Polska zajmuje obecnie niechlubne ostatnie miejsce w międzynarodowym rankingu równouprawnienia osób LGBT w Unii Europejskiej. Ostatnie wydarzenia zdają się tyko potwierdzać, że ten smutny plebiscyt to nie przypadek. Słowa stygmatyzujące gejów, lesbijki, biseksualistów i osoby transpłciowe padają z ust czołowych polityków, w tym głowy państwa, prezydenta Andrzeja Dudy. Zaczęło się od podpisania przez prezydenta "Karty Rodziny", w której m.in. oprócz gwarancji utrzymania programu 500+ jest mowa o "ochronie dzieci przed ideologią LGBT" i "zakazie propagowania ideologii LGBT w instytucjach publicznych". Wkrótce potem Andrzej Duda podczas spotkania z wyborcami w Brzegu powiedział: "Próbuje się nam wmówić, że LGBT to ludzie. A to jest po prostu ideologia."

Prezydent dodał, że "najlepszym dowodem na to, że jest to ideologia, jest to, że część osób, które mają preferencje homoseksualne, nie utożsamia się z tym ruchem i ideologią". Po słowach prezydenta pojawiły się kolejne homofobiczne komentarze ze strony prawicowych polityków. Poseł Przemysław Czarnek (wykładowca KUL) stwierdził, że osoby LGBT "nie są równe normalnym ludziom", z kolei prawa człowieka nazwał "idiotyzmami".

Słowa polityków i prezydenta wywołały oburzenie nie tylko w środowisku osób LGBT, ale dotknęły również ich rodziny i osoby postronne. W mediach społecznościowych pojawiła się specjalna nakładka "Nie jestem ideologią" zaprojektowana przez Stowarzyszenie Pracownia Różnorodności. Głos zabrały osoby, które zwykle nie udzielają się publicznie:

Ostatni rok pokazał mi, że te nasze pancerze nie są bardzo wytrzymałe. Wystarczyło obejrzeć relację telewizyjną z marszu równości w Białymstoku, usłyszeć porównanie nas przez hierarchę kościelnego do „czerwonej zarazy” i latami budowany pancerz kruszy się w oczach. Ideologia nie cierpi ze strachu na bezsenność, my – tak. Dla tych z nas, którzy uważają się za patriotów i patriotki i jeszcze z tego kraju nie wyjechali, Pańskie słowa o „ideologii LGBT”, o „nie ludziach”, o „neobolszewizmie” to seria kopnięć w brzuch. O mnie niech się Pan nie martwi, poradzę sobie. Mam kochających rodziców, partnera, wspaniałych przyjaciół i współpracowników. My wszyscy – dorośli geje, lesbijki, osoby biseksualne i transseksualne – sobie poradzimy. Jesteśmy silni, musieliśmy wypracować sobie poczucie godności i własnej wartości. Bez nich nie moglibyśmy przetrwać w naszym kraju. Proszę jednak pamiętać, że nastolatków nie chroni jeszcze żaden pancerz. - pisze w liście do prezydenta, Daniel Lis.

 

Głośny sprzeciw wobec homofobicznych wypowiedzi wyrazili przedstawiciele stowarzyszeń oraz instytucji publicznych. Adam Bodnar (Rzecznik Praw Obywatelskich) wezwał do natychmiastowego zaprzestania mowy wykluczenia:

Homofobiczne wypowiedzi polskiego prezydenta były cytowane przez najważniejsze światowe media, m.in. Reuters, The Guardian, New York Times, Bloomberg czy Financial Times.