Reklama

W kwestii kremów pod oczy jestem dosyć wybredna, przyznaję. Najważniejsza jest dla mnie konsystencja – od moich top kosmetyków oczekuję treściwej, bogatej formuły, która bardzo nawilża tę okolicę, ale jednocześnie nie lepi się i dobrze leży pod makijażem. Zwłaszcza, że stosuję jeden krem zarówno na dzień, jak i na noc. I to zdecydowanie ta kategoria kosmetyków, w której mam najmniej ulubieńców. Do tej pory znalazł się w niej kultowy już krem pod oczy z awokado od Kiehl's, peptydowy krem pod oczy BasicLab, ale ostatnio trafiła w moje ręce "perełka" amerykańskiej bestsellerowej marki, która zasiliła to grono.

Reklama

Sunday Riley – Krem do konturu oka

Krem, inaczej nazwany również „kuracją rozświetlającą” zawiera w składzie m.in.: ekstrakt z kofeiny, korzenia brazylijskiego żeń-szenia, luteinę, kakao oraz masło shea. To wszystko ma za zadanie nie tylko redukować opuchliznę i cienie pod oczami, ale również intensywnie nawilżać (za to odpowiada ekstrakt ze skórki od arbuza) i ujędrniać. Najważniejszy jest jednak w tym kremie efekt, który nazywam "pearl focus". To właśnie on sprawił, że od razu polubiłam się z tym kosmetykiem.

Ale co to właściwie oznacza? Że krem delikatnie i naturalnie rozświetla skórę pod oczami, sprawiając, że cienie i niedoskonałości stają się mniej widoczne, a światło odbija się w sposób, który natychmiastowo nadaje spojrzeniu świeży, wypoczęty wygląd.

„Pearl effect” w pielęgnacji

Perłowy efekt to nic innego jak subtelny, opalizujący połysk, który sprawia, że skóra wygląda na pełną życia i energii. Produkty dające takie wrażenie zawierają drobne cząsteczki, które odbijają światło i dają cerze naturalny blask. Efekt jest subtelny, ale potrafi zdziałać cuda – skóra staje się gładka, wypoczęta i rozświetlona. Sprawdza się to szczególnie dobrze u osób ze skórą suchą, zmęczoną lub pozbawioną blasku, a takie produkty to nie tylko kosmetyki pod oczy. Zarówno kremy, jak i bazy mogą dawać efekt optycznego rozświetlenia, jednocześnie poprawiając nawilżenie skóry.

Reklama

Efekt widać od razu po aplikacji – po wyciśnięciu kremu Sunday Riley zauważysz, że jego formuła ma delikatny, opalizujący kolor, który już na ręce daje subtelne, perłowe wykończenie. Ważne: krem nie zawiera drobinek, brokatu ani pigmentu. „Wspaniały. To już moje kolejne opakowanie, i jak na razie to najlepszy krem pod oczy, jaki miałam” – to opinia Elwiry (wiek 35-44) zamieszczona na stronie sephora.pl.

Reklama
Reklama
Reklama