Paulina Porizkova była jedną z najsłynniejszych supermodelek lat 80. i 90., zaraz obok Cindy Crawford, Claudii Schiffer czy Christy Turlington. Mimo że nie chodzi już po wybiegach, jej kariera influencerska kwitnie. Porizkova nie wykorzystuje jednak konta na Instagramie w celach autopromocji – jej fanpage w przeciągu ostatniego roku stał się ogromnym medium służącym wymianie myśli na temat kobiecego starzenia się. W komentarzach pod postami modelki głos zabierają setki dojrzałych kobiet, które łączą te same doświadczenia oraz problemy. Główne idee, jakie stara się przekazać Paulina swoim obserwatorom i obserwatorkom, to normalizacja oznak starzenia, nauka ich akceptacji oraz dostrzeganie piękna w dojrzałości. Mimo to modelka nieustannie posądzana jest o chęć bycia na świeczniku i celowe wzbudzanie kontrowersji swoimi odważnymi zdjęciami.

Wielu ludzi myli moje pragnienie, aby rzucić nieco światła na naszą niewidzialność, z chęcią bycia w centrum uwagi. Niestety, nie da się uzyskać jednego bez drugiego. Choć tak naprawdę, gdybym rzeczywiście chciała być nieustannie w centrum zainteresowania, mogłabym dzięki swoim środkom cofnąć czas i kupić sobie permanentny wygląd 39-latki. Dlaczego tego nie robię? Bo uważam, że nasze starzejące się twarze i ciała to nie są zapadające się sufity, które wymagają remontu. Są po prostu piękne na swój sposób, sposób, który nie jest powszechnie akceptowany (…) Są piękne inaczej” – napisała modelka pod jednym ze swoich zdjęć (dodajmy – nieretuszowanym).

Paulina Porizkova o botoksie

Jednym z głównych tematów, który najczęściej pojawia się w dyskusjach na profilu modelki, jest oczywiście kwestia poprawiania urody. Paulina swoje zdjęcia niemal zawsze opatruje hashtagami #nobotox #nofillers i #nofilters aby zasygnalizować, że sama nie stosuje ani botoksu, ani wypełniaczy, ani nie retuszuje fotografii. Niektóre z jej obserwatorek posądzają jednak gwiazdę o to, że w ten sposób się wywyższa ponad kobiety, które fundują sobie poprawki. Modelka temu zaprzeczyła. „Chcę być jedynie reprezentantką grupy kobiet, które unikają ingerencji chirurga. Pokazywać, że tak właśnie wygląda 56-letnia kobieta bez poprawek” – wyjaśniła. Swój wpis zilustrowała czarno-białym selfie podzielonym na pół – z jednej strony widać jej naturalną twarz ze zmarszczkami, a po drugiej stronie wersję po retuszu.

Osobiście chciałabym widzieć w przestrzeni medialnej inne kobiety, które się nie poprawiają, dzięki czemu mogę mieć pojęcie o tym, jak naprawdę wyglądają osoby w moim wieku. We współczesnym świecie pełnym sztucznej perfekcji czasami niemożliwe jest dostrzeżenie, co jest prawdą, a co nie, więc chcę tylko, żeby sytuacja była klarowna” – tłumaczy modelka. Porizkova zapewniła przy tym, że nie ma nic do kobiet, które „używają swojej siły”, aby się odmłodzić. Sama jednak stwierdziła, że jest w tym sporze po środku, bo choć nie robi botoksu, korzysta z nieinwazyjnych zabiegów anti-aging

Jakie metody anti-aging stosuje Paulina Porizkova?

56-latka przyznała, że poddaje się zabiegom laserowym u kosmetolożek Raechel Lowe oraz Brittany Blancato. Procedury te mają za zadanie zwiększyć produkcję kolagenu w skórze. Jednym z ulubionych zabiegów Pauliny jest Ultherapy, czyli nieinwazyjny lifting twarzy bez skalpela. Polega on na stymulacji włókien podporowych za pomocą odpowiednio nakierowanych strumieni ultradźwięków. Na skutek ich działania w skórze tworzą się tzw. punkty koagulacji termicznej, które inicjują powstawanie nowego kolagenu, co prowadzi do stopniowej poprawy jędrności. Procedura jest pomocna przede wszystkim w redukcji drugiego podbródka, „chomików” czy wiotczejącej skóry szyi, a jej regularne stosowanie skutkuje odmłodzeniem owalu twarzy. Porizkova korzysta też z zabiegu Emusculpt modelującego sylwetkę oraz Plasma Pen, który skutecznie spłyca zmarszczki wokół oczu.

Stymulatory kolagenu: 5 kosmetyków, które naturalnie stymulują produkcję kolagenu w skórze >>

Na co dzień modelka stawia na dobre kosmetyki pielęgnacyjne. Swoją rutynę pokazała rok temu na Instagramie. Co ciekawe, ponieważ jej skóra jest sucha, Paulina nie myje twarzy o poranku. Zamiast tego aplikuje nawilżający tonik Japansfusion od jej ulubionej marki Beauty Pie – niestety, dostępna jest tylko w Stanach i w Wielkiej Brytanii. Na polskim rynku można znaleźć jednak wiele podobnych produktów od japońskich i koreańskich marek: Holika Holika, Klairs, Benton, Purito.

Po wchłonięciu się kosmetyku, modelka nakłada krem probiotyczny Peter Thomas Roth Vital E Microbiome, który wzmacnia naturalną mikroflorę skóry. Chroni on nie tylko przed odwodnieniem, ale także przed światłem niebieskim emitowanym przez ekrany smartfonów oraz zanieczyszczeniami z powietrza. Ma też właściwości przeciwzmarszczkowe i ujędrniające.

Po całym dniu gwiazda zmywa makijaż za pomocą delikatnego żelu Beauty Pie Japanfusion Pure transforming Cleanser. Nie zawiera on mydła, dzięki czemu chroni barierę hydrolipidową skóry. Ma kremową konsystencję i po użyciu nie powoduje uczucia ściągnięcia. Bardzo podobnie działa np. emulsja japońskiej marki Shiseido czy też formuły za apteki, takie jak Cetaphil i CeraVe.

Przed większym wyjściem, aby nadać skórze naturalny glow, modelka stosuje scrub myjący z witaminą C od Petera Thomasa Rotha. Delikatnie złuszcza on martwe komórki naskórka, ujednolica koloryt i rozświetla skórę. Dostępny jest np. na Zalando Beauty.