Wydawałoby się, że aktorzy występujący w topowych produkcjach nie muszą martwić się o finanse. Myśląc o ich domach, wyobrażamy sobie pokaźne rezydencje w Beverly Hills i dynamiczną linię nadwozia sportowego auta stojącego na podjeździe. Oczywiście wszystko ma swoje dobre i złe strony. Ich mieszkańcy zapewne muszą opędzać się od paparazzi i ciężko im zrobić zakupy bez wręczenia choć jednego autografu. Jednak w przeciwieństwie do zwykłych śmiertelników mogą zmyć z siebie troski w prywatnym basenie. Albo wyjechać na pół roku na odosobnioną wyspę. Jednym słowem – żyć nie umierać.

Tymczasem rzeczywistość potrafi zaskoczyć. Czasem luksus i niekończące się wakacje to jedynie iluzja. Bywa, że kilka miesięcy urlopu brzmi jak nierealne marzenie nie tylko dla przeciętnego Kowalskiego, ale także dla gwiazd uwielbianych na całym świecie seriali. Tak jest w przypadku Sydney Sweeney, która wyznała, że zawartość jej portfela wcale nie należy do imponujących.

Sydney Sweeney narzeka na wysokość zarobków. Gwiazda serialu „Euforia” twierdzi, że jej oszczędności nie wystarczają na „półroczną przerwę od pracy”

Kadr z serialu „Euforia” / mat. prasowe HBO

Wyznanie gwiazdy „Euforii” ponownie wywołało dyskusję o nierówności płac w przemyśle rozrywkowym. Prawdą jest, że na liście najlepiej opłacanych aktorów dominują mężczyźni. W 2018 roku głośno było o niemal 200 milionach dolarów, które dzieliły sumę zarobków Georga Clooneya i Scarlett Johansson – odpowiednio najlepiej zarabiającego mężczyzny i kobiety w branży. Warto dodać, że Scarlett, Jennifer Lawrence, Melissa McCarthy i Sofia Vergara to jedyne aktorki, którym w ostatnich latach udało dostać się do przodującej dziesiątki.

Z drugiej strony, nawet jeśli luka płacowa dotyka hollywoodzkich gwiazd, to dalej mówimy o ogromnych pieniądzach. Właśnie dlatego słowa Sydney Sweeney obiły się szerokim echem. Aktorka stwierdziła bowiem, że jej przychody nie pozwalają na odłożenie poduszki finansowej na okres sześciu miesięcy. Wyliczenia ekspertów mówią, że spokojny sen zapewni nam poduszka na co najmniej trzy miesiące, więc ciężko jest uznać pół roku za wygórowany cel.

Ile zarabia Sydney Sweeney? Według raportów na konto serialowej Cassie Howard wpływało 25 tysięcy dolarów za każdy odcinek pierwszego sezonu. Za drugi sezon hitu HBO otrzymała zapłatę w wysokości 350 tysięcy. Mimo to aktorka uważa, że Hollywood „nie wynagradza już aktorów tak jak kiedyś”.

Uznane gwiazdy nadal otrzymują wysokie wynagrodzenie, ale ja muszę przelać 5% mojemu prawnikowi, 10% agentom, około 3% menadżerowi. Muszę płacić co miesiąc rzecznikowi prasowemu, a to kwota większa niż rata mojego kredytu hipotecznego.

Gdybym chciała zrobić sobie półroczną przerwę od pracy, nie miałabym na to środków finansowych” – przekonuje w rozmowie z „The Hollywood Reporter”Nie mam nikogo, kto by mnie wspierał, nie mam nikogo, do kogo mogłabym się zwrócić o pomoc w opłaceniu rachunków. Podkreśla, że właśnie dlatego przyjęła posadę ambasadorki Miu Miu i angaż w kampanii Armani: „Gdybym zajmowała się tylko aktorstwem, nie byłoby mnie stać na życie w Los Angeles

Sydney dodaje, że nie mówi tego, żeby ludzie jej współczuli, ale zwyczajnie ujawnia realia show-biznesu. Wcześniej nie umiała otwarcie rozmawiać o finansach i nie poruszała tego tematu nawet ze znajomymi z planu „Euforii”. Z wywiadu dowiadujemy się, że obecnie potrafi już lepiej negocjować swoją pensję, ale mimo to koszty funkcjonowania w Hollywood są dalej wysokie. Wystarczy wymienić, chociażby wyjazdy prasowe i związane z nimi wydatki na makijaż, stylizacje czy podróże, które nie zawsze są pokrywane przez wytwórnie i stacje telewizyjne.

Sydney Sweeney nie może narzekać na brak pracy. Już niedługo dostanie zastrzyk gotówki od wytwórni Sony. Aktorka dołączyła do Spiderversum Marvela. W filmie „Madame Web” zagra u boku Dakoty Johnson i Emmy Roberts.