jeden po drugim, bo każdemu czegoś brakuje. Słuchał obgadywania sąsiadek, koleżanek, mam kolegów – w końcu jedyna kobieta, której nic nie brakuje, to jego własna matka.

Mamisynek-uwodziciel, który nie przepracował tego, co widział w dzieciństwie, po prostu „wdał się w matkę”. Czuje się w obowiązku być macho. Uwodzić, komplementować, wzbudzać zainteresowanie. Lubi sprawiać przyjemność kobietom. Stara się nawet je kochać – no właśnie, słowo klucz. Na samych „staraniach” zawsze się kończy, bo mamisynek-uwodziciel działa według scenariusza, zamiast spróbować naprawdę czuć. Szuka ideału, którego nigdy nie znajdzie, z czego doskonale zdaje sobie sprawę ostrzegając: „tylko nie próbuj mnie pokochać”. W tym nierzadko pomaga sama matka, próbująca dopatrywać się wad we wszystkich kobietach w życiu syna – nie wiadomo, czy dlatego, że szuka „idealnej” synowej, czy dlatego, że chce, by syn podzielił jej los.

Typ 2: Mama zawsze obroni

Mamy tych mamisynków walczyły na wywiadówkach do ostatniej kropli krwi. Prowadziły wieloletnie batalie z nauczycielami, grożąc skargami do kuratorium, bo przecież dziecko jest wybitne, tylko szkoła tego nie zauważa. Ostrożnie wybierały, z kim syn może się spotykać, a kto jest „złym materiałem”. Nie pozwoliły zaznać dziecku trudów życia, prowadząc go za rękę nawet po wejściu w dorosłość – bo mama zawsze wyciągnie z opresji.

Podczas, gdy po pierwszej mocno skrapianej imprezie mamy kolegów mówiły stanowczo: „radź sobie sam, będziesz miał nauczkę”, mamy przyszłych mamisynków na pięć minut po telefonie odbierały z „miejsca zbrodni” skacowanego syna, kładły go do łóżka, leciały po aspirynę i smażyły jajecznicę na maśle. Kiedy pierwszy raz wpadł w problemy finansowe, spłacały wszystkie jego długi. Prosiły właściciela mieszkania, żeby nie wliczał w koszta zdemolowanego krzesła, przygotowywały prace na uczelnie.

Taki mamisynek to najbardziej samolubny typ. Nie chce wychodzić z tego stanu, bo jest mu tak dobrze. Wręcz wykorzystuje matkę, a w sytuacjach, gdy rodzicielka z jakiegoś powodu nie chce pomóc – traktuje podobnie partnerkę.

Typ 3: lekarstwo na zło

Ten mamisynek zrodził się z kobiety skrzywdzonej. Zdradzanej, okłamywanej, poniżanej, może nawet bitej. Takiej, która nie przepracowała tego ze specjalistą – nie te czasy, a potem było już „za późno”.

Syn był dla niej prawdziwym lekarstwem na zło, dzieckiem, które miało żyć inaczej – znacznie lepiej. Starała się wpajać mu na pozór pozytywne wartości, ciągle odwołując się przy tym jednak do swoich przykrych doświadczeń. Syn, którego w teorii edukowała, zastępował jej podczas długich rozmów przyjaciela, partnera, psychologa. Wspierał, wysłuchiwał, posłusznie pomagał w domu. Sam nigdy nie został wysłuchany: chyba, że można było z tego przejść do tematu: „ja i moje doświadczenia”. Matki tego typu nie są przesiąknięte złem – po prostu zdecydowanie zabrakło tu pomocy psychologicznej, którą to normalizuje się dopiero od kilku lat.

Mamisynek „lekarstwo na zło” wyrasta na człowieka pozbawionego poczucia własnej wartości. Jest na każde wezwanie matki, bo do tego właśnie przywyknął. Ma tendencję do wchodzenia w związki do kobietami z trudną przeszłością – bo przyzwyczaił się, że słucha i wspiera, rzadko mówiąc o sobie.

Typ 4: „nie mówmy tylko o mamie”

Taki mamisynek jest prawdziwym maczo. Idealnym sąsiadem, partnerem, kolegą z pracy. Będzie przy partnerce zawsze, kiedy tego potrzebuje. Szybko zbuduje u niej poczucie bezpieczeństwa i pokaże, że motylki w brzuchu to nie tylko atrybut nastolatków. Będzie ideałem, dopóki nie dojdzie do pierwszej nieprzyjemnej sytuacji związanej z jego matką – którą sprowokuje sama, bo jest despotką. Wtedy z maczo stanie się strusiem chowającym w głowie piasek. Przeprosi, obieca poprawę, a nawet wyjaśni dogłębnie, na czym polega problem i z jakich doświadczeń wynika niezdrowa relacja.

Potem kupi kwiaty. Zrobi kolacje. Zaprosi wspólnych znajomych na imprezę-niespodziankę. Da w prezencie to, o czym partnerka wspomniała tylko raz czy dwa. To sposoby na odwrócenie uwagi od problemu. Problemu, który ujawni się ponownie, kiedy dojdzie do konfrontacji ze światopoglądem i opiniami matki.

Typ „nie mówmy tylko o mamie” jest słaby psychicznie i przywiązany do matki. Nie potrafi jej się sprzeciwić, nawet jeśli ma inne zdanie. Kiedy matka wyrazi się źle o partnerce, przemilczy temat, a po wyjściu rodzicielki – przeprosi. Takie wychowanie wynika z ciężkiego dzieciństwa, w którym to matka podejmowała wszystkie decyzje za dziecko. Nie pozwalała mu mieć własnego charakteru: prawdopodobnie już w trakcie ciąży zaplanowała, jak ukształtuje się przyszłość pociechy. Taki mamisynek zazwyczaj nie chce rozdrapywać ran w trosce o swoją psychikę i relację z matką, którą bardzo kocha. W głębi serca liczy na to, że ta w końcu doceni, że jest osobnym bytem.

Typ 5: mama wie najlepiej

To najmniej skrajny typ ze wszystkich, wywodzący się z na ogół dobrych, ale nadopiekuńczych rodzin. Podczas gdy matka typu „mama zawsze obroni” wojowała na wywiadówkach o lepsze oceny, mamy wiedzące najlepiej akceptowały, że dziecko po prostu słabo się uczy czy ma problemy z zachowaniem. Tłumaczyły nauczycielom: „Bo ADHD, bo dysleksja, bo krzywy kręgosłup, bo zawody sportowe, burza hormonów i gry komputerowe – on po prostu taki jest.”

Takie mamy nie mówiły w żadnym miejscu, że dziecko jest wyjątkowe czy najlepsze – wręcz przeciwnie. Wynagradzały sobie to decydowaniem za „rozkojarzone” dziecko na jaki obóz pojedzie czy jakie spodnie założy. Chcą dobrze, ale czynią źle, decydując za syna i w dorosłym wieku. Potrafią rozwalić cały związek tuż przed weselem, sugerując, że orkiestra nie ta, wódka nie z tej firmy, co trzeba, a rozdzielność majątkowa po ślubie to konieczność lub bezsens (w zależności od tego, jakie zdanie ma panna młoda). Decydują, jakie miasto jest najlepsze do życia, w jakiej pracy syn się „najmniej namęczy” i która kobieta najlepiej się nim zaopiekuje (zamiast mu na równi towarzyszyć).

Jak przestać być maminsynkiem?

Mamisynek to stan kształtujący się przed lata – niełatwo przestać nim być. Wymaga to pracy na na następujących płaszczyznach:

  • Ograniczenie nadmiernego kontaktowania się z matką – telefon raz dziennie nie jest niezbędny, a nieznane dotąd danie da się ugotować bez pytania mamy o sposób przygotowania i przyprawy.
  • Rozpoczęcie pracy z psychologiem czy psychiatrą – ma to ogromne znaczenie szczególnie w przypadku relacji ukształtowanych przez nieprawidłowe wychowanie.
  • Rozpracowanie własnego światopoglądu – czyli wgląd we własne myśli i w to, co naprawdę się czuje, a co jest opinią „przejętą” od matki. Pomoże w tym psycholog, gruby notes i przyjaciele czy partnerka, którzy to znają Cię z innej strony, niż matka.
  • Przepracowanie z partnerką tematu matki – ale tym razem na chłodno, bez emocji i oburzania się. W takim stanie łatwiej wyciągnąć obiektywne wnioski po powrocie myślami do kłopotliwych incydentów.
  • Nauka samodzielności – na to nigdy nie jest za późno, szczególnie dziś, gdy Internet jest prawdziwą skarbnicą wiedzy.
  • Częstsze podejmowanie decyzji – choćby o tym, gdzie dziś wyjdziesz, gdzie pojedziesz na urlop czy jakie ubrania i w jakim sklepie kupisz. Próbuj nowego i eksperymentuj: wyjdzie Ci to na dobre.
  • Przestań żyć według scenariusza – szczególnie jeśli nauczyła Cię tego matka, bo ewidentnie miała na Ciebie jakiś plan. Naucz się czuć, zamiast realizować punkty w planie. Nie myśl, że tak trzeba, a tak się powinno, tylko działaj zgodnie z własnym sercem i rozumem.
  • Wyznacz granice pomagania mamie – jeśli wiesz, że jest w doskonałej kondycji, a pomimo tego jeździsz to po nowy kran do budowlanego, a to po świeże bułki, czas zacząć stopniowo ograniczać niepotrzebną pomoc. Pomagaj w tym, co faktycznie wymaga Twojej ingerencji.
  • Mów w superlatywach o partnerce – szczególnie jeśli nabyłeś od matki nawyk żalenia się zawsze i w każdej sytuacji. Być może ma tak złe zdanie o Twojej kobiecie, bo... sam mówisz zawsze tylko o tym, co złe.
  • Nie próbuj wyręczać się inną kobietą – o to łatwo, kiedy odetniesz się po części od matki. Planujesz wesele? Rozdzielność majątkowa po ślubie to dobre zabezpieczenie na wypadek, gdybyś spróbował zacząć wyręczać się partnerką (bo już nie matką).

Czytaj także: