Moja cera zawsze zaskakuje czymś nieprzyjemnym w najmniej odpowiednim momencie. Nie jest jednak stricte trądzikowa, ale raczej mocno problematyczna. Należy także do kategorii tych przetłuszczających się. I to tak ekstremalnie. Najgorzej jest oczywiście wtedy, gdy zapomnę o piciu odpowiedniej ilości wody (co zdarza się zdecydowanie zbyt często) lub podczas menstruacji. Wychodząc z domu wszystkie niedoskonałości staram się dokładnie przykryć podkładem i korektorem, bo zwyczajnie nie lubię na nie patrzeć i nie chcę, żeby inni musieli to robić. W ciągu dnia makijaż wygląda dość dobrze, jednak podczas demakijażu często zaczyna się dramat. Wszystkie niedoskonałości są nabrzmiałe i wyglądają kilka (o ile nie kilkanaście) razy gorzej, niż przed nałożeniem makijażu. Jest to więc błędne koło, którego trochę mam już dość. 

Kosmetyczka kapsułowa 

I teraz inna kwestia - lubię testować nowości, ale jednocześnie nie lubię, gdy w mojej kosmetyczce jest zbyt dużo produktów. Nie czuję się dobrze z nadmiarem rzeczy wokół siebie, dlatego wszystkie produkty, które się nie sprawdzą na mojej skórze, chwilę później odnajdują nowe właścicielki wśród moich przyjaciółek. Tym sposobem w ostatnim miesiącu oddałam 5 podkładów, które zamiast pomagać, szkodziły mojej cerze. 

Lubię, gdy produkty, które już znajdą się w mojej codziennej kosmetyczce, są nie tylko perfekcyjnie dobrane i sprawdzone, ale także mają długie daty przydatności (żebym po miesiącu nie musiała ich wyrzucać). Dzięki temu tworzą "kosmetyczkę kapsułową", czyli zestaw kosmetyków doskonale ze sobą współgrających.

Minerały na start

Po kosmetyki mineralne sięgnęłam stosunkowo niedawno i przyznaję, że początkowo miałam do nich raczej negatywne nastawienie. Po pierwsze, obawiałam się dobierania kolorów i ich pigmentacji. Po drugie, technika ich aplikacji wydawała się być trudna, a po trzecie (i najważniejsze), bałam się, jak zareaguje na nie moja skóra. W ramach mojego pierwszego razu z minerałami wybrałam polską markę Annabelle Minerals. Postanowiłam również, że produkty dobiorę sobie w butiku przy ulicy Mokotowskiej, tak aby dobrze je poznać oraz odpowiednio skonsultować moje wybory z ekspedientką. Jeśli jednak wolicie zakupy online, to na stronie marki znajdziecie wirtualnego asystenta, który dokładnie przeprowadzi Was przez proces doboru produktów.

Podczas rozmowy z ekspertami w butiku czułam się bardziej jak w gabinecie świetnego wizażysty, niż w sklepie z kosmetykami. Ekspedientka przeprowadziła ze mną szczegółową analizę - zapytała o rodzaj skóry, poziom sebum, wszelkiego rodzaju problemy i niedoskonałości, a także o moje ulubione wykończenie i sposoby aplikacji. Przy okazji zdradziła też kilka przydatnych tricków, dzięki czemu poczułam się trochę pewniej. Z butiku wyszłam więc z małą torebeczką, która mieściła same niezbędne produkty - wybrałyśmy primer, podkład i korektor, cień do powiek, róż do policzków oraz paletę do brwi, a także odpowiednie pędzle

Aplikacja, która wcześniej była jedną z głównych barier, okazała się dość przyjemna - wszystkiego nauczyłam się z tutoriali. To jeden z moich ulubionych: 

To teraz czas na wrażenia. I to od razu konkretne, bo nie będę ukrywać, że w kosmetykach mineralnych Annabelle zakochałam się od pierwszego użycia. Produkty aplikuje się bardzo wygodnie i w moim przypadku również znacznie szybciej niż ich "klasyczne" odpowiedniki. Kosmetyki są maksymalnie wydajne, mają bardzo krótkie składy (ok. 6 pozycji) i zapewniają efekt, którego od nich oczekiwałam, a nawet lepszy. Razem z ekspertką Annabelle Minerals wybrałyśmy primer glinkowy, który przedłuża trwałość makijażu (uroki tłustej skóry) oraz odpowiednio wygładza i przygotowuje cerę. Następnie podkład - mój jest matujący (do wyboru jest jeszcze rozświetlający i kryjący), a odcień to Golden Cream. Do podkładu dobrałyśmy także specjalny pędzel - najbardziej zbity i płaski, który zapewnia najmocniejsze krycie produktu, a następnie korektor - korektory występują w dokładnie tych samych odcieniach co podkłady, dzięki czemu unikamy brzydkiego efektu plam. Korektory są również niezwykle kryjące (jeszcze bardziej, niż moje dotychczas ulubione pomady) i lepiej nie nakładać ich pod oczy - w tej roli sam podkład sprawdza się doskonale

Uzupełnienie mojego codziennego looku to mineralny makijaż brwi, policzków i powiek. W ofercie Annabelle Minerals znajdziecie jedną uniwersalną paletkę do stylizacji brwi, która sprawdzi się zarówno w przypadku blondynek, jak i brunetek. Dodatkowo posiada bardzo jasny cień, który ładnie rozświetla okolicę pod łukiem brwiowym.

Róże mineralne na pierwszy rzut oka wydawały mi się dość przeciętne, ale już przy pierwszej aplikacji absolutnie je pokochałam. Są świetnie napigmentowane, łatwo się nakładają i nie pozostawiają przy tym plam. Róż w odcieniu Nude jest aktualnie moim numerem jeden. Do makijażu oczu wybrałam cień w bardzo neutralnym kolorze - delikatnie ciepły brąz, którego intensywność mogę z łatwością kontrolować w zależności od mojego nastroju. Czasem nakładam go puchatym pędzlem na całą powiekę, przyciemniając ją tylko delikatną mgiełką, a na bardziej wieczorowe okazje aplikuję cień na mokro przy linii rzęs, tworząc bardziej wyrazistą kreskę. Używam do tego pędzla, którym maluję również brwi. 

Makijaż mineralny nie tylko pięknie wygląda, ale (co najważniejsze) skóra po jego zmyciu również ma się dobrze, a właściwie to nawet lepiej niż dobrze. Sekretem kosmetyków Annabelle Minerals są proste formuły. Przykład? Na podkład marki składają się: rozświetlająca mika, matujący tlenek cynku, odpowiedzialny za ochronę UVA/UVB na poziomie od 10 do 30 SPF dwutlenek tytanu i koloryzujące tlenki żelaza oraz ultramaryny, które zapewniają bezpieczny i trwały makijaż, poprawiający zarówno wygląd, jak i stan skóry. A na tym zależało mi najbardziej. 

Nic tu nie podrażnia i nie zapycha porów, a formuła produktów wspomaga procesy regeneracji i łagodzi stany zapalne oraz reguluje produkcję sebum. 

I na koniec, choć wcale nie jest to sprawa drugorzędna, trochę o ekologii. "W Annabelle Minerals wierzymy, że każdy z nas może podjąć wyzwanie zmniejszenia ilości plastiku, który codziennie zużywa. Ufamy, że – jako przedsiębiorstwo - możemy świadomie tworzyć kosmetyki i sukcesywnie minimalizować wpływ ich produkcji na środowisko naturalnie. Ziemia to nasz jedyny dom, nie ma planety B, dlatego Annabelle Minerals ewoluuje w stronę nurtu #lesswaste" - czytamy na stronie marki. Jak to wygląda w praktyce? W ofercie Annabelle Minerals znajdziecie produkty w opakowaniach bez plastiku lub z plastikiem przeznaczonym do wielokrotnego wykorzystania. Szanuję!